TOKSYCZNA matka: jak się uwolnić i jak rozpoznać TOKSYCZNĄ relację z mamą?

preview_player
Показать описание
TOKSYCZNA matka: jak się uwolnić i jak rozpoznać TOKSYCZNĄ relację z mamą?

Dzisiaj poruszamy z Zuzanną trudny temat, inspirowany książką "Cieszę się, że moja mama umarła" rozmawiamy o:
- toksycznej relacji z mamą,
- jak rozpoznać toksyczną relację z mamą?
- czy można nienawidzić własnej matki?
- na czym polega parentyfikacja?
- jak zachowują się dorosłe dzieci rodzin dysfunjcyjnych?
- jak relacja z mamą wpływa na dorosłe życie?
- jak nie być ratownikiem własnego rodzica?
- czy toksyczna matka może się zmienić?
- jak narcystyczna matka będzie wpływała na nasze dorosłe życie?
- jak rozpoznać toksyczną matkę?
- jak nie być toksyczną matką?

Рекомендации по теме
Комментарии
Автор

Jako, że do tematu toksycznej relacji z matką dotarłem niedawno podzielę swoim przypadkiem. Gdy miałem 15 lat zmarł mój ojciec. Moja matka ciężko pracowała, żeby utrzymać naszą rodzinę, a ja jako starszy z dwójki rodzeństwa miałem za zadanie dopilnowanie by obiad był zjedzony, w domu posprzątane itp (nie widzę w tym nic złego i traktowałem to jako pomoc mamie w ciężkim trudzie wychowania dzieci i utrzymania domu). Po latach brat się wyprowadził do obecnej żony, a ja wraz ze swoją zostałem w domu rodzinnym bo przecież duży dom a zostawić w nim samą matkę mającą wśród ludzi nieskazitelną opinię to przecież nieludzkie, a przecież "ten dom będzie mój" . Problemy wspólnego mieszkania zaczęły się od drobnostek. Gdy remontowaliśmy pomieszczenie to bez naszej wiedzy pojawiały się nowe rzeczy (meble, obrazy, dywaniki). Gdy robiliśmy ogród pojawiały się w nim nowe rośliny a do naszych kwiatów był wymowny komentarz że sprowadzają za dużo pszczół i os. Wraz z żoną akceptowaliśmy to natomiast pierwszy szok przyszedł gdy przyjechała do nas rodzina żony (rodzina żony mieszka jakieś 3h drogi od nas) i chcieliśmy ich przenocować. Nagle od matki usłyszałem, że sobie nie życzy obcych osób w domu bo chce odpocząć a czuje się nieswobodnie. Nasza odpowiedź była jasna - budujemy dom i wyprowadzamy się na co matka zareagowała histerycznymi łzami, opowieściami że nikomu nie jest potrzebna, że jak ona jest tu problemem to może ona się wyprowadzi z własnego domu, później doszły argumenty typu kto tam będzie mieszkał gdy ona umrze oraz co ludzie powiedzą. Ta reakcja wprowadziła we mnie takie wyrzuty sumienia, że wbrew żonie zdecydowałem że zostaniemy, rozbudujemy dom i wydzielimy strefy jej i nasze licząc, że to rozwiąże problem. W między czasie zaczęły pojawiać się się dziwne rzeczy. Gdy chcieliśmy wyjechać na weekend to matka przewracała oczami i przez kilka dni się nie odzywała, gdy jechaliśmy w odwiedziny do teściów to słyszałem -"po co jedziecie jak niedawno byliście". Gdy matka zobaczyła, że żona nalała sobie wieczorek kieliszek wina do filmu to usłyszała że jak to pić sama. I że to podchodzi pod alkoholizm. Nie tak dawno gdy wróciliśmy po weekendowym pobycie teściów i moja 5 letnia córka zapytała mojej matki gdzie jedzie i żeby nie jechała to ta odpowiedziała dziecku - "jak ty wyjechałaś z rodzicami na 3 dni to nie było ci smutno a babcia tu płakała za tobą". Gdy zwróciłem uwagę by tak nie mówiła to ze łzami w oczach odpowiedziała, że to jak ją traktujemy jest poniżej wszelkiej krytyki bo zwracamy jej uwagę by nie grała na emocjach dzieci. Relacje między mną a moją żoną pogorszyły się, moja żona zaczęła się izolować o matki co spotkało się z tym, że poszła zwierzyć się mojemu bratu że moja żona ją źle traktuje. Gdy już chcieliśmy zrealizować prany rozbudowy domu to usłyszeliśmy, że ona nie przekaże nam całości jak umawialiśmy się wcześniej, a połowę bo boi się, że wyrzucimy ją z jej własnego domu. Nie zdaje sobie sprawy, że to robimy i jak podporządkowujemy nasze życie było robione z myślą o niej żeby nie musiała mieszkać sama. A najgorsze jest to, że mi jest wstyd przed sobą i przed żoną, że wpakowałem nas w taką sytuację i nie potrafię się z niej wyplątać tym bardziej że dobrze zarabiam i stać nas na to żeby wybudować swój dom marzeń i dać sobie i dzieciom ciepły rodzinny dom. Trochę się rozpisałem, ale poczułem się pisząc to jakby kamień spadł mi z serca. Jak myślicie czy według was takie zachowanie matki jest przykładem tego że żyję z toksycznym rodzicem?

supermario
Автор

Każdy, kto miał toksycznego rodzica i był wrzucany w poczucie winy za każdym razem gdy próbował stawiać granice wie jak bolesna jest taka relacja. Dobrze, że pojawiają się osoby, które głośno o tym mówią.

kacper
Автор

Jestem w szoku!
W szoku jak wiele ludzi jest nieszczęśliwych i jak wielu ma zaburzone relacje rodzinne. Widzę jak wspaniałych miałam Rodziców i jak wspaniałe mam Dzieci. Doceniam to :)

annaoswiecinska
Автор

Tak rozmowa dała mi bardzo, bardzo dużo. Zrozumiałam, że jestem ratownikiem, ratującym moją mamę, moją babcię i teraz już męża. A dla mnie samej nie mam czasu i energii. Zrozumiałam, że muszę zacząć pracować nad tym.

WspólnotaAkademicka
Автор

Jako córka toksycznej matki ujmę to tak kto tego nie przeżył nie zrozumie . Pani psycholog powiedziała mi kiedyś, pani jest bardzo silna psychicznie spojrzałam na nią zdziwiona a ona powiedziała ..Jest pani bardzo silna bo przeżyła pani to wszystko i pani nie zwariowała ' Może nie mam nie wiadomo jakich osiągnięć mam już blisko 40 lat ale powiem jedno mimo wszystko jestem z siebie dumna ponieważ przeszłam przez piekło i nie stałam się diabłem . Przebaczyłam mojej matce i nie zrobiłam tego dla niej zrobiłam to dla siebie .Życzę jej wszystkiego najlepszego byle z daleka ode mnie . Pozdrawiam wszystkich i życzę wszystkiego dobrego 🥰

oluniab.
Автор

Ja nie znoszę stwierdzenia: każda matka chce dla swojego dziecka dobrze....nie

MultiChelesa
Автор

Świetna rozmowa. Problem, który właśnie przerabiam mając 54 lata. Moja matka miała romans z moim mężem, przed naszym ślubem i na początku naszego małżeństwa. Ona była ta osoba, która mi o tym powiedziała :)
Mieszkając na emigracji musiałam wyprzeć się rzeczywistości, tylko po to aby przetrwać. Akceptowałam ją przez lata, pomagałam i wspierałam. Tak bardzo byłam przez nią stłamszona i poniżona.
Gdy po latach chciałam jej powiedzieć jak się z czułam ..spotkałam się ze ścianą. Nie mamy kontaktu, nie chce już jej nic tłumaczyć, nie chce robić sobie krzywdy .
Wydarzenia które miały miejsce przeszło 30 lat temu dalej są ogromną traumą.

malklewin
Автор

Jednym z najczęstszych powodów dla których ludzie rezygnują z terapii jest fakt, że nie mogą wytrzymać prawdy o swoich rodzicach, odbierają to jak atak na nich. To jest naprawdę przykre. Mam 35 lat i sam dopiero rok temu zrozumiałem, że jestem straumatyzowanym, zawłaszczonym dzieckiem. Krytyka w kierunku mojej matki była jakaś abstrakcją. Zawsze widziałem ją w roli ofiary której mam obowiązek pomóc mimo, że przy okazywaniu emocji w jej kierunku pojawiała się niewidzialna sciana, blokada. Dopiero od tego momentu mogłem zacząć pracować nad sobą i swoją relacją z rodzicami. Czego każdemu życzę z całego serca.

kamilkobza
Автор

Boże kochany. I ja się tak męczę. Bo męczę strasznie..Nie potrafię od niej się uwolnić a mam 52 lata. To koszmar. Ja słowo mama znam tylko ze słyszenia. Nie wiem co to szczera miłość matki. Wiem, co to poniżanie, wpychanie w poczucie winy itd. Kto nie przeżył, nie przeżywa nie zrozumie.

Krapaa
Автор

Nie mam kontaktu ze swoja rodzicielką od 18 r. życia i uważam, że jest to najlepsza decyzja jaką podjełam! Przykre jest, że są osoby, które wmawiają mi, że skoro nie mam kontaktu, to znaczy, że mam coś nieprzepracowane, nie przebaczyłam. Ważne jest jak ja się z tym czuję i co ja o tym myślę. Szkoda, że ludzie nie potrafia sobie wyobrazić jak okrutna musiała być skoro nie chce jej mieć dziś w życiu. Najedzony głodnego nie zrozumie, dlatego nie próbuje nawet tego tłumaczyć nikomu. To nie jest tak, że pałam nienawiścią i męczy mnie przeszłość, po prostu ona sie nie zmieniła a ja nawet czułabym się obco próbując coś zmienić w tym jak jest. Bo niby czemu miałabym zabiegać o jakis kontakt, żeby sobie pogorszyć życie i znowu się dać wyssać do cna. W przypadku niektórych ludzi nie ma mowy o granicach. Moge je stawiać milon razy a ona i tak przekroczy za każdym razem, wtedy jedynym rozsądnym wyjściem jest niezapraszanie jej do swego zycia. Nie chce mówić, że narcyzi się nie zmieniają, bo nie bede wrzucać wszytkich do jednego wora, ale w zdecydowanej wiekszosci tak jest, a nawet jeśli to zmiana widoczna jest po zachowaniu człowieka a nie pustych słowach, które wypowiada milon razy bez pokrycia.

make_up_the_eye
Автор

52:39 Mam 48 lat, nas wychowywano w przeświadczeniu że rodzic ale tez nauczyciel ksiadz itp zawsze ma racje a dzieci i ryby glosu nie mają ....stąd myślę ta trudność u dorosłych ludzi przyznania przed samym sobą że matka czy ojciec nie byli dla mnie dobrzy, że byli toksyczni...., ja wręcz przeciwnie tłumaczę dzieciom że kazdy z nas jest tylko człowiekiem i kazdy z nas popełnia błędy, my ( mam na mysli siebie i męża) chcemy dla was ( naszych dzieci) jak najlepiej bo was kochamy ale my tez popełniamy błędy, jesteśmy otwarci na uwagi naszych dzieci i rozmawiamy o relacjach, umiem przeprosić jeśli nieświadomie zrobiłam dziecku przykrość lub lub po prostu zachowałam się źle

MultiChelesa
Автор

A ja miałem toksyczną matkę, ojca i babcię. Udało mi się nie zwariować, ale zostałem introwertykiem.

tomkrzyt
Автор

Uwolnilam sie od matki w wieku 60 lat, raz na zawsze, nigdy mnie nie akceptowla i nie kochala, a ja za wszelka cenę chcialam byc pomcna i dobra, ale nadszedł dzień, kiedy skończyl sie limit na wyzwiska, lzy i krzyki, czasem jest mi ciezko, ale trudno mam dla kogo zyc, musze sobie z tym poradzic

JoannaROPELEWSKA
Автор

Nie do końca się zgadzam z Pani wypowiedzią. Wygląda na to że duża liczba z nas wszystkich żyje w toksycznych relacjach z matką i/czy ojcem bo ma z nimi dobry kontakt. Nie uważam żeby rodzice/matka byli potrzebni tylko do dawania bo ja jestem dzieckiem i o nic nie proszę ake kasę przygarnę bo taka moja rola. To egoizm. Zaraz pewnie usłyszę, że jestem nie przerobiona i toksyczna. Jestem matką i nie wyobrażam sobie żeby moje córki przypominaly sobie o mnie tylko wtedy gdy cos potrzebują bo niby taka moja rola. Jestem córką i chociaż moi rodzice juz nie żyją to dzwoniłam do nich często tak po prostu by spytac co u nich a nie gdy tego potrzebowała. Z wieloma rzeczami się zgadzam o których Pani mówi. ale nie do końca.

anetabien
Автор

Z dwójki dzieci to mnie przypadła rola czarnej owcy...wciąż nie taka, wciąż głupsza, wciąż nie zaspokajająca oczekiwania rodzicieli🤦‍♀️ szybko wiedziałam bo już w podstawówce, że nie tak być powinno ...I dopiero po 20tce odważyłam się postawić granice własne...uznałam, że skoro jest do doopy to gorzej nie będzie...I tak było, z tą różnicą, że wewnętrznie czułam się że swoją decyzja świetnie...wtedy ukochałam siebie, poczułam swoją sprawczość i już było mi lżej w tym bajorku....temat rzeka ❤❤ dziękuję za tę rozmowę

DorotaDruga
Автор

W wieku 13-nastu lat zachorowałam na anoreksje. Minęło ponad 20 lat, a ja wciąż mam chorą relację z ciałem i z jedzeniem. Może łatwo się obwinia, ale to dostałam od mamy, która jest perfekcjonistką i ma chorą potrzebę kontroli. Tłukła mi wiecznie do głowy: nie należysz do samej siebie, ja cię urodziłam, mam do ciebie prawo, ty świadczysz o mnie, masz jeść, bo co sobie ludzie o mnie pomyślą, jaką ty masz matkę, co ty masz w domu, jak cię wychowałam, nikt cibie nie będzie chciał. Nigdy, przenigdy moja choroba nie była traktowana, jako moje cierpienie, tylko jak wstyd, który przynoszę mojej mamie. Wymiotuje tym wszystkim, albo głodzę się, żeby nie czuć. Czasem myślę, że moja mama nie dałam mi życia, tylko je odebrała. Nie potrafię sobie z tym poradzić, nie uciekłam w pore, chociaż miałam szansę, ale za wszelką cenę chciałam zyskać zrozumienie i miłość matki. Nie założyłam rodziny, nigdy nie byłam w związku, czuje się mentalnie spętana, wieziona przez moją matkę, nie ma mnie coraz bardziej.

AnnaN-kspo
Автор

Ma Pani sto procent racji. U mnie triggerem który wreszcie spowodował przebudzenie były problemy z moim własnym dzieckiem. Postawiłam wreszcie matce granicę mówiąc jej, że jeśli będzie nadal ingerowała w życie mojego dziecka ustalę jej sądowy zakaz kontakty. Od kilku lat wierzga, kopie, wścieka się, zniszczyła moją relację z rodzeństwem a nawet z moim dzieckiem. Ale wreszcie toksykowi postawiłam twardą granicę. Szkoda że tak późno. Ale w każdym wieku warto wyleczyć się z poczucia winy. Toksyk zawsze zostanie toksykiem.

bozenab
Автор

Ciekawa rozmowa, chociaż nie ze wszystkim się zgadzam. No i bardzo raziło mnie przeklinanie przez panią Zuzannę 🫤.

soraja
Автор

Zaszokowalo mnie pare rzeczy w tej rozmowie.Ciezki porod wplywa na dziecko i jego psychike a czy kobiety zycza sobie ciezkiego porodu lub czy to ich wina, ze porod byl ciezkim przezyciem? No i stwierdzenie, ze nie ma dzieci problematycznych, ze o wszystkim decyduje wychowanie.Moim zdaniem absolutnie nie, to kiedys tak myslano a dzisiaj nawet teorie Freuda upadly.Dziecko nie przychodzi na swiat z czysta karta, ktora rodzice latami zapisuja.Ma w genach miliony informacji po swoich przodkach i cechy charakteru, zdolnosci, sposob poruszania sie, mowienia, rozne zachowania nie zaleza od wychowania.Znam pare przypadkow adopcji, gdzie rodzice mimo milosci do dziecka nie mogli sobie z nim poradzic a z czasem bali sie wlasnego wychowanka.Znam przypadek gdzie ojciec syna w mlodym wieku popelnil morderstwo, trafil do wiezienia a matka wychowywala syna sama.Chlopiec poszedl ta sama droga co jego ojciec, ktorego nie znal a wiec narkotyki, kradzierze a na koniec mord w tym samym wieku co jego ojciec.Czlowiek jest do dzisiaj wielka tajemnica a szczegolnie jego psychika i uplynie jeszcze wiele lat zanim ja dokladnie zglebimy i poznamy.

margretpflug
Автор

Rozmowa bardzo ciekawa ale czy na prawdę w wywiadzie muszą padać przekleństwa i wulgaryzmy? Przecież można używać innych słów do opisu sytuacji, emocji. To już się staje normą w wywiadach (ogólnie w internecie) a kompletnie nie powinno.

magdalena