✨PUNKCIKI✨ za artykuły (i kto na tym zarabia) | Dla każdego coś przykrego #48

preview_player
Показать описание

0:00 ✨PUNKCIKI✨ kontratakują
6:15 Nikt nie może kompetentnie wyceniać wartości nauki
10:38 Ile wydawnictwa naukowe zarabiają na naukowcach
14:50 O manipulacji danymi
16:21 Czym jest impact factor
17:49 Mokry sen o obiektywizmie
20:14 Jak naukowcy obchodzą system
25:13 Dlaczego… w ogóle publikuje się w czasopismach?
27:58 Po co parametryzuje się naukę
31:01 To punkciki sprawiają, że można szybko zepsuć naukę
37:55 Patologia punktów na przykładzie stypendiów
41:22 Dopisywanie autorstwa
43:52 A kogo to obchodzi, a na co to komu
49:59 Kapitalizm kognitywny

Źródła:
11. Mikołaj Ratajczak, Wprowadzenie do teorii kapitalizmu kognitywnego: kapitalizm kognitywny jako reżim akumulacji, „Praktyka Teoretyczna” 2015, nr 1 (15), DOI: 10.14746/prt.2015.1.2

Miniatura:
Honoré Daumier, Le danseur qui se pique d'avoir conservé..., „Le Charivari”, 23 stycznia 1857

Muzyka:
Trevor Kowalski, Down to seconds
Silver Maple, Superior
Jay Vorton, Natural ghost
Jay Vorton, Infra
Myuu, Falling rain
℗ Epidemic Sound

Za wspieranie serdecznie dziękuję!

#dlakażdegocośprzykrego #nauka #punkty
Рекомендации по теме
Комментарии
Автор

Jedno Czarnkowi trzeba oddać. W ciągu jednego dnia skompromitował punktozę bardziej niż wszyscy przed nim, a bardzo się starali.

ppdamski
Автор

Jak widziałam film u Dawida Myśliwca już wiedziałam, że szykuje się rant u Krzysztofa

slimaque
Автор

„-Tak więc biblioteka nie jest narzędziem szerzenia prawdy, tylko ma opóźniać jej ujawnienie?- spytałem zdumiony.
-Nie zawsze i niekoniecznie. Ale w tym wypadku tak.” Imię róży Umberto Eco, według przekładu Adama Szymanowskiego

aleksyukowski
Автор

Jestem po pierwszym roku doktoratu, miejsca o którym marzyłem przez lata, a każdy mi mówił że się nie będę na nic nadawał, ale mniejsza... W rok system zniszczył we mnie całkowitą chęć robienia nauki. Złożyło się na to wiele elementów, między innymi poprzez publikowanie, przez ten czas mam napisane 4 publikacje, z których do jakiegokolwiek czasopisma poszło 0, ponieważ promotorzy mojej pracy karzą za przeproszeniem, napierdalać publikacje, tylko po to jak im punktów braknie do oceny żeby mieli co opublikować. Ostatnio dowiedziałem się, że jedna już zostanie gdzieś wysłana, ale okazało się że mam dopisać 5 innych osób... 5 osób do pracy przeglądowej, które nawet palcem nie kiwnęły.

drsoom
Автор

wniosek jest taki że lepiej korzystać ze SciHuba a zaoszczędzone pieniądze wydać na waifu w grze, żeby leczyć się z popunktozowej depresji
(cieszę się też coraz bardziej że nie zostaję na doktorat, brrrr brzmi jak piekło)

redzio
Автор

Krzysztofie, nie mam w zwyczaju pisać komentarzy ale słuchając Twego kanału nie da się :)
Robisz kawał zajebistej roboty! Przekonuję się o tym z każdym kolejno przesłuchanym odcinkiem.
Serdecznie Cię pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkie Twoje plany :)
Marta.

martakazimierczak
Автор

Podobnie z punktami za wolontariat w podstawówce do egzaminu ósmoklasisty :D

GagatèkAB
Автор

Przez to, że coraz więcej wiem jak wygląda praca naukowca, strasznie się zniechęcam. Myślę o tym czy nie zostać na doktoracie bo chciałabym przyczyniać się do rozwoju pedagogiki i zmienić coś w naszym systemie. Boję się jednak, że skończę licząc każdy punkcik z artykułów, żeby mieć co włożyć do garnka. Dziękuję Ci systemie edukacji

Ula
Автор

Miałam na swoich studiach semestr naukoznawstwa i wykładowczyni piłowała nas z definicji Impact Factor i innych wskaźników cytowań. To było tak złe, że po 3 zajęciach już wszyscy mówiliśmy, że to jest Impact FUCKtor 😅

malinowabeza
Автор

Kończąc moje studia magisterskie (jakieś 10 + lat temu) naprawdę chciałem uczyć się dalej, zrobić doktorat, pracować na uczelni (jeśli dostałbym taką możliwość). Nie wyszło z różnych względów, , nie do końca zależnych ode mnie, ale nie o tym. Patrząc na to o czym mówisz w tym filmie jestem w sumie zadowolony, że tak się stało, bo ten system to patologia. Szczególnie przykro zrobiło mi się, gdy powiedziałeś o tym, że napisanie książki w jakiejś dziedzinie - gdzie trzeba włożyć nieporównywalnie więcej pracy jest "warte" mniej niż artykuł. Mimo, że sam jestem wychowany w erze "punkcików", daleko mi do bronienia tak dysfunkcyjnego jak się okazuje systemu. Mam nadzieję, że takie filmy jak Twój, czy Naukowego Bełkotu dojdą tam gdzie trzeba, lub zmienią się ludzie, którzy mogą coś z tym zrobić. Pozdrawiam Łukasz

lukasz.glogowski
Автор

University of California oszczędza bojkotując Elseviera.
Meanwhile: UJ oszczędza wyłączając klimę+wentylację w lato i ogrzewanie w zimie.

zafiro.augenlieb
Автор

Krzysztof materiał nie jest nudny, jest mega ciekawy i podesłałem go 5 osobom, które robią doktorat a one przesłały dalej.

foxim
Автор

To nawet śmieszne, przynajmniej z perspektywy kogoś spoza systemu, jak można pomieszać naukę z grami na Pegasusa, i skłaniać ludzi żeby zamiast podążać za swoimi zainteresowaniami naukowymi koncentrowali się na robieniu highscore. Niestety, obawiam się że princess is in another castle....

polishFantasyEN
Автор

Już w tym momencie dziękuję, za film, bo poczułam się kopnięta w dupę, aby film Dawida nadrobić
Wiedziałam, że jest źle, a się dowiedziałam, ze jest jeszcze gorzej

ptys_rozowy
Автор

Krzysztofie, dzięki Tobie, mnie 35 letniej kobiecie, otwierają się oczy i przestaję mieć poczucie winy z niezdanej matury.
Wszystkiego dobrego!

martakazimierczak
Автор

Ta walka o punkty była gwoździem do trumny mojego podjęcia studiów doktoranckich. Wystarczyło mi wyścigu szczurów do końca magisterki...
A co do interdyscyplinarności studiów i różnych zainteresowań, do tej pory pamiętam, jak na etnologii zostałam zjechana przez prowadzącego za zbyt wiele zainteresowań - zapytał, o czym będziemy pisać licencjat/magisterkę, a ja nie potrafiłam się jeszcze zdecydować między turystyką ogólnie, konwentami w ujęciu turystycznym, kulinariami czy literaturą w przestrzeni, więc uznał, że jestem głupia i niedojrzała i że nie zrobię kariery w nauce. Nie pozdrawiam tego pana, pozdrawiam Krzysztofa i czat/komentarze <3

ryuumeisan
Автор

Może dodam coś od siebie, z punktu widzenia osoby, która w tym roku z żalem, ale chwilowo kończy swoją przygodę z akademią, głównie właśnie z tych powodów, które poruszasz Krzysztofie na kanale: podpisuję się obiema rękami pod treścią zarówno tego filmu, jak i filmu Dawida i smuci mnie, że tak wiele osób związanych z nauką nie widzi (a może nie chce widzieć?) patologii tego systemu. I dla osób niezwiązanych z tematem dodam może, że to o czym mówią w swoich filmach zarówno Dawid, jak i Krzysztof, to zaledwie czubek góry lodowej tego bagna w jakim trzeba się nurzać na co dzień, jeśli wiążesz swoją przyszłość z karierą naukową, a do tego masz chociaż minimalne poczucie wstydu, godności i uczciwości.
Nie będę wymieniać wszystkich patologii z którymi ja lub moi znajomi się spotkaliśmy (a w mojej niespełna dwuletniej karierze nauczyciela akademickiego nazbierało się tego trochę), ale chciałam zaznaczyć jeszcze jedną rzecz, która w Twoim filmie Krzysztofie, podobnie jak i u Dawida, wydaje mi się, że nie wybrzmiała wystarczająco mocno, a która zdaje się być całkiem ważna, przynajmniej w niektórych kręgach. Czyli pytanie po co w ogóle się publikuje i jak się publikuje. Idąc na studia miałam – jak się później okazało mylne – wyobrażenie o nauce, a mianowicie, że badania prowadzi się po to, aby odkrywać nowe rzeczy, lepiej rozumieć lub opisywać świat dookoła nas, dlatego, że chcesz podzielić się z innymi swoją pasją i by razem móc tworzyć coś nowego, lepszego, co pomoże zmienić obecny świat w nieco lepsze miejsce – a gdzie tam, teraz wiem, że publikuje się po to, żeby mieć co wpisać do oceny rocznej 🤡 Serio, przeraziłam się, kiedy uświadomiłam sobie, że masa naukowców i naukowczyń publikuje nie dlatego, że mieli czas i poświęcili się badaniom, dobrze coś przygotowali, włożyli w to serce i ma to realną wartość i to jest jakby zwieńczenie ich pasji i serio ciężkiej pracy, tylko muszą wypchnąć cokolwiek, co wg oceny kogoś tam, kto skończył Wyższą Szkołę Klepania Ciasta Łokciem, jest warte tyle a tyle i to w takim konkretnie terminie trzeba to zrobić, bo inaczej punkcików nie naliczą i będzie się mieć rozmowę z szefem, że jest się śmierdzącym leniem i wyrzucą cię z pracy. A później się okazuje, że ktoś zmienił listę i to, co miało załatwić sprawę teraz nie jest nic warte i trzeba szukać czegoś nowego, ale że nie jesteś w stanie zrobić tego sam, bo nie masz sprzętu, a bez tych badań nigdzie ci tego artykułu nie przyjmą, to musisz dopisać jeszcze z 10 osób których na oczy w życiu nie widziałeś, ale przecież oni siedzieli w pokoju w którym kiedyś robiłeś badania i zostawili ci hasło do wi-fi, a później jeszcze musisz się podzielić z nimi swoimi PUNKCIKAMI, bo mają tę samą dziedzinę co ty no i przecież sloty. Więc musisz publikować JESZCZE WIĘCEJ, bo litości, tych punkcików trzeba ze 400 uzbierać, a jak masz czasopismo nawet i za 200 punktów, ale autorów 10 z twojej dziedziny, to nagle jakoś tak skromnie się robi... Co z tego, że jesteś zawalony np. dydaktyką, bo robisz nowy przedmiot, albo ulepszasz czy aktualizujesz obecny, albo prowadzisz koło naukowe, albo wolontariat naukowy, albo chcesz poświęcić studentom więcej czasu i nauczyć czegoś, bo ci jak raz kiedyś wykazują zainteresowanie twoim przedmiotem, albo mają z czymś problem i proszą cię o pomoc, albo – nie daj Boże – SPRAWDZASZ IM SPRAWOZDANIA I WYJAŚNIASZ CO ZROBILI ŹLE I JAK MOGĄ UNIKNĄĆ TEGO W PRZYSZŁOŚCI. A po co to komu, tak marnować czas? Nope, na to nie ma czasu, bo trzeba publikować, cokolwiek, o nędznej wartości naukowej, ale publikować. Lepiej więcej bezsensownej drobnicy niż jeden porządny artykuł. Pomijam fakt, że jak słusznie zauważyłeś Krzysztofie, najpierw musisz mieć pieniądze z grantu, żeby móc za to publikowanie zapłacić, co w dzisiejszych czasach wcale nie jest łatwe. Nie masz pieniędzy na sprzęt do badań, więc nie ma dobrych badań, które dałoby się opublikować w czasopiśmie z wysokim IF (hehe), nie ma dobrych publikacji, więc nie dostajesz grantu, nie masz grantu więc nie masz pieniędzy na sprzęt do badań więc… więc moment, to już chyba było. Więc kończy się to tym, że często publikuje się byle co, byle jak, byle gdzie, byle by było. A to chyba nie w ten sposób powinno się „pompować” prestiż danej jednostki naukowej i nie po to powinno robić się naukę. Byle by przetrwać i byle się nikt nie przyczepił za bardzo, a wszyscy dookoła są wyniszczeni i sfrustrowani tym systemem, wiecznie w nerwach i martwiący się, bo w piątym czasopiśmie odrzucili artykuł i znowu trzeba go przerabiać, wypaleni zawodowo już na początku kariery, na dodatek nie tyle bez perspektyw, co raczej z perspektywą zmian na gorsze, biorąc pod uwagę co nam fundują w kraju i jak o naukę dbają.
Dla osób niewtajemniczonych w pasjonujące życie nauczycieli akademickich dodam na zakończenie, że to wszystko o czym mówimy jest tylko częścią naukową tej pracy. A jest jeszcze część dydaktyczna, związana z nauczaniem studentów i organizacyjna, związana z utrzymaniem istnienia i promocją Jednostki, choć oczywiście na różnych Uczelniach różnie to wygląda i trudno porównywać. Ale jeśli jesteś/byłeś/-aś studentem/-tką i wiesz jak często nieogarnięte i trudne jest życie na Uczelni, to wyobraź sobie jaka jazda bez trzymanki musi panować po tej drugiej stronie, u wykładowców i pracowników i jak to wpływa na jakość badań i nauki w tym kraju (spoiler: tragicznie), już nawet nie mówiąc jak to wpływa na nich samych. A z każdym nowym pomysłem miłościwie nam panującego „Ministra Nieuki i Szkodnictwa” jest coraz „lepiej” 🤡

PS Przepraszam za słowotok, ale ten temat to studnia bez dna

katka__
Автор

Jestem studentem biotechnologii, poszedłem na te studia (i jakiś czas trwałem w tym zamiarze) ze względu na chęć rozwijania nauki, pomocy ludziom, poszerzania wiedzy i narzędzi medycznych od zaplecza. Im dłużej siedzę na tych studiach, tym bardziej brzydzę się sobą, bo zauważyłem, że sam tylko siedzę i się stresuję jak tu się wkręcić w jakiś projekt, żeby za punkciki dostać stypendium i mieć z czego zapłacić (wciąż rosnący) czynsz. Ten system jest zgniły do samego rdzenia i nawet z ludzi o altruistyczych zapędach tworzy roboty, które tylko kombinują nad najbardziej efektywnym sposobem "wkręcenia się" w coś, co pozwoli na godne życie. A jeśli nawet nie, to zabija w ludziach chęci do życia i ambicje. Bardzo chciałem robić doktorat jeszcze pół roku temu. Teraz z każdym miesiącem coraz bardziej zastanawiam się, czy nie uciekać, bo już nie mam siły do tego systemu. Dlaczego my się na to wspólnie godzimy?

Dziękuję za film

polartariatpenguin
Автор

Jako pracownik AGH (pozdrowienia z IMIRu!) muszę niestety podpisać się pod tym, co powiedział Krzysztof. Wszystko to ma miejsce: rozgrywanie systemu, dodawanie profesorów do publikacji, publikowanie w drapieżnych czasopismach, żeby wycisnąć jak najwięcej ilość publikacji w najkrótszym czasie (no bo nie najniższym kosztem). Natomiast chciałbym dodać dwa słowa, żeby trochę osłodzić ten widok kompletnej degrengolady. Jest sporo badaczy (część z moich kolegów z katedry), którzy starają się robić po prostu dobrą robotę, pisać porządne artykuły i nie ulegać temu punktowemu wariactwu. Dzieje się to niestety trochę wbrew systemowi, bo jednak wartość punktowa zawsze jakoś wpływa na decyzje o publikowaniu, niezależnie od Twojej etyki - jak masz wybór pomiędzy czasopismem za 100 punktów, a 200 punktów no to wiadomo, co wybierzesz.

Muszę się też nieśmiało przyznać, że choć nie podoba mi się polityka Elseviera, to jednak w dyscyplinach technicznych trudno zignorować ich czasopisma, bo są po prostu bardzo dobre (sam tam czasami publikuję). Aczkolwiek jestem całkowicie przeciwny temu porozumieniu pomiędzy E., a Ministerstwem, żebyśmy mogli "za darmo" publikować u nich w trybie otwartego dostępu. Jest to kompletne marnowanie pieniędzy podatnika. Tym bardziej, że WSZYSCY korzystają ze Sci-Huba jeśli chodzi o dostęp do artykułów. Nie tylko chodzi o "darmowość" dostępu, tylko o łatwość użytkowania i to, że masz jedną bazę do przeglądania wszystkiego. Na początku myślałem, że to tylko Polska specyfika, ale pracując chwilę w instytucie za granicą zorientowałem się, że tam też wszyscy przeglądają artykuły na SH.

Bardzo trafna uwaga też jeśli chodzi o punktację książek i w ogóle o niewspółmierność oceny punktowej do ilości pracy, jaką wkładasz. 15-stronicowy artykuł może nie sprawiać wrażenie trudnego do napisania, ale to też sporo zależy. Czasem faktycznie da się go napisać w 2-3 miesiące (łącznie z wykonanymi badaniami), ale obecnie siedzę nad publikacją, do której pomiary i obróbka danych zajęła mi prawie rok. Więc mógłby mi ktoś powiedzieć (być może nawet słusznie), że moja inwestycja czasu jest kompletnie bezsensowna, bo mógłbym w tym samym czasie wyprodukować 3-4 artykuły (za dużo punktów), zamiast jednego (za tyle samo punktów).

A deklarację DORA na pewno podpiszę. Dzięki za materiał, Krzysztofie.

teletuleja
Автор

Szacunek Krzysztof że chce Ci się walczyć z systemem. Trzymaj się.

Greg_Wu