4 Powody Dlaczego NIE WIERZĘ W Boga (i nikt nie powinien)

preview_player
Показать описание
Zapraszam do wsparcia na

PATRONITE:

-----------------------------------

DISCORD:

-----------------------------------

FACEBOOK i INSTAGRAM:

----------------------------------
Рекомендации по теме
Комментарии
Автор

Ja mam problem ze świadomością obiektywnego istnienia cierpienia wszystkich stworzeń, które są świadome swojego istnienia ( od ślimaków do wielorybów) . Boli mnie ich ustawiczna trwoga przed odebraniem życia przez inne zwierzęta, ból spowodowany cierpieniem, ich głód i niemożność uczynienia swojego życia szczęśliwszym -bo zwierzęta czują i myślą, wiedzą że przyroda nie zna litości . Zima kojarzy mi się z okrutnikiem, którego zadaniem jest eliminacja słabych i chorych. Pasożyty żerujące na żywych zwierzętach zupełnie nie mieszczą się w idei stworzenia przez dobrego Boga. W biblii napisano, że Bóg stworzył świat i uznał, że jest dobry. Był zadowolony ze swojej pracy. Ja mam z tym problem. Oceniam tą kreację jako powołanie istot do cierpienia - zwierzęta i ludzi. Nieliczni żyją szczęśliwie i śpią spokojnie. |To mnie boli i z tym nie mogę sobie poradzić.

ukayali
Автор

Postępowanie księży, biskupów, i polityków pewnych frakcji to najlepszy dowód że oni sami nie wierzą ....

toffikwojcik
Автор

Jeżeli Bóg istnieje to WIDAĆ jakie ma ogromne poczucie humoru.
Powołując do życia duszyczki dzieci z 2 głowami, bez rąk lub nóg, umierające w 1 roku w długich nowotworowych męczarniach.
Ciekawostka, że to cierpienie płodu nie przynosi żadnego sensu i nauki, bo większość zapłodnionych komórek (duszyczek) obumiera w pierwszych miesiącach, bez wiedzy matki że była w ciąży ".

Matka której rodzi się i umiera zdeformowane niemowlę - takiej matce może łatwiej się umiera, odrzucając opcję spotkania i uwielbienia przez wieczność boga który jej to zafundował.
Prawdziwa ulga w tym przypadku to brak konieczności życia wiecznego!

Chrześcijanie wyznają chorą doktrynę że im więcej się cierpi tym więcej Bóg kocha.
Po śmierci chrześcijanin będzie z tym sadystą na wieczność.
Smutna to alternatywa że chrześcijanie muszą przez wieczność wielbić swojego boga sadystę dla dzieci i zwierząt.

Odbieranie wolnej woli ludziom przez deformacje płodu jest wyrazem dobroci boga?
Odbieranie wolnej woli seniorom Alzheimerem też jest wyrazem dobroci boga?
Powolne zjadanie wnętrzności jeszcze żywej antylopy przez lwa, jest wyrazem dobroci boga?

Katoliku, boisz się konkretnie odpowiedzieć: czy to kłamstwo czy prawda że chrześcijański bóg nakazuje ludziom aby mordowali i gwałcili bez współczucia i litości, innych ludzi, dzieci i zwierzęta.

jali
Автор

Przestałem wierzyć podczas wstawania na nogi, po 15 latach nieleczonej depresji. Zauważyłem, że mam takie same problemy, bez względu na to, czy się modliłem, czy nie.
Teraz już wszystko jest ok, depresję pokonałem, buduję swoje życie tylko własną pracą i dzięki wsparciu kochających mnie ludzi. Nie odmawiam rymowanych inwokacji z nadzieją, że jakiś nadprzyrodzony byt załatwi za mnie jakąś trudną sprawę.
Ps. Religia bardzo przeszkadza w leczeniu depresji, czasami wręcz to uniemożliwia.

kacperrozycki
Автор

Akurat skończyłam słuchać masę poprzednich filmów a tu proszę. Dobre na poprawę humoru po przegranym meczu ligowym...

lenadolly
Автор

Zazwyczaj gdy oglądam filmiki o podobnej tematyce, słuchając przewijam komentarze, sprzątam i robię coś jeszcze, ale Ty mówisz tak interesująco że skupiłem się tylko na Tobie. Czyli szacun!

ktosikaj
Автор

Dla mnie wiara to ucieczka od prawdy. Tyle w temacie. Pozdrawiam!

dondominicoseliga
Автор

Witam jestem wierzący, miło że jesteś dla nas uprzejmy, pozdrawiam i życzę dużo dobrego ❤

stasiek
Автор

Katoliczka zgłasza się do odpowiedzi (a tak serio, naprawdę lubię Twoje materiały).
1. My, wybrani w Kosmosie. A kto tak powiedział? Jeśli gdzieś w kosmosie istnieje inteligentne (i zdolne do autonomicznych decyzji moralnych) życie, to skąd przekonanie, że katolicy wierzą, że Bóg się tym istotom nie objawił? To nie jest zapisane nigdzie w katechizmie. W Objawieniu nie było nic o takich istotach, bo to po prostu nie nasza sprawa, i prawdopodobnie nawet byśmy nie zrozumieli.
2. Ty, wybrany przez Boga. Identycznie traktujemy wszystkie inne nasze przekonania – że ja (moja grupa) mam rację, a inni się mylą. Inaczej to w ogóle nie byłoby przekonanie. Jak ktoś słusznie już zauważył, bez sensu jest mówić „twoje przekonania są nieprawdziwe, bo nikt niepodzielający twoich przekonań ich nie podziela” – to tautologia. Poza tym katolicy nie mówią „my mamy absolutną rację, a wszyscy pozostali całkowicie się mylą” – to myślenie przedsoborowe. Obecnie sądzimy, że chociaż Objawienie zostało w całości dane nam, dzięki czemu rozumiemy je najlepiej (a to i tak jest lata świetlne od prawdy, która jest po prostu niepojmowalna), to w poszczególnych aspektach inne religie mogą dostrzegać coś, czego my nie widzimy, bo każda otrzymała cząstkę Objawienia.
3. Cuda. Tak naprawdę potrzebne są tylko dwa, czyli Wcielenie i Zmartwychwstanie. Bóg nie jest teatrzykiem na kółkach. I tak, uznałam je na podstawie autorytetu (podobnie jak każde twierdzenie historyczne). Wiara w cuda jest pochodną wiary w Boga, a nie na odwrót. Jeśli przyjmuję, że istnieje rozumny stwórca praw natury, to może on te prawa wedle swej woli zawieszać. Natomiast żadna liczba (pozornych) cudów nie przekonałaby mnie do wiary w jakieś bóstwo, bo znacznie bardziej prawdopodobne byłoby, że zwariowałam.
4. Zło na świecie. Myślę o tym na zasadzie przypowieści. Konkretnie Tolkiena i jego Muzyki Ainurów (nie, nie uważam, że to właśnie tak się odbyło – dlatego nazywam ten tekst przypowieścią). Bóg dał swoim istotom wolność. Nie tylko ludziom, również aniołom, którzy są starsi niż materia i przestrzeń. I jeszcze przed początkiem czasu część z nich zdecydowała użyć swej wolności, żeby stworzyć zło – bo możliwość zła tkwi w naturze wolności, inaczej się nie da. Nie tylko człowiek jest upadły, również sama natura. Wierzę w zmartwychwstanie ciała na końcu czasów – kiedy to również sama materia zostanie oczyszczona i cierpienie nie będzie już warunkiem egzystencji.

agnieszkazurek
Автор

jest szansa na twoje filmiki w formie podcastów na spotify?

dorka
Автор

Cóż - ja co prawda jestem Ateistą, ale byłem kiedyś w sekcie Świadków Jehowy i IMO to kwestia propagandy, jak ktoś chce to na wszystko wymyśli jakiś argument, który nie ma sensu, ale odpowie na Twoje pytanie. A przynajmniej tak mi się zdaje. Kwestia czy ktoś posunie się do manipulacji albo swoich przemyśleń o ile jakieś ma. Sam czasem zadawałem pytania dość podchwytliwe i oczekiwałem odpowiedzi, której nigdy nie dostałem :D

fervidoctor
Автор

Jako osoba wierząca, katoliczka z pewnym zaciekawieniem weszłam na ten podkast. Przytaczane argumenty kojarzą mi się z rozumowaniem ryby pływającej w wodzie i nie wierzącej w ląd.Ryba ma rację poniekąd. Jest też ląd, tylko ryba tego nie pojmie. Nie pojmie tym bardziej istnienia czegoś więcej niż lądu.

monikak
Автор

Ja zaczęłam wątpić ze względu na istnienie cierpienia. I nie mówię o cierpieniu spowodowanym złymi czynami innych, tylko cierpieniu typu ciężka choroba, niepełnosprawność od urodzenia itp. Myśl o cierpiących dzieciach umierających na raka, głęboko upośledzonych itd sprawiła, że zaczekam wątpić. Do tego dołożyła się nieuleczalna choroba córki. Dzięki za ciekawy filmik.

annabien
Автор

jako osoba wierząca ale też z różnych powodów podzielę się z Tobą Bogumile ciekawą rzeczą którą możliwe że sam będziesz mógł sprawdzić na własnej skórze choć jest to uwaga ryzykowna rzecz potencjalnie niebezpieczna chodzi mi o pewną modlitwę która ma obietnice nawracania ludzi itd jest 9 dniowa to jest nowenna do Chrystusa Króla i gdy ją odmawiałem praktykowałem wyobraź sobie że doświadczyłem (nie ma na razie pewności czy u każdego tak będzie ) bólów udarowych głowy (często przeważnie w 8 lub 9 dniu nowenny) więc nie polecam za często robić tej modlitwy bo jest prawdziwie niebezpieczna natomiast naprawdę można czegoś doświadczyć namacalnie (pomyślałem że jak jesteś taki sceptyczny co do wiary to może to Cię choć troszkę zastanowi itd pozdrawiam ;) papatki

BlackKisiel
Автор

Pojęcie bytu Boga: Jest mnóstwo podejść do rozumienia istoty Boga, a jednym z nich jest to, że jest niepojmowalny, więc nie możemy, nie da się zamknąć Boga w jakieś ramy rozumienia typu "magik z chmur" lub istota podobna nam (bo do końca nie wiemy w jak sposób jest do nas podobna, tych sposobów jest mnóstwo, nie tylko posiadanie rozumu/świadomości jakokolwiek nadal mało możemy wiedzieć w jaki sposób owa świadomość istnieje, jak powstaje itd...)

Wobec tego wg mnie wiara/niewiara zależy od osobistego podejścia do pojęcia istoty Boga. Ja wg niektórych mógłbym być uznany jako ateista, bo wiem, że magika raczej nie ma w formie jakiej zdawoloby się rozumieć, ale i tak problemem jest to jak sobie to wyobrażamy i czy działa wbrew zasadom rzeczywistości czy zgodnie z nimi (to drugie wydaje mi się prawdziwe, bo tak samo w średniowieczu i nadal dziś fizyka kwantowa zdaje się całkowicie zaprzeczać prawom rzeczywistości jakie znamy - a jednak tak nie jest).
Skoro nie możemy pojąć to łatwo jest odrzucać chodźby magika z chmur, jednak to tylko ułatwienie zrozumienia, personifikacja Boga, który nie ma przecież płci. Płeć to przymiot ludzki tak też i budowa ciała i odruchy nabudowane ewolucyjnie.
Bóg może być takim autorem książki, a my bohaterami, starającymi się udowodnić Jego istnienie, choć nawet nie widzą jak daleko są od tego pojęcia. Autor nie jest częścią książki, on jest jej źródłem. Tak samo jest z Bogiem wg teologii.

antymonkrakuski
Автор

Zgadzam się z tym co powiedziałeś.
Wiara że istnieje jakiś byt nadprzyrodzony który stworzył i puścił w ruch cała tę machinę przemocy którą jest tak naprawdę życie na tym świecie, pełnym rozpaczy, beznadziei, chorób, klęsk żywiołowych i wypadków jest taką naiwnością że brak słów.
Wszystko tu jest przemocą. W tym świecie żeby przeżyć jeden musi pożreć drugiego. Od najmniejszej bakterii do człowieka. Nie ma tu litości, tylko bezwzględna walka o przetrwanie, jak nie ja ciebie, to ty mnie. Rojenia że taki świat stworzył Bóg mający być samą dobrocią to jakaś aberracja.
Nie potrafię wierzyć w Boga, nie dlatego bo mi jest źle, ale bo patrzę jak potwornie cierpią inni. A cierpi tu każdy, i człowiek i zwierzę.
Twórcę ocenia się po jego dziełach, a to dzieło w którym przyszło nam żyć jest tragiczne. Zupełnie jakby stworzył je ktoś o złych intencjach. Gdyby projektował je ktoś o nie skończonych możliwościach, ale będący źródłem wszelkiego dobra, wyglądałoby to zupełnie inaczej. Zakładanie że ten sadysta który stworzył taki nieprzyjazny dla swych dzieł swiat, weźmie je potem, jak się już tutaj odpowiednio nacierpią do jakiegoś raju jest śmieszne i żałosne. Boga albo w ogóle nie ma, albo jest jakimś tworem którego co najmniej nie obchodzimy. Albo jeszcze gorzej, stworzył nas żeby dać upust swym sadystycznym rządzom.
A właściwie dlaczego wszystko co istnieje musi mieć jakiegoś "stwórcę"? A jeżeli faktycznie założymy że tak jest i nasz świat stworzył Bóg, to skąd on się wziął - ktoś go stworzył, czy tak sobie był od zawsze? I on jeden nie musiał mieć swojego stwórcy, a wszystko inne musiało?
Jaką on sam ma pewność że jest bogiem, a nie że został stworzony przez jakiegoś innego Boga? Jak daleko sięga jego "pamięć"? Tak po prostu sobie cały czas istniał? A skąd on w ogóle wie że jest wieczny, nieskończony, wszechmocny i nieśmiertelny? I skąd ludzie to wiedzą? On im powiedział czy dowiedzieli się od innych ludzi?
Wierzący mają na to wszystko bardzo proste i sprytne wytłumaczenie, otóż jest to "niepojęte", tajemnica, której człowiek nie może zrozumieć. Samo zastanawianie się nad takimi rzeczami jest w zasadzie niewłaściwe - bo jest to wątpienie w istnienie Boga - a samo to już jest grzechem... Krótko mówiąc religia zabrania wiernym za dużo myśleć - bo mogą dojść do wniosku że ten cały cyrk jest bez sensu. Dlatego najlepiej postraszyć ludzi wiecznym cierpieniem w piekle.
Dla mnie hipoteza istnienia Boga w formie zaproponowanej przez chrzescijanstwo (w zasadzie przez każdą religię) jest zbyt absurdalna, żeby zdroworozsadkowy człowiek dzisiaj brał ją na poważnie.
Religie to relikt starych czasów w których ludzie nie mieli pojęcia o otaczającym ich świecie i chcieli w jakiś sposób sobie to wszystko wytłumaczyć. Dzisiaj to naiwność. Ale wielu ludzi ciągle trzyma się religii bo mają tą urojoną nadzieję na to "życie wieczne".

andrzejj.
Автор

Hej. Obejrzałem, posłuchałem i kilka punktów do przemyśleń podrzucę..>
- Podaj chociaż jedną rzecz albo sytuację w świecie który nas otacza, która dzieje się sama z siebie, bez przyczyny...
4:20 "Istnieją miliardy galaktyk..>" Wierzysz w galaktyki... A w lądowanie na księżycu...? Na czym tą wiarę opierasz?
3:30 "że to wielka tajemnica wiary"... Gdybyś wszystko w wierze potrafił wyjaśnić, to pewnie

modlitwaSERCA
Автор

mnie to zawsze fascynuje jak ktoś twierdzi, że nie wierzy w Boga, ale dokładnie wie jaki ten Bóg powinien być, jaki powinien być stworzony przez niego świat, a nie bierze pod uwagę że to on sam może mieć błędne wyobrażenie Boga. A dodatkowo to to, że osoby które deklarują że wierzą w Boga nie znają odpowiedzi na któreś z zadawanych pytań to nie jest argument przesądzający czy Bóg istnieje lub nie istnieje.

analityk
Автор

Fundament mojej wiary nie był chyba zbyt mocno we mnie zakorzeniony, by móc ją usilnie wyrzucić.
Mój początek z głęboką wiarą (jak się okazało: mało wspólna z katolicyzmem, ale bardzo pochwalana przez innych głęboko wierzących) to chęć wyrzucenia negatywnych emocji jakie mi towarzyszyły, głównie przez samotność. Podczas piątkowej wizyty w kościele podczas spowiedzi za pokutę zamiast odmawiania czegoś to żebym wpadł na spotkanie KSMu (katolickiego stowarzyszenia młodzieży) i po drugim spotkaniu gdy wszyscy razem z diecezji ełckiej mieli spotkanie gdzie poznałem wiele fajnych (w większości na pozór) ludzi to zakochałem się w takiej wierze, bo wszyscy razem wzięci w jednym miejscu i zwalczenie tej samotności... Pełna euforia! I z tym najbardziej wiązałem swoją wiarę. Ale gdy to ustąpiło przyszła chęć zagłębiania wiedzy, bo przecież "nieskończona jest wiedza boska", no to w takim przeświadczeniu chciałem wiedzieć jak najwięcej. No i im więcej czytałem tym więcej pytań zaczęło mi się w mojej głowie pojawiać i na początku usprawiedliwiałem to tym, że to "mój test wiary". No i przyszła chęć przeczytania całej biblii. Po przeczytaniu jej całej byłem już ateistą ;)

Powody?
1. Biblia i jej setki interpretacji. Jedni traktują dosłownie, inni tak jak jej tłumacze że to jest interpretacja. Oczywiście sprzeczności, niemoralne działania takiego stwórcy to był tylko dodatek
2. Brak przekonania do innych wierzeń. A poznałem tego jak narazie do tej pory ponad 50. Doszedłem do wniosku, że nawet wiara w supermoralnego stwórcę nie ma za grosz sensu, jak mogę to wyjaśnić na podstawie prostych mechanizmów, jakie mogą zachodzić stale lub zmiennie
3. Rozwój osobisty jako alternatywa. Szukanie sensu życia po porzuceniu religii było najtrudniejsze z tego wszystkiego. I zrozumiałem, że człowiek po prostu żyje, odczuwa przyjemności i cierpienia, korzysta z życia na maksa. Mi to wystarcza i nie muszę dodawać czegokolwiek lub mieszać do tego jakiejkolwiek światopoglądowej bańki, która odbiera mi radość z pobytu na tej planecie, taka ze mnie "radosna kupa białka" 😂 (pozdro kumaci)
4. Uderzyłem w "sufit" między światem przyrodzonym a nadprzyrodzonym. Mamy nawet problemy z wiedzą a priori i a posteriori, a nawet jeśli mielibyśmy wszyscy w tym konsensus, to w nadprzyrodzonym świecie może to wyglądać zupełnie inaczej, potrzeba by było na to nieskończenie wiele narzędzi, które dałyby dobry rezultat, ale na to też nie starczyłoby nam czasu

Ale nie wykluczam powrotu na teizm, choć do mojego życia te przekonanie NIC by nie dało ;)

konkretnyateista
Автор

Azathoth Bogiem a Nyarlathothep jego prorokiem <3

Swoją drogą to jest coś pięknego i pociągającego w tej koncepcji, i sam subiektywnie odnajduje w niej jakąś własną duchowość. Jeżeli jesteśmy tak skonstruowani że czujemy potrzebę duchowości, to czemu właśnie nie odnajdywać jej w oddaniu przysłowiowego pokłonu prawom natury. Gdybym miał doszukać się jakiejś istoty boskiej w tym świecie, to byłby nią właśnie sam świat. I z mojego doświadczenia wynika że jest to całkiem satysfakcjonujące podejście. Można jednocześnie w pełni uznawać naukę, i mieć poczucie obcowania z czymś metafizycznym, kosmicznym, nieuchronnym i wszechmocnym
(i pić absynt w lesie pod pretekstem świętowania przesileń)

pies_pavlova