Stan Wojenny w Polsce. Pierwsze 24 godziny. Jak Jaruzelski rozpętał wojnę z rodakami.

preview_player
Показать описание
Cześć, zapraszam Was na najnowszy odcinek mojej serii. W związku z kolejną rocznicą wprowadzenia stanu wojennego w Polsce zdecydowałem się opowiedzieć Wam o tym co działo się w pierwszych godzinach tego dramatycznego dnia. To była jedna z największych tragedii narodowych w naszej historii, gdy Polak stanął przeciwko Polakowi. Państwo na czele z generałem Wojciechem Jaruzelskim wypowiedziało wojnę swoim obywatelom. Na ulicach pojawiły się czołgi i żołnierze. Tysiące ludzi zostało internowanych. W kilku miejscach w kraju doszło do starć ze służbami. Więcej dowiecie się oglądając mój najnowszy film.

Przypominam, że do jutra trwa sprzedaż podpisanych egzemplarzy mojej najnowszej książki "Uwięzione narody po ciemnej stronie żelaznej kurtyny". Potem nie będzie już takiej możliwości, aby zakupić wyjątkowe wydania mojego tomu. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy się już na to zdecydowali. Mam nadzieję, że książka spełniła wasze oczekiwania!

Większość materiałów wykorzystanych w filmie pochodzi z domeny publicznej.

Bardzo dziękuję wszystkim patronom kanału Powojnie. Dzięki Wam byłem w stanie wydać swoją trzecią książkę!

A teraz zapraszam na najnowszy odcinek.
Рекомендации по теме
Комментарии
Автор

Dziękuję Ci Piotrze za przedstawienie czasów w których żyłem i wszystko doskonale pamiętam . I pomyśleć, że tym szubrawcom, którzy gnębili, prześladowali Polaków - ludzi ciężkiej pracy, obecna szumowina ośmieliła się przywrócić wysokie emerytury i przywileje !!!

waldemarreczydlo
Автор

Piotrze, pamiętam, pamiętam ten dzień. Poprzedniej nocy przerwano emisję filmu, nie trudnościami technicznymi, tylko stwierdzono ; "Na tym kończymy dzisiejszy program". Rano, moi kilkuletni synowie mieli do mnie pretensje, bo nie było Teleranka, a sąsiadka, że coś popsułem z anteną AZART /były takie/, bo nie ma programu TV. Nie tylko w Katowicach, w m. Łodzi też broniono siedziby Solidarności - piętro, po piętrze, aż zakończono na balkonie ostatniego piętra. Dziękuję i pozdrawiam!

gregorgrzegorzpychowski
Автор

10:31 - to bardzo uczciwe, co podajesz, że " bratnie armie" były postawione w stan gotowości ( Ruskie byli na miejscu), gdyby plan Jaruzela się nie powiódł. Amerykanie mieli plan stanu wojennego od Kuklińskiego i nie powiadomili Solidarności, bo chcieli mieć spokój . To nie jest tak, że Stalin nas sobie wziął. Zostaliśmy sprzedani przez Roosvelta i Churchilla w Teheranie w 43 i w Jałcie w 44. Brak pomocy Węgrom w 56, Czechom w 68 i Polakom w grudniu 70 i 81 wynikał właśnie z tego układu. Tak w ogóle to Anglicy lubili nas sprzedawać, bo w 39 też nie kiwnęli palcem, mimo traktatu.

sheesheck
Автор

Nigdy nie mozemy tego zalomniec, walki o wolnosc.
Dziekuje wszystkim co walczyli.

gromalal
Автор

Dziękuję za wspaniałą lekcję historii. Jestem rocznik 1979 i niewiele pamietam z tego czasu - mając prawie trzy latka - tak naprawdę tylko pamietam moich przerażonych rodziców patrzonych w maleńki, czarnobialy telewizorek. Pamietam tez wstawanie wcześnie rano, aby z babcia stanąć w kolejce po żywność. Przynosiła wtedy takie malutkie składane krzesełko i książkę, która mi czytała.

Wedrowanie
Автор

Jest! Już przyszła. Nowiutka, podpisana, pachnąca. Pięknie dziękuję!

MGTech
Автор

20:07 - Tumanowicz wielokrotnie mówił, że pomysł, aby występować w mundurach *nie był po to, * aby "idealnie wpasować się w charakter toczących się wydarzeń" (a to mówisz), ale aby nie kojarzono z nimi osobiście tego, co mówią. Że zostali zmobilizowani i niejako muszą (jako wojskowi) wykonywać rozkazy i mówić to, co mówią. *A to diametralna różnica!*

Radek.
Автор

Tak, to było zaskoczenie: ta cisza, te głuche telefony, te marsze w radiu. I przemówienie generała. Dobrze że miałam jakieś kasety do posłuchania. Święta jakoś udało się zorganizować. Najbardziej podobało mi się że nie musiałam iść do szkoły.

monya.peretz.
Автор

Pamiętam czołgi ciągnące w stronę Jastrzebia Zdrój o 5.30 gdy jechaliśmy do pracy. Na wspomnienie o tym do dziś mam obrzydzenie, i ta twarz Jaruzelskiego ogłaszającego stan wojenny, i otwarte, prywatne listy, ktore otrzymywałam z Gdańska... itd.

zuzazet
Автор

Do - doskonale pamiętam ten dzień. I późniejsze jego skutki. Ale najlepsze było to, że nawet w tak dramatycznej sytuacji, nasi rodacy potrafili się ze sobą dogadać. Nigdy nie zapomnę powrotu powrotu z odwiedzin u znajomych moich rodziców na Starówce ostatnim 144 na pętlę Woronicza po godzinie milicyjnej - a mieszkaliśmy obok zajezdni. Kierowca nas zabrał, dowiózł i wszyscy mogliśmy reżimowi pokazać...

pablohuerto
Автор

Wtrącę swoje 3 grosze, bo i ja dosyć, ,dobrze,, pamiętam 13 grudnia 1981.Miałam wówczas lat 11.Niedziela, śniadanie, włączam telewizor bo trzeba Teleranek obejrzeć, [jestem niepełnosprawna więc większość czasu spędzam w domu ] a tu bach-trach obraz śnieży!Rodzice o tym co się stało, nic nie wiedzieli, dlatego uspokoili mnie, że pewnie są jakieś zakłócenia.Dopiero chyba około 12 na łączach pojawił się wojskowy w okularach i wszystkiego się dowiedziałam.Pamiętam, płacz Mamy.Straszny dzień z mojej dziecięcej wówczas perspektywy.

damakameliowa
Автор

Moj dziadek, owczesnie podoficer w Marynarce Wojennej w Gdyni, wspominał jak do drzwi zapukał mlody chlopak z AMW mówiąc, że dowódca okrętu zaprasza na obiad. Dziadek stawił się na swojej jednostce (ORP Nawigator albo Hydrograf) i zniknął na 3 tygodnie. Moja babcia z trójką małych dzieci w domu, nie wiedziała nic o tym, co się dzieje. Sami marynarze nie wiedzieli. Sąsiadka, żona innego marynarza, powiedziała mojej babci, że widziała wracając z pracy jak ich okręt wypływa. Babcia strasznie płakała, bo zwyczajnie była przerażona. Jedne z jej najgorszych świąt.

krzysztofsz
Автор

Mojego Ojca internowali, był działaczem solidarności, siedział 4 miesiące w fatalnych warunkach do dzisiaj to wspomina, w celi mieli nawet kapusia, po latach musiał z nim pracować w jednej firmie. A moja mama siedziała w domu z dwójką małych dzieci i noworodkiem odchodząc od zmysłów. Straszne to były czasy.

MaRy
Автор

Pozwólcie, że i ja dodam swoją opowieść o 13 grudnia... roku pamiętnego... ;)
To była niedziela, a wtedy w każdą sobotę i niedzielę w zimie jeździłem z ojcem na narty do Zakopanego.
Ta niedziela chyba była pierwsza, gdy był już śnieg na Kasprowym Wierchu.
Z Krakowa jechaliśmy autokarem Orbisu z Placu Szczepańskiego, o 6 rano był wyjazd.
To chyba jeszcze nikt nic nie wiedział co się dzieje, bo nas nawet żadna milicja nie zatrzymywała i wszystko było normalnie.
Największe zdziwienie było na Kasprowej Górze - kompletnie pusty stok!
Żadnych narciarzy (może kilkaset osób max)
Kto jeździ na nartach to doceni i zrozumie - jazda w takim puchu po kolana, co spadł w nocy i jeszcze nikt go nie rozjeździł... ;)
To był jedyny raz w życiu jak zrobiłem pełną trasę z Kasprowego do Kuźnic 9 razy w jeden dzień!
I to do piętnastej, bo autobus wtedy wracał ;)
Jak wracaliśmy to już była milicja na drodze i kontrole, ale nie bardzo się czepiali, więc wróciliśmy bez problemu.
Ale największym Mocarzem to był tego dnia mój sąsiad z drugiego piętra!
Myśliwy - pasjonat strzelania i miał w mieszkaniu na ścianach poroża chyba wszystkich jeleni i sarenek co mieszkały w okolicy.
No i ten Mocarz zameldował się na osiedlu późnym wieczorem 14 grudnia ze strzelbą na ramieniu.
Wkurwion okrutnie, bo musiał na nogach dymać z dworca kolejowego (to tak będzie z 10 kilometrów przez całe miasto ;) i na dodatek z tą strzelbą na ramieniu!
Bo komunikacja miejska nie działała, bo to przecież wojna jest!
I jak wrócił do domu, to się dowiedział, że nie wolno posiadać broni i należy ją było oddać do wczoraj, bo jest... stan wojenny!
To powiedział, że takichuj jak Batorego komin i schował tą strzelbę do piwnicy.
I żeby na niego nie donosić, bo jak jest wojna, to on nas będzie bronić, bo tylko on ma strzelbę w całym bloku!
I nikt go nie wydał!
Nawet taki milicjant mieszkał w klatce obok, ale chyba nic nie powiedział, bo tą strzelbę widziałem w piwnicy sąsiada jeszcze przez kilka lat.
Takie to były dziwne czasy... ;)

kotletever
Автор

Mialam wtedy 14 lat pamietam jak mama mi i mojemu rodzenstwu powiedziala, ze zostal wprowadzony stan wojenny i sie rozplakala. Okropna byla ta niewiedza i niepewnosc.

renatakomorowska
Автор

Piotrze! Książeczka przyszła i wciąga momentalnie! Jak mój kolega z jednostki zobaczył, że mam najnowszą część, to tak mi zaczął zazdrościć... Świetna lektura!

DoomlsGriefx
Автор

Przez 5 dni mam jeszcze kolegę w pracy, bo odchodzi na zasłużoną emeryturę po 47 latach pracy. Pracował jako młodociany przy układaniu kabli elektrycznych do zasilania jednego z osiedli mieszkaniowych w Radomiu... W Stanie Wojennym był kapralem i miał placówkę w Mennicy Państwowej... Z tego co opowiadał mieli wszystko ... 7.62x45, granaty ręczne i materiały wybuchowe... Mówił, że byli wprost rozpieszczani... Dużo jedzenia, oficerowie byli jakby bardziej przychylni i bardziej mili... Nie chcieli drażnić żołnierzy ...

Nowy
Автор

Jestem i oglądam bo na pewno dobre!!!!

andrzejszymczyk
Автор

A niektórzy zapili bo była sobota czas imprezy i nie wrocili do domu co ich uratowało przed arrsztowaniem

dorotadorcia
Автор

Dobrze pamiętam ten dzień; byliśmy akurat po domówce u kolegi, a w poniedziałek miała być obiecana "karna" klasówka z matematyki. Pierwszy raz w życiu wtedy nie ucieszyliśmy się, że nie pójdziemy do szkoły w poniedziałek. Po południu w niedzielę przemykaliśmy się chyłkiem do swoich domów z miną konspiratorów:) Dziś to brzmi wesoło, ale wtedy nie było nam do śmiechu. U części z nas nie było już ojców - internowanych w nocy :( Zostały materiały; bibuła, wydawnictwa, które cały następny dzień ukrywaliśmy w różnych zakamarkach poza mieszkaniami. W internacie pobliskiej zawodówki zakwaterowano kompanię ZOMO; przebiegało się w pobliżu rzucając kamieniami w okna i wyzywając ich od kotów i bandytów :) Zima była wtedy ciężka - mimo tego udało się wszystko przetrwać; i zimę, i kartki, i stan wojenny, i cały reżim. Naprawdę jesteśmy niezniszczalnym Narodem ❤

arteoden