Szlugi i buble - zakupy w PRL-u. Historia Bez Cenzury

preview_player
Показать описание


Dzisiaj będzie nieco nostalgicznie, wracamy bowiem do czasów PRL-u. Tym razem opowiemy sobie nieco więcej o zakupach w tym okresie. Czy na końcu dłuuugich kolejek zawsze był upragniony towar? Gdzie sikały panie kioskarki? Jak pachniały ówczesne perfumy i czy „węgierskie schody ruchome” to jakaś perwersyjna czynność łóżkowa, czy może jednak po prostu ruchome schody zrobione na Węgrzech? O tym wszystkim opowiemy w dzisiejszym odcinku. Zapraszamy do oglądania!

Źródła informacji:
A. Boćkowska, Księżyc z peweksu. O luksusie w PRL,
W. Przylipiak, Zakupy w PRL. W kolejce po wszystko.

Poprzednie odcinki o PRL-u:

Рекомендации по теме
Комментарии
Автор

Jako syn rodziny kioskarzy (mama z tatą prowadzili kiosk od 1991 do 2018, a dziadek jakoś od 1999 do dnia dzisiejszego!) muszę powiedzieć iż prawdą jest iż załatwiało się do wiaderka, lub chodziło do okolicznych sklepów gdzie koleżanki udostępniały. Za swojego dzieciństwa pamiętam, że to był naprawdę złoty biznes bo całe auta towaru schodziło nieraz w dzień (nie mówimy o gazetach a papierosy, chemia i spożywka (tak na prawdę to pamiętam że nie opłacalne było to bo mama zrezygnowała prócz chyba okresowo jakiejś wody + tic tacki, gumy, draże - za dużo spożywczaków dookoła). Pamiętam, że rodzice siedzieli tam za mojego dzieciństwa (na zmianę oczywiście) od chyba 6 do 18, z czasem coraz krócej chyba do 16 finalnie. Ogólnie psuć się zaczęło jakoś od 2010-2012 roku, to był dobry czas żeby to zamknąć w pizdu, natomiast mama z sentymentu trzymała na siłę co przysporzyło problemów finansowych, ale w końcu zamknęła i zaczęliśmy się odkuwać. Rozumiem sentymenty, 27 lat działalności i stylu życia i ciężko wierzyć że to koniec, ale jednak. Dziadek natomiast siedzi dla towarzystwa, to pogada, poplotkuje, gazety poczyta, koledzy przyjdą chociaż i tak dokłada do tego interesu niż zamyka, ale słuszny wiek 85 lat i chce mieć zajęcie żeby nie umrzeć w domu z nudów i starości, chociaż próbujemy przekonać że zawsze można iść do parku, do sanatorium, mieć kontakt ze znajomymi a nie tracić przy tym zbędnie pieniędzy. Pamiętam też, że na prawdę bardzo dużo było teczek, jak byłem mały tak z 8 lat to pamiętam że karton na długość połowy kiosku i wszystko sztywno wcisnięte (a to już zaczynała się druga połowa pierwszej dekady). Chyba nic za to nie pobierali opłat, że odkładają natomiast ludzie się odwdzięczali co jakiś czas a to bombonierką, a to kawą a to czymś tam. A znajomości jakie mama ma na całym mieście i okolicach to do tej pory da się wykorzystać :D

karolm
Автор

Kocham tą waszą PRL-owską serię. Byle więcej takich filmów

whiteink
Автор

Wojtek, uwielbiam odcinki o czasach PRL. Sztos!

mobilisinmobili
Автор

"kochanie, czuję monotonię w naszym związku, może sprobowalibyśmy poeksperymentować? Mam ochotę na węgierskie schody ruchome"

rouez
Автор

Ja miałem teczkę na "Kalejdoskop Techniki". A pamiętam też taką "Sondę" w wydaniu papierowym, czyli "Młodego Technika". Poza tym kupowało się raz w tygodniu, w piątek gazetę typu popołudniówka, mniej poliyczną a bardziej plotkarsko - lokalną bo tam był program TV na tydzień. Wszystkich dwóch programów.

pokrec
Автор

9:21 "W nocy pizga, w dzień parówa" :D

amaru-sned
Автор

Czy moglibyście stworzyć odcinek o powstaniu harcerstwa?
Kocham Wasze odcinki i od dawna Was obserwuje.

JanekWiśniewski-jk
Автор

jeszcze ciekawa kwestia ze jak już się stało w tych kolejkach to jak już się doczekało do końca i o dziwo cos jeszcze było, to nie ważne co, to i tak się brało, a może uda się z kimś wymienić na cos co nam akurat jest potrzebne, a jak nawet się nie uda, to może akurat będzie nam potrzebne kiedy indziej,

OssToAreFast
Автор

Tak jest!!! Kolejn odc o PRL. Dzięki chłopaki!!

FilipTeleskopin
Автор

Ja kupiłem pralkę i wirówkę typu Frania jak się pralka popsuła ale Żona wygoniła mnie do garażu z tym dawniej Exkluzywnm towarem i teraz tylko zalega ale jeszcze dobrze na tej inwestycji wyjdę za parę lat bo są nowe! Dziękuję za fajny film

PiotrPawlak-tgos
Автор

Kocham.pana prowadzącego jest cudowny w tym opowiadaniu super, cudnie pan opowiada słuchać pana to przyjemność

karolinabugdol
Автор

Panie tu jest kiosk "Ruchu"! Ja tu mięso mam!

sledzik
Автор

Ja miałem od 1985 roku teczkę w pobliskim kiosku Ruchu, gdzie urocza Pani mi odkładała Małego Modelarza :)

elcamino
Автор

Zarąbiste czasy 😎 pamiętam jak dziś jak w 87 czekałem na braci, stali w kolejce bo patelnie miały się pojawić 😊 ja lat 5 bracia starsi 11 i 12 lat😊 długo nie wracali więc mama mnie zabrała żeby zobaczyć co się dzieje, okazało się że patelnia kupiona tylko korzystając z okazji lutego zjeżdżali na niej z górki, bez problemu dwóch siadało 😂😂😂😂

marcinorzo
Автор

13:00 Ta praktyka przetrwała na pewno do połowy lat dziewięćdziesiątych -przynajmniej w moim domu. Sam miałem taką teczuszkę, do której odkładano mi takie pisemka jak "Ciuchcia", "Miś" czy "Świerszczyk". Ten grzeczniejszy pragnę dodać

tuningomanJAk
Автор

Tu rocznik76. Dla mnie najfajnieszym dniem tygodnia była sobota, nie dlatego że była wolna (co wcale nie było takie pewne) Otóż w sobotę rano, szedłem do kiosku kupić "Świat młodych", ten z komiksem na ostatniej stronie. Uwielbiałem te chwilę, gdy wracałem, oglądalem "Sobótkę", zajadałem kanapkę z dżemem i zasiadałem do czytania. Dziś już nic tak nie smakuje (ani kultura, ani kanapka z dżemem.)😢

guidovandergadget
Автор

A'propos kiosków ruchu i gazet: W miastach gdzie były dobre kluby piłkarskie kibice w drodze na stadion kupowali radziecką gazetę o nazwie Prawda... wszystko tam było po rosyjsku ale gazeta bardzo tania i kilkakrotnie większa od naszych dzienników. Na stadionach nie było krzesełek-fotelików, a ławki z 3 - 4 grubych desek. Ławki brudne... jak komin batorego - tą radziecką gazetą można było uratować czystość kilku par spodni !

augustsaby
Автор

Trochę nastałam się w kolejkach w czasach PRLu jako dziecko. Pamiętam, że gdy przed jakimkolwiek sklepem ustawiała się kolejka to od razu kolejne osoby zaczynały się ustawiać bo był to niechybny znak, że, ,coś rzucą " :D. Czasem faktycznie, ,rzucili" a czasem nie i po jakimś czasie ludzie rozchodzili się do domów. A jeśli rzeczywiście towar przywieźli to kupowało się jak leci wszystko co było. Ludzie mieli wtedy mało rzeczy, więc każdy towar się przydał, jak nie dla siebie to na wymianę z kimś znajomym. Pamiętam jak w któreś ferie zimowe poszłam z siostrą i tatą do sklepu po kozaki bo była nadzieja, że, ,rzucą". Przed sklepem już się kłębił tłum co było oznaką, że dobrze trafiliśmy :D. Staliśmy jakiś czas, w końcu otworzyli drzwi ( bo to było jeszcze przed otwarciem sklepu), tłum runął do środka, mnie jako małą i chudą wepchnęli tak że stałam dość blisko lady więc była szansa, że towaru ( jakiegokolwiek! ) starczy także dla nas. Panie ekspedientki zaczęły sprzedawać. Okazało się, że kozaków niestety nie przywieźli lecz tylko kapcie domowe na wysokich koturnach, takie dla eleganckich pań domu. Oczywiście kupiliśmy trzy pary: dla mnie, siostry i mojej mamy. Ja miałam wtedy jakieś 8 lat a siostra 10. Śmigałyśmy potem przez kilka lat po mieszkaniu w tych kapciach na wysokim koturnie i byłyśmy szczęśliwe, że mamy takie fajne, , ,dorosłe" kapcie :D. Mimo wszystko bardzo fajnie wspominam tamte czasy.

soraja
Автор

W Juniorze były towary dla dzieci, w Warsie dla mężczyzn, w Sawie dla kobiet. Tak pamiętam z dzieciństwa :) I też były ruchome schody, mega atrakcja :) I niedaleko Składnica Harcerska :)

No i SMYK, Pedety na Pradze i Woli. I Merkury na Żoliborzu. Tam było różnorodnie. No i Supersam, mega sklep, taki zachodni :)

I lodówka "Silesia" :)

maciejluczkiewicz
Автор

Wstęp z "węgierskimi schodami ruchomymi" rozwalił mnie na łopatki 😂😂😂❤❤❤

Sidaglez