#1 Jak rozstać się z narcyzem i nigdy nie wracać

preview_player
Показать описание
Trwałam 3 lata w związku z narcyzem i udało mi się odejść. Jeśli zastanawiasz się nad odejściem, albo jesteś w trakcie, niosę Ci pomoc i pozytywną energię.

Nazywam się Sonia Kwiatkowska i na co dzień tworzę podcasty coachingowe dla jeźdźców. Z uwagi na moje doświadczenia w związku z narcyzem, postanowiłam podzielić się swoimi spostrzeżeniami, aby pomóc osobom tkwiącym w toksycznych relacjach.
Рекомендации по теме
Комментарии
Автор

Miałem 2 relacje z narcyzkami . Ta druga trwała krótko, jakieś 8 miesięcy. Czekałem na zakończenie lovebombingu a gdy to nastąpiło zaczęły się klasyczne zagrywki. Wtedy nie wiedziałem, ze to narcyz ukryty, chyba najperfidniejsza z form narcyzmu. Po dwóch tygodniach dewaluacji i kompletnej destrukcji psychicznej, stanąłem jakby obok całej tej sytuacji i poczułem w sobie ogromną moc, coś jak Neo w Matrix gdy zrozumiał . Odwróciłem sytuację o 180 stopni, pani zaczęła potykać się o własne nogi. Po czasie wrócił lovebombing, bardzo krótki i znów proba dewaluacji. Została uprzedzona wcześniej, że jeżeli znów to zrobi to rozjadę ją czołgiem tym razem. Zrobiła to, wiec misiala odejść pokonana. Dopiero kilka miesięcy później uświadomiłem sobie że to był narcyz ukryty, i fakt, że udało mi się przez kilka miesięcy nią manipulować uznaję dziś za swój ogromny sukces w rozwoju emocjonalnym. Wiem od wspólnej znajomej, że na wspomnienie mojego imienia widać w jej oczach autentyczny strach. Nie łamcie się ludzie, narcyz to był dla was taki dworzec przesiadkowy, generalna proba dojrzałości przed zbudowaniem bardzo dojrzałego związku. Ja jestem pewien, że tym razem wiem już czego i kogo chcę i to dostanę. To wydarzenie wzmocniło mnie psychicznie, tak bardzo, że z wycofanego mężczyzny stałem silnym i asertywnym facetem, a otoczenie automatycznie obdarza mnie szacunkiem.

kolina
Автор

Witam, ja wytrzymałam z moim byłym narcyzem 9 lat i dopiero za drugim razem udało mi się odejść ostatecznie. Za pierwszym razem jak chciałam odejść od niego to był straszny dramat z jego strony, obietnice poprawy itp.... przez chwilę było dobrze, a potem znowu to samo.... porażka... Teraz po 15 miesiącach od rozstania sama się sobie dziwię, że aż tyle lat wytrzymałam z nim. Życzę wszystkim kobietom aby miały odwagę i siłę by zostawić i kopnąć w d.... swoich oprawców, manipulatorów, psychopatów itp. Pozdrawiam serdecznie 😊❤

olaola
Автор

około 16:00 - Jakbym siebie słyszała...Niestety - po 30 latach i po wychowaniu Dzieci, nie można się już niestety wyplątać z tego dziadostwa...Nieważne, że mnie maltretował psychicznie i emocjonalnie, nieważne, że mnie uderzył...Najgorsze jest to, że szczuł po kryjomu Dzieci na mnie - i teraz, moje dorosłe dzieci noszą to wszystko w sobie...Dla mnie nie ma już życia - ale jeśli Wy macie jeszcze małe Dzieci - uciekaj!!! Uciekaj szybko i uciekaj daleko - i nie oglądaj się za siebie!!! Ratuj Twoje Dzieci i Twoje relacje z Dziećmi!!! UCIEKAJ!!!

narcyzmukryty
Автор

Po kolejnym powrocie i 3 tygodniach dobroci.. Z dnia na dzień zmiana o 180 stopni.. Znów pogarda, arogancja, zdrada... Dzisiaj jestem gotowy by powiedzieć dość... Wystarczy.. Ona sie nie zmieni.. Dostała wszystko a i tak.. Wyrzucila mnie i moją dobroć do śmieci.. Koniec

Damian-wgds
Автор

Słowem w sedno.Nic dodać nic ująć.Żeby to zrozumieć trzeba to przeżyć.Ja rozstałam się po 23 latach.Lepiej późno niż wcale.

ulastawska
Автор

Powiem tak ja przez to przeszedłem i dalej cierpię masakra masakra przeszedłem fale w marynarce wojennej ale to co mi ona zaserwowała to jest nic ma pani racje próbuje wrócić do siebie ale jest bardzo trudno ale nie poddaje się dziękuje pani za film

highlander
Автор

Minęło 9 miesiecy od mojego rozstania. Było to bardzo intensywne, bo stało się to zaraz po bombardowaniu miłością. Nie wiedziałam nic o narcyzmie. Ale czułam, że to było zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe. Myśle i czytałam o tym dużo, że na samym początku narcyz wierzy w te idealna miłość, to ich patrzenie na świat w białym i czarnym kolorze. Albo wszystko albo nic. Nudzą się, gdy widzą że mamy wady i nie jesteśmy idealni. Przeżywałam fizyczny i psychiczny ból. Płakałam, błagałam. Mimo, że minęło już 9 miesiecy, zero kontaktu, terapia, dbanie o siebie itd. Wciąż wracam myślami i wciąż wracam do punktu wyjścia. Męczące myśli i sny. Nie ma łatwego rozwiązania, to podróż.

annaprzybylska
Автор

I jeszcze się odniose do jednego zdania co powiedziałaś Sonia 🙂
Rzeczywiście tak jest : po tym rozstaniu i zakończeniu człowiek cierpi ale zdl drugiej strony czuje taką wspaniałą ulgę, że to się skończyło ten stres to cierpienie ten strach i ta ciągła niepewności, wraca apetyt, znowu życie staje się piękne, wraca poczucie właśnie wartości
Tak jest, do czasu aż się znowu nie odezwie by przeprosić i prosić o szansę by być dalej w relacji, że tym razem już będzie inaczej
I człowiek głupi nie może inaczej postąpić i się zgadza na to choć wie, że pewnie będzie tak samo ale nie umie inaczej 😞
Masakra, czemu tak ciężko trafić na kogoś wartościowego kto będzie chciał tego co Ty od życia

virtuoztheplayer
Автор

Ja to myślę, że odejście od narcyza jest jk rzucenie papierosów. Jeśli tak naprawdę nie chcesz i nie jesteś gotowa - nie zrobisz nic. Nie wiem jak to działa ale oni są jak "narkotyk" pomimo zdania sobie sprawy, że krzywdzą nas, my wracamy i tęsknimy 🧠🤯🥺 to jest dopiero ""poryte""

gabrielle_scotland
Автор

Jestem właśnie 2 dni po ostatecznym rozstaniu. Po raz drugi już. Rozrywa mnie ale wiem, ze muszę to przetrwać. Również słucham Soul GPS i również zgadzam się z Tobą, ze definitywne zrywanie kontaktu a w szczególności blokowanie od razu nie pomaga. To tak jak z dieta Jojo. Głód może wrócić ze zdwojona siła. Pozdrawiam serdecznie.

pannaanna
Автор

Kocham Cię normalnie i bardzo Ci dziękuję za to że jesteś i że mówisz głośno o tym. Ja skończyłam relacje bo miałam już dość. Dość tej cholernej niepewności, dość deptania moich uczuć, dość braku szacunku, dość kłamstw, braku zrozumienia, dość huśtawki emocjonalnej, dość rozstań i powrotów, miałam dość traktowania mnie i dzieci byle jak, dość wykorzystywania, mnie, dość traktowania mnie jak kogoś gorszego, dość dość dość. Wszystko na pokaz, żeby ludzie zazdrościli. Dość ciągłego oceniania mnie, ciągłego wytykania błędów i wmawiania rzeczy których nie robiłam. Zygalam już tym. Byłam zmęczona zarówno emocjonalnie jak i fizycznie. Czuję ulgę mimo że tęsknię i placze. Mimo że mam kryzysy i mimo że serce mnie czasem boli, mimo że brakuje mi go nie wróciłabym do niego. Nie wyobrażam sobie na dzień dzisiejszy być z kimś takim. Czuję wręcz obrzydzenie i mnie odpycha na myśl o nim. Pozatym ma nowa partnerkę. Jest to dziewczyna która mnie nie lubi, z którą miałam dwa lata temu konflikt. Jest dużo młodsza i jest ona była partnerka mojego bardzo dobrego kolegi. Dokładniej zdradziła mojego kolegę z Jarkiem. Co więcej gdy mój kolega dowiedział się o tym od kolegi, nie od niej to ona była tak bezczelna że powiedziała do chłopaka którego zdradziła" ze jarek wie jak zadbać o kobietę" hahaha. Porażka. I dokładnie. Ja nie jestem zazdrosna ani o nią ani o niego. Na moje oni są siebie warci. Ja jej mogę podziękować ze zdjęła mi garba z pleców. Szczerze. Jeszcze jej bokiem wyjdzie. A jej mi nie jest szkoda bo jest nie lepsza od Jarka. Zdeptała uczucia dobrego chłopaka, wyrzuciła na śmietnik 6 lat ich życia dla wiechcia kwiatków albo kolacji w restauracji. Tak samo jak jarek wyrzucił 3 lata naszego życia na śmietnik. Tak o. Bez zbytnich emocji. Ostatnio napisał mi że teraz jest szczęśliwy że się zakochał. Ze ja byłam zła dla niego. Napisał że znalazł osobę która dba o niego, dzięki której się uśmiecha. Hahaha to samo mówił mi. Ja zamknęłam ten etap życia. Do mnie powrotu nie ma. Jest mi obojętne co u niego, jak się czuje. Mimo że tęsknię czasami to gdyby się palił to benzyny bym dolała żeby nie zgasł. Gdybym miała do wyboru powrót do Jarka a popełnić samobójstwo to wolałabym sobie sznurek na szyi sama założyć i odepchnąć krzesełko. Tyle mogę powiedzieć. Mi pomógł mój brat, moja mama i dwóch kolegów Czopi i Mirek. Samo to że byli i podtrzymywali moja decyzję nic nie mówiąc. Nie oceniali mnie, nie wypytywali ale mieli czas. Nie rozczulali się zbytnio nade mną. Ale byli. No i moja pewność że dobrze robię. Ze albo teraz albo się zatracę zupełnie. Było ciężko, cholernie ciężko. Po raz pierwszy w życiu coś ktoś mnie złamał. Ale jednocześnie dotarło do mnie ze to ja mu na to pozwoliłam i tylko ja mogę mu to zabrać. I tak byłam góra. Bo to ja odeszlam. Ja go zostawiłam. Dokładnie 1 września 2020 roku. Do listopada nachodził mnie, mówił i pisał że kocha. Nie potrafiłam się z nim zobaczyć. Zablokowałam się całkowicie. Nie czułam miłości. Czułam niechęć, strach. Niesmak. Odrzucało mnie. Nie widziałam się z nim od 1 września tzn raz minęliśmy się w sklepie. Gdy mnie zobaczył chciał porozmawiać powiedziałam nie i uciekłam. To było gdzieś miesiąc, półtora po rozstaniu. Wyglądałam fatalnie. 3 miesiące wyjęte z życia. Byłam jak zombi. Umarłam. Naprawdę. Ale urodziłam się na nowo. I teraz zastanawiam się czasem jak to możliwe że ktoś taki tak bardzo mną zawładnął. Naprawdę. Z dawnych uczuć nie zostało nic. A byłam tak bardzo zakochana. To co mi zafundował tego nie sposób opisać. To cud że nie zwariowałam lub że nie popełniłam samobójstwa. Wystarczy. Mam dwoje małych dzieci. Miał w dupie zarówno mnie jak i chłopców. Nie przejmował się ani mną ani nimi gdy urywał kontakt i blokował mnie na dwa tyg a ja odchodziłam od zmysłów. Płakałam i błagałam o spotkanie. Pisałam po znajomych jak bardzo go kocham, jak bardzo tęsknię. Przrpraszalam i obiecywalam ze się zmienię. Zgadzalam się na warunki które stawiał byle tylko był. I wciąż się starałam. Nie dostając tak naprawdę nic w zamian. Był strasznie surowy dla mnie. Ludzie do tej pory postrzegają go jako osobę spokojna, pomocna, bez nałogów, poukładana. Hahshshshd jedno wielkie kłamstwo. Jest chodzącym kłębkiem nerwów, despota, zakłamanym małym gnojkiem który nie radzi sobie z niczym, nie radzi sobie z emocjami. Przezylam emocjonalny rollercoaster. I nie wrócę. Nie ma mowy. Never ever. Niszczył mnie bo miałam wszystko to co on chciał mieć. Niszczył mnie bo jestem sobą, bo mam wspaniałą rodzinę, cudownych synków, jestem poprostu szczęśliwa. I nie boję się kochać, przyznać do błędu. Mówię co myślę i kocham życie. Niszczył mnie za to że on nigdy taki nie będzie. I ja wiem ze to nie jego wina ale on też o tym wie. Wie bo rozmawialiśmy. I wie że potrzebuję pomocy. Sam o tym mówił. Obiecywal że pójdzie na terapię. Kiedyś wierzyłam. Dziś wiem że to była manipulacja z jego strony. Te wszystkie obietnice. Dziś już nie wierzę że się zmieni. Wybrał być taki jaki jest. I ok. Dziś jest mi to obojętne. I na dzień dzisiejszy ja akceptuje. Ale ja tez mam wybór. I ja wybieram bycie szczęśliwa. Bez niego. Przebaczyłam sobie to że Zgadzalam się na to aby mnie ranił. Bo jestem tylko człowiekiem. I mam prawo popełniać błędy. Widocznie tak miało być. Wyciągnęłam wnioski. I zaczęłam stawiać granice. I patrzę na to kogo wpuszczam do swojego życia. Oraz komu poświęcam swój czas. Bo czas jest czymś bezcennym. I nie każdy zasługuje na to aby mu go ofiarować. I dokładnie. Czasem trzeba sięgnąć dna żeby zrozumieć pewne rzeczy i żeby dojrzeć do pewnych decyzji. Mi to zajęło 3 lata. 3 lata ciężkich doświadczeń. Ten związek mimo wszystko bardzo dużo mnie nauczył o mnie samej. Doświadczyłam wielu emocji po raz pierwszy. I to prawda jestem dzisiaj silniejsza. Ale też wiem że nie chciałabym po raz drugi czegos takiego przezyc.. Dziękuję Soniu

renatakalinowska
Автор

Witam osoby zależne.Bardzo popieram taktykę powolnego i rozważnego rozstawania się z narcyzem.Jest to niebezpieczny manewr, przeżyłam...ON odstawił mnie jak rzecz..., było blisko do skurczu serca ale wolałam Jezu... Nadal kocham ludzi! P pozdrawiam.

urszulaboksa
Автор

Mój ex 4 dni po rozstaniu założył Tindera. Był tam różnymi osobami: właścicielem firmy, gitarzystą, malarzem, architektem. Było to śmieszne dla mnie... Wszystko aby tylko złapać nową ofiarę.

annasadowy
Автор

Bardzo dziękuję za ten filmik i mądre słowa. Wiele razy od niego, spakuj walizki i uciekaj. Ale ja nie należę do osób, które robią coś pochopnie, pod wpływem chwili. Ja mam zawsze wszystko przemyślane, zaplanowane. Odejście od narcyza również zaplanowałam (po 25 latach związku). Najpierw musiałam poukładać wszystko w sobie, cały czas wydawało mi się, że go kocham. Po ponad roku terapii (będąc jeszcze w związku) nadeszła chwila, w której powiedziałam już do niego nie czuję, nic już mnie z nim nie łączy. Tak naprawdę nigdy nie jest za wcześnie, ani za późno, jest dokładnie wtedy, kiedy trzeba. Wszechświat wie, jak ma nas prowadzić przez życie i czego musimy doświadczyć, żeby wzrosnąć. Gdybym odeszła od narcyza ot tak, natychmiast, to wróciłabym do niego prędzej czy później, bo nie miałam przepracowanych wielu traum. Dopiero, gdy uzdrowiłam swoje wewnętrzne dziecko, pokochałam samą siebie, odbudowałam poczucie własnej wartości, nauczyłam się stawiać granice, uzdrowiłam traumy z dzieciństwa, wybaczyłam rodzicom, bratu, swojemu narcyzowi, to poczułam, że jestem gotowa na odejście. Dziękuję z ten filmik i pozdrawiam ♥

moniamonia
Автор

Przeszłam to.. Mam zszarpane serce . Dziękuję Ci za słowa, które wzmacniają .

beataj
Автор

Dziękuję Soniu, pięknie ujęłaś kwintesencję odchodzenia
po rozstaniu 30 lat z narcyzm byłam

magorzatakuzia
Автор

11 lat związku 4 poważne rozstania i powroty, 5ty raz to ten raz, 9 letni syn, dwa tygodnie po rozstaniu wiem już ze ma nowa ofiarę. Jakie to typowe.
Poczułam zazdrość i żal i okropny bol, nie chciałam słów pocieszenia, włączyłam Twoj kanał i dziekuje, dziękuję za to że rozumiesz, ze wspierasz, że jestes z nami, że dzielisz się tym co już za Tobą a jeszcze wiele z nas jest na starcie tej drogi którą Ty nam oświetlasz. Jesteś aniołem 🙏

polalaska
Автор

Minął tydzień od mojego ostatecznego rozstania z narcyzem, choć w dalszym ciągu zastanawiam się kim był człowiek, któremu poświęciłam prawie 3 lata swojego życia. Choc czuje ze to była dobra decyzja i nigdy już do niego nie wrócę, a cała ta sytuacja nauczyła mnie wiele, wewnątrz czuje ogromną pustke i beznadzieję.. Chciałabym pójść na terapię ale odczuwam lęk przed tym.

daga_.
Автор

Dobra robota Soniu :) idealnie opisałaś jak nikt jeszcze do tej pory, to wszystko co mnie również spotkało w związku z narcyzem. Jestem już pół roku sama i uważam, że naprawdę dobrze się trzymam, bo narcyz mnie już nie obchodzi, dlatego cieszę się, że znalazł sobie nowa ofiarę, bo ja w końcu mam spokój. Niestety pozostały mi pretensje do samej siebie, że tyle razy dawałam mu szansę chociaż doskonale wiedziałam, że nie jest on tego wart, to całe przebudzenie okropnie bolało, gdy uświadomiłam sobie, że zmarnowałam 5 lat swojego życia na człowieka, który tak naprawdę nigdy mnie nie kochał i potrafił wykorzystać bez żadnych skrupułów.

MrPatrycja
Автор

Zgadzam się z gotowością na zerwanie kontaktu stopniowo, robiłam tak jak czułam, kontakt schodził na tematy formalne aż zanikł 👍👍 wszystko wypaliło się naturalnie, no regrets ;) Ulga i radość!!❤️

valadilajla
join shbcf.ru