Katarzyna Guzik: Dać sobie spokój czy dać z siebie wszystko? | DALEJ Martyna Wojciechowska

preview_player
Показать описание
Dzisiaj na kanale DALEJ | Martyna Wojciechowska dołączy do mnie Kasia Guzik. 100 kg lżejsza 100 kg lżejsza, tak nazywa się Jej profil na instagramie, na którym opowiada o walce o siebie i inspiruje tysiące osób do działania. Jeszcze 3 lata temu ważyła 185 kg, najprostsze czynności były dla niej ogromnym wyzwaniem. Do sklepu oddalonego od jej domu o kilkaset metrów musiała jechać taksówka, droga na przystanek autobusowy była prawdziwą wyprawą i musiała planować przerwę w trakcie.
Dzisiaj, 100 kilogramów lżejsza, z dumą może powiedzieć, ze dokonała tego sama - bez pomocy dietetyka, trenera czy operacji bariatrycznej. Postawiła na siebie, wytrwała i wygrała. Ale droga do tego była niezwykle wyboista.
Kasia Guzik, 100 kg lżejsza, uważa, że żeby naprawdę zmienić coś swoim życiu trzeba po prostu podjąć decyzję. A potem w niej wytrwać… To nie jest rozmowa o chudnięciu, a o zmianie - o głebokiej zmianie! Zapraszam, Martyna Wojciechowska

Możesz mnie słuchać również na platformach podcastowych:

Рекомендации по теме
Комментарии
Автор

Większość tej opowieści to doskonały obraz mojej sytuacji.... byłam szczupła waga 69 kg 6 lat temu zaczęły sie problemy w pracy, w domu, niepowodzenia w związkach wiec zaczęłam zajadać stresy... rzuciłam sie w wir pracy, zaczęłam godzic sie z faktem, ze nie zasługuje na szczęście, milosc, rodzine, dzieci, które tak bardzo chciałam miec. Pracowałam po 10-14h dziennie... gdy nagle w styczniu 2022 nagły stan przedzawałowy. Waga 134kg w wieku 36 lat....czułam, ze przegrałam swoje życie... poszłam do psychologa, który mówił mi ze nawet grubasy znajdują milosc, jak chce miec dzieci to da mi namiar na iklinike robiąca invitro.... po kilku sesjach zrezygnowałam bo kolejne wizyty powodowany jeszcze większy brak akceptacji samej siebie....od lutego schudłam 19 kg walcże o siebie choc czuje sie bardzo samotna w tej walce, pomimo ogromnego wsparcia i dopingu bliskich. Walczę o siebie, o swoje zdrowie i życie... rozważam operacje bariatryczna ... chce zyc i byc szczęśliwa. Pozdrawiam

artdecor
Автор

Mądra, piękna kobieta. Przecudny głos, aż miło się słucha. Wielki szacunek za pracę, którą włożyła Pani w swoją przemianę.

sylwiapocik
Автор

No wreszcie ktoś ma zdrowe podejście a nie pseudo „body positive” które w obecnych czasach podchodzi pod toxic positive, ze względu na normalizowanie otyłości, która jest chorobą. Nie dyskredytujmy, nie odrzucajmy osób otyłych, ale nie normalizujmy otyłości jako coś dobrego. Świetny wywiad, pozdrawiam :)

pietraszkokosmetologia
Автор

Jak pięknie wypowiada się Pani Kasia, pozdrawiam, mądra kobieta 💖

TiNa-xqgq
Автор

Też kiedyś schudłam bez dietetyka, trenera fitness i lekarzy, miałam wówczas 23 lata i ważyłam 85kg przy wzroście 161cm, w ciągu 15 m-cy schudłam do wagi 47kg czyli 38kg. Ludzie nie poznawali mnie na ulicy.
Kluczem do sukcesu było zdrowe odżywianie, dobre nawyki i dużo ruchu (spacery, jazda na rowerze, pływanie).
Mogłam w końcu ubierać to co chcę.
Niską wagę utrzymywałam 8 lat, potem doszedł stres w pracy, problemy małżeńskie, depresja, zajadanie emocji, niedoczynność tarczycy, insulinooporność.
Z czasem dużo przytyłam.
Żyłam też w toksycznym związku gdzie partner nie lubił jak się odchudzam.
Zaszłam trzykrotnie w ciążę i urodziłam troje zdrowych dzieci gdzie moja waga wyjściowa to bylo 100kg.
W każdej ciąży chudłam początkowo 10-12kg (mdłości i wymioty).
Dzisiaj jestem osobą 40+ po wielu przejściach osobistych.
Mam trudności w schudnięciu, mimo, że odżywiam się zdrowo - praktycznie nie jem żadnych fast foodów, 30 lat nie jem mięsa, nigdy nie paliłam papierosów, nie piłam kawy i alkoholu.
Zaczynają się u mnie problemy ze stawami i głównie dlatego chciałabym zrzucić kilka kilogramów.
Bardzo poruszyła mnie ta historia i uważam, że chudnięcie zaczyna się w głowie.
To zawsze musi być zmiana myślenia.

kasias
Автор

Martyna, gratuluję absolutnie ciekawych rozmów. Potrafisz pięknie słuchać, ale też mądre zadawać pytania. Chcemy więcej rozmów

andzelikadobrzanska
Автор

Od lipca razem z moją żoną schudliśmy po 19 kilogramów. Potwierdzam, że jeżeli chce się schudnąć, należy po prostu zacząć i trzymać się planu. Stosujemy dokładnie taką samą taktykę jak pani Katarzyna. Podstawą jest deficyt kaloryczny. W naszym przypadku wynosi on około 500 kcal w stosunku do zapotrzebowania organizmu. Zapotrzebowanie wyliczyliśmy za pomocą calcoolatora dietetycznego polecanego przez trenerów. Tu wyjaśniam, że w nazwie nie ma błędu, ten kalkulator tak się nazywa. Dla mnie motywacją była chęć powrotu do dawnej formy. Dla mojej żony decydujące były względy zdrowotne. Kiedyś, jeszcze przed małżeństwem potrafiłem się odchudzić bez żadnego problemu. Po ślubie jedzenie zaczęło odgrywać większą rolę, nie miałem kiedy i jak się więcej ruszać. Spowodowało to w efekcie, że trudno mi się było ruszać, spadł mi poziom energii, nie chciało mi się nic. Stałem się gnuśny, słaby, czułem się staro ( mam 49 lat). Rozregulowało mi się poczucie łaknienia. Policzyłem sobie na początku diety ile jem codziennie i okazało się, że przekraczałem średnio o około 2 tysiące kcal to co powinienem zjadać dla utrzymywania wagi. Czyli miałem nadwyżkę kaloryczną około 2 tysiące kcal. Przypomniałem sobie czasy z młodości, czasy sprzed ślubu, kiedy byłem sprawny i łatwo mi ta sprawność przychodziła. Przypomniałem sobie ile wtedy jadłem. Wyliczyłem sobie ile powinienem zjeść, znalazłem produkty mało kaloryczne i sycące. Oznajmiłem żonie, że jak ona nie chce sama, to ja będę nas karmił i dbał o liczenie kalorii. Po drodze do obecnej wagi praktykowaliśmy kiedy i w jakich sytuacjach będziemy mogli sobie pozwolić na coś słodkiego, czy np. na chipsy. Okazało się, że jak zjemy po 400 gramów ciastek to wyczerpiemy cały limit kaloryczny i jesteśmy nadal głodni. Musieliśmy coś zmienić i dzisiaj wiemy, że możemy sobie zjeść coś słodkiego, ale jest to np. jedno ciastko lub 2, a nie 20. Pozostałe pokarmy muszą być sycące ale mniej kaloryczne. Przyjąłem, że nasze tempo chudnięcia będzie wynosiło 2 kg na tydzień. Nie pozwalam ani sobie, ani żonie na przyspieszanie tempa chudnięcia. Ja już generalnie osiągnąłem swoją wagę i zmieniam dietę z redukcyjnej na utrzymującą wagę, ale z użyciem dobrej jakości jedzenia (białko), mało węglowodanów, dużo warzyw, niewiele tłuszczu i dobrej jakości ( z ryb, z oliwy z oliwek). Chcę mieć dociętą sylwetkę, małą ilość tłuszczu pod skórą. Żona walczy nadal i ja nadal dla niej szykuję jedzenie. Żona dodała do swojej diety jeszcze post przerywany i doskonale jej to służy. Widzę, że jest bardzo zmotywowana i bardzo konsekwentna. Dodam, że ma stwierdzoną insulinooporność oraz niedoczynność tarczycy. Czy są negatywy takiego liczenia kalorii? Wyłącznie psychiczne. Ale to załatwia odpowiednie nastawienie psychiczne i motywacja. A tą wspomagają efekty. Jak się widzi że ubrania stają się zbyt duże, że znowu możesz przebiec np. kilometr a potem bijesz swoje stare rekordy, że przestają Cię boleć kolana w czasie gry w siatkę, że znowu ci się chce ruszać, że praktycznie wszystkie wyniki badań się poprawiają, to okazuje się, że takie drobiazgi jak chęć zjedzenia kilograma słodyczy można sobie wyperswadować. Zresztą kilka razy każde z nas pokusiło się niedawno o takie popuszczenie cugli. Potem zdychaliśmy i mieliśmy dosyć tego do czego tęskniliśmy na naprawdę długi czas. Każda taka próba umacnia nas w naszych decyzjach i pozwala z coraz mniejszym żalem odstawiać te nasze złe nawyki. Oczywiście nie poruszę całości zagadnienia, bo trzeba by pisać i pisać, ale podkreślam- najważniejsze to mieć deficyt kaloryczny. Jakość jedzenia jest ważna, ale deficyt jest najważniejszy. Można jeść tylko pizzę, hamburgery i kebaba i chudnąć, ale trzeba wiedzieć ile mają kalorii i wliczać je do dziennego limitu. Doliczyłem się kiedyś, że cheeseburger, taki zwykły z McDonalds, to 262, 9 kcal w 100g. Sam waży około 115g więc cały ma 302, 3 kcal. Obecnie na cały dzień mógłbym zjeść 5 szt takich cheeseburgerów i miałbym koniec jedzenia. W internecie podawane są różne wartości odżywcze dla tych samych produktów spożywczych. Ja z żoną przyjęliśmy zasadę, że do liczenia kcal stosujemy najwyższe wartości znalezione w necie, jeżeli na opakowaniu nie ma podanych wartości odżywczych. Do tego, bezwzględnie należy wliczać WSZYSTKO co się spożywa do dziennego limitu kalorii. Moja żona zna się na Exelu i zrobiła fajną tabelkę, w której po wpisaniu wagi i kaloryczności produktu podlicza się suma kalorii tego produktu i suma wszystkich produktów z danego dnia. Łatwiej wtedy kontrolować ile jeszcze można zjeść. Pozdrawiamy panią Katarzynę i wszystkich którzy się zdecydowali lub zdecydują na zmianę nawyków żywieniowych. Monika i Tomek.

tomaszmajewski
Автор

Tak wyraża się tylko gość który dużo rozmyślał nad sobą i życiem, a także doświadczył i wie już, że nie musi pędzić. Dyscyplina, cel, samozaparcie i marzenia tworzą to czym Pani Kasia wręcz emanuje z ekranu - spokojem wewnętrznym. Sam mam 30 kg nadwagi i teraz 0 wymówek.Dziekuję, zaczynam działać .

janvan
Автор

Dwie piękne, mądre i świadome kobiety. Bardzo dziękuję za tę rozmowę - opowieści bez demonizowania, eufemizmów, uproszczeń nie tylko o masie ciała i odzywianu.

margot
Автор

Nigdy nie byłam otyła, miałam natomiast nadwagę na własne życzenie i na życzenie swojej rodziny. Zawsze byłam wysoka, w szkole najwyższa z klasy, ale w tym okresie na pewno nie byłam gruba. Moja rodzina uważała inaczej. Ciągle słyszałam przytyki z ich strony, że jestem wielka, nikt nie będzie mnie chciał, że "idę jak dobry tucznik" ( a ważyłam gdzieś 68kg przy 175cm). Idąc do liceum postanowiłam wziąć się za siebie. Schudłam do 55kg odmawiając sobie wszystkiego. Potem przyszła bulimia, a potem kompulsywne objadanie. Przytyłam do ponad 80kg, znajomi mnie nie poznawali. Z okresu studiów pamiętam tylko jedzenie. Wszystkie oszczędności wydawałam w Lidlu. Wróciłam do normalności po dobrych 7-8 latach. Dopiero teraz traktuje jedzenie normalnie, żeby jeść aby żyć, a nie żyć po to, aby jeść.

agataolszewska
Автор

Wszystkie dziewczyny, które doświadczyły kiedyś krytyki ze względu na swoją wagę chcę wam powiedzieć ja też. Nie mówmy sobie niemiłych rzeczy i nie powielajmy tego co robiły nasze mamy. Reagujmy kiedy ktoś obraża innych w domu, na ulicy i w sieci. 🙌🏻

Paulinazborowska
Автор

Znam Kasię od wielu lat, poznałyśmy się kiedyś na wakacjach, jeszcze przed jej przemianą. Jest super kobietą i jestem pod wrażeniem jej przemiany. Kasia będzie motywatorem wielu ludzi. Super, że udało Wam się nagrać rozmowę. Pozdrawiam serdecznie 😍

domisosnica
Автор

Dla równowagi polecam wywiad na kanale 7 metrów pod ziemią "Specjalista: „Nie wierzyłem, że to się może dokonać na moich oczach” Jednak zdecydowana większość otyłych osób nie schudła by na samym deficycie kalorycznym, dlatego warto poznać bliżej złożony problem leczenia otyłości. Przede wszystkim jako społeczeństwo jesteśmy winni im szacunek, bo nadal ich choroba jest wyśmiewana i bagatelizowana. Uważam, że otyli pacjenci powinni uzyskać pomoc psychologiczną tak samo jak osoby chore na anoreksję, bo w obu przypadkach mamy do czynienia z udręczeniem.
Mówmy o otyłości jak najwięcej, bo w dalszej perspektywie wszyscy na tym skorzystają ;)

VooodooooChild
Автор

Wspaniała przemiana pani Katarzyno. W końcu ktoś powiedział na głos, że „ciałopozytywność” to jest złe myślenie.

rafa
Автор

Byłam dzieckiem, które "powinno być pulchniutkie", wiele lat byłam otyła i wiele lat zajęło mi dojście do momentu, w którym postanowiłam coś z sobą zrobić. Udało się, jestem lżejsza o 35 kg, i chodź nadal mam jeszcze nadwagę, to jestem z siebie duma. Piękny wywiad dwóch mądrych kobiet. Dziękuję

monikad
Автор

Kasiu, przepraszam. Tak, muszę Cię przeprosić za to, co o Tobie myślałem, bo wielokrotnie przewijałaś mi się gdzieś w social mediach. I nie, nie oceniałem spraw "wagowych", a raczej nowy wizerunek. Myślałem pudernica, schudła i od razu usta zrobiła, jakieś liftingi, ot taka pusta lala. Za to kajam się i wybacz. Jesteś wspaniałą osobą, kobietą, zweryfikowałaś tym wywiadem wszystko złe, co myślałem. Jeśli chodzi o otyłość, to doskonale Cię rozumiem, bo sam cierpię na otyłość olbrzymią (220kg). Mam prawie 50 lat i 2 lata temu posypało się zdrowotnie wszystko. Zaczęło się od covida, którego ledwie przeżyłem, a potem insulinooporność doszła do takiego poziomu, że dobiłem kolejne 50 kg w ciągu pół roku. Chodzę po lekarzach, ale odnoszę wrażenie, że nikt nie chce mi pomóc, a tylko jak najszybciej zakończyć wizytę i skasować należność. Zrozumiałem, że jeśli sam sobie nie pomogę, nikt mnie nie wyleczy. Trochę nie zgadzam się z twoim podejściem do IO, zbyt bagatelizujesz tą chorobę. Ktoś, kto nie ma o niej pojęcia, nie zrozumie, że można w ciągu 3-4 dni "przytyć" 10-12 kg od samego patrzenia np. na mąkę. A można!
Tym wywiadem dałaś mi dodatkowego kopa do pracy, do walki o swoje zdrowie. Zdrowy całkowicie nigdy nie będę, ale te twoje 3-cyfrowe 100kg byłoby dla mnie cenniejsze niż wygrana w Lotto. Ja to wiem, Ty to wiesz, szczupli tego nie wiedzą. Dziękuje za ten wywiad. Wszystkiego dobrego Kasiu.

janserce
Автор

Bardzo dziękuję za tą wspaniałą rozmowę. Dodaje siły i motywuje. Ja mam taką małą refleksję. Całe swoje życie byłam szczupła, w wieku 35 lat wyjechałam do Niemiec, gdzie w przeciągu trzech lat przytyłam 30 kg ( to było 20 lat temu). Wtedy w Polsce rzadko było widać otyłe osoby ( w tym dzieci) a nawet jeśli, to była to raczej niezbyt wielka nadwaga. Przyjeżdżając do Niemiec, przeżyłam szok, bo takiej ilości bardzo otyłych osób nigdy nie widziałam (tym bardziej, że większość z nich nie była otyła równomiernie jak wcześniej Pani Kasia, ich ciała były zdeformowane a tłuszcz osadzony na ciele wcale nie rozkładał się równomiernie, wyglądało to niestety przerażająco. Pamietam, też jak totalnie inny był smak jedzenia, np. słodycze były (są) potwornie przesłodzone. Moje pierwsze ciastko z niemieckiej cukierni, na długo mnie odstraszyło. Niestety z czasem, jedząc niby tyle samo i niby te same produkty co w Polsce, bardzo przytyłam, mimo, że ruchu i sportu było więcej niż w Polsce. Z czasem wejścia Polski do UE niestety to samo pojawiło się u nas.

ellarataj
Автор

Najważniejsze są emocje, to co w głowie. Często zajadamy stresy, brak miłości, smutek, nagradzany się

elzbieta
Автор

Popłakałam się ❤️ Cudowna kobieta, cudowny wywiad ❤️ Mam za sobą -30 kg, co jest kroplą w tym, co udało się osiągnąć Pani Kasi ! Jednak wiem ile przeszła, jak bardzo zmieniła się wewnętrznie, poprzez zewnętrzną zmianę 💪 Moja motywacją również były piękne sukienki i kupienie ciuchów w zwykłej sieciówce! Dziś noszę rozmiar 38 i jestem z siebie dumna!
Pani Kasiu świetna robota!!❣️ Dziękuję za to, co robi Pani dla innych kobiet ❤️

SlodkaMlecznaCzekoladka
Автор

Bardzo mądra rozmowa z osobą która sama osiągnęła swój cel. Bardzo mi się podoba, że Kasia sama mówi żeby nie mieć wymówek np. "modne choroby" i nie mogę schudnąć. Cała prawda jest że wszystko siedzi w naszych głowach. Ja mam niedoczynność tarczycy od ponad 15 lat zdiagnozowaną. Pierwsze objawy to przytycie 10 kilogramów, których niestety nie da się zrzucić jak tylko zaczynasz przyjmować leki na tarczycę. Też miałam i ma czas gdzie tyję i chudnę, ale wiem jedno, to wszystko zależy ode mnie. Ćwiczę 3 razy w tygodniu i dużo chodzę. Wiem że jest ciężko schudną ale tak, jedna prosta zasada - musisz jeść mniej. Mam dietetyka, do którego chodzę i na spotkaniach opowiadam co tam u mnie, ważymy się i mierzymy a potem mam wykład na temat np. ryb czy cukrów itp. Podpowiada mi co jeść aby było zdrowo, odżywczo i żebym mi to smakowało. Też mam słodycze i wiem które mają lepszą wartość odżywczą.
Bardzo ważna rzecz poruszona przez Kasię to że jak mówią Ci że jak dobrze się czujesz w swoim ciele to ok. Oczywiście nie popieram wychudzonych modelek, ale niestety te osoby z nadwagą może i dobrze się czują w swoim ciele ale co za kilka lat. Mnie przeraża jak patrzę na dzieci szkolne które pewnie niestety ważą dużo więcej ode mnie i w ich rękach najczęściej widać hamburegry, chipsy, cola i energetyki. Wówczas zastanawiam się czy dożyją do swojej trzydziestki?
Kasia zrobiłaś kawał dobrej pracy i najważniejsze że dla siebie samej!

magda