'Bridgertonowie': dlaczego nie lubimy trzeciego sezonu? | Strefa Czytacza

preview_player
Показать описание

⬇⬇⬇ CZYTAJ WIĘCEJ ⬇⬇⬇

Oceniamy trzeci sezon "Bridgertonów".

***

Jeśli chcesz nam coś wysłać, najlepiej zrobić to za pośrednictwem paczkomatów Inpost:

BYD32M (Toruńska 426, na parkingu marketu Dino)
tel. 576371649

W sprawie współprac prosimy o kontakt mailowy!

***
#strefaczytacza #bridgertonowie
Рекомендации по теме
Комментарии
Автор

Hej Czytacze :) pierwszy raz tak bardzo Wasze zdanie na jakiś temat rozjechało się z moim. Jako amatorka i fanka psychologii, pozwolę sobie opisać mój odbiór wątków poruszonych w tym serialu. Może punktami, po kolei ;)
1. Eloise - oczekiwaliście bardzo schematycznej kontynuacji przedstawiania jej zgodnie z częściami poprzednimi. Ja, patrząc głębiej na tragedię tej historii, widzę młodą kobietę, która bardzo wyróżniała się na tle bardzo rygorystycznego i bezlitosnego towarzystwa. Będąc tak kontrowersyjną osobą w tak wąskim gronie, było łatwiej walczyć o siebie i życie zgodne ze swoimi wartościami, mając przy sobie wieloletnią przyjaciółkę, która cię rozumiała, która była po twojej stronie i przede wszystkim była zawsze wtedy, kiedy nikt cię nie rozumiał. Doświadczyła można powiedzieć "zdrady" osoby, która wydawała się być najbliżej. Kiedy zabrakło obok osoby, przy której można było być sobą, której się ufało, a przede wszystkim osoby, którą, wbrew prawdzie, miało się wrażenie, że zna się bardzo dobrze, można stracić wiarę i wolę walki o samą siebie, o jakąś zmianę w bezlitosnych zasadach towarzystwa i możliwość realizacji siebie według swojego planu. Mogła poczuć bezsilność, przestało jej zależeć, bo skoro wartość dla niej święta - przyjaźń, jej sacrum, traci brutalnie sens. Odebrałam wydarzenia z serialu w ten sposób, że Eloise zwątpiła w siebie, pomyślała, że jednak matka ma rację, że może zasady towarzystwa mają jakiś sens, spróbowała się dostosować. Stąd wzięła się przyjaźń z Cressidą. I teraz kontynuując:
2. Cressida - jeden z najlepiej przedstawionych i najłatwiejszych do odczytania wątków. Nie wszystko kończy się happy endem. Pokazali ofiarę systemu, który karał jedynie kobiety. Kobieta z szanowanej rodziny, z potencjalnie najlepszymi warunkami na znalezienie "najlepszej partii". Kanon. Ideał wg. systemu. A jednak coś nie działa. Kobieta ze zbudowaną przez rodziców ponadprzeciętną pewnością siebie i wmówioną wyższością nad innymi konkurentkami na rynku matrymonialnym. Celuje wysoko, ale jednak nie jest ideałem dla nikogo. Próbuje być kimś innym, udaje kilka różnych osobowości próbując być "odpowiednia" dla mężczyzn, którym próbowała zaimponować. A kiedy dostajemy przebitki z sytuacji, kiedy jest sobą, kiedy dowiadujemy się jaka osobista tragedia stoi za tą historią, dowiadujemy się, że to prosta dziewczyna, która chciała spełnić czyjeś oczekiwania. W tym przypadku głównie rodziców. Nie miała przestrzeni na rozmyślanie, czego ona chce. Próbowała uciec od nieuniknionego losu SPRZEDANIA jej staremu facetowi, bo taki los zaplanował jej ojciec. Desperacko walczyła. Chwytała się brzytwy. Postawiła wszystko na jedną kartę. I przegrała. Tragiczna postać.
Przyjaźń Eloise z Cressidą nie jest wcale naciągana. Uważam, że z każdej strony miała sens. Eloise jako bystra kobieta, dostrzegła w Cressidzie to, czego nikt inny nie dał jej pokazać. Nikt nigdy nie zaoferował przyjaźni Cressidzie. Eloise próbowała w swojej beznadziei dostosować się do towarzystwa za pomocą pionierki w tym temacie. A ta za to widziała w Eloise wszystko to, czego nie miała, a o czym bardzo marzyła - wolność.
3. Wracając do wątku Eloise. Wyobtaźsie sobie. Przyjaźń, która okazała się być podszyta kłamstwem i zdradą. Ukochany brat na celowniku przyjaciółki, która jest fałszywa. Mimo wszystko próbujesz to posklejać i dajesz szansę przyjaciółce udowodnić szczere intencje względem brata, pod warunkiem zakończenia podwójnego życia i nie budowaniu szczęścia na niedomówieniach i kłamstwach. I co? Odmowa. Penelopa, to już w ogóle tak złożona osoba, jednocześnie niespójna, postępująca bardzo sprzecznie, że na nią potrzebuję z godzinę, żeby opisać, mój odczyt jej postaci. Uważam, że tak nas nakręcili przez dwa pierwsze sezony, na mega wątek dotyczący Pen i Colina, że oglądając 3 sezon miałam wrażenie, że nastawiłam się na pieczone żeberka w sosie miodowym, a dostałam cheeseburgera z Maka z dnia poprzedniego, który w dodatku spadł wcześniej na podłogę. To dopiero był spłycony wątek!
Jeśli ktokolwiek wytrzymał do tego momentu, zostaw jakiś znak na pocieszenie :D
Mam Was, Czytacze, i Waszą społeczność za ludzi, którzy lubią wymieniać się z innymi swoimi zdaniami, jednoczenie nie narzucając nikomu konieczności myślenia tak jak Wy i na odwrót. Z mojej strony to tylko czysta interpretacja kilku wątków z niepozornego serialu ;) Jak chcecie wincyj mojego punktu widzenia na temat reszty, to z przyjemnością coś dorzucę :)
POZDRAWIAM <3

magorzatawitkowska
Автор

Jak dla mnie po sezonie genialnego aktorstwa postaci Anthony'ego i Kate, dostajemy drewnianego Colina o jednym wyrazie twarzy i aktorkę, grającą Pen, która robi co może ale sama pary nie stworzy. Wątek Benedicta skopał totalnie absurdalny montaż. Lubię tą postać, ale trudno przejmować się jego romansami, bo wypadają bardzo pusto i płytko od pierwszego sezonu (choć chyba o to chodziło). Nie mniej ciekawa jestem jego sezonu bo aktor dobrze gra według mnie i twórcy otworzyli sobie dużo drzwi. Dużo nudy w tym sezonie. Dużo ciemnych scen. Sceny balów nie robiły tego wow, co w poprzednich sezonach.

nahaali
Автор

Zgadzam się! Już zmienianie wątku Benedeicta mnie doprowadziło do szału, a jak zauważyłam zmiane płci Michaela to mnie zatkało. Jak najbardziej spoko że netflix pokazuje ze sa rozne orientacje, ale przerabianie wątków hetero na homoseksualne związki i zmienianie płci bohatera to nietolerancja w drugą stronę. Poza tym zmienia to zupełnie historie z książki

mn
Автор

A mnie się sezon 3 podobał. Zwlaszcza wątek Penelopy. Tylko wątek Benedicta i zmiany wątku Francesci też nie za bardzo... co do wspomnianego sezonu drugiego to mnie te ogromne wzdychania dosyć męczyły...

dorotah
Автор

Sezon trzeci to dla mnie totalna pomyłka. Dla mnie zero chemii między Pen i Colinem. A zmiana kuzyna na kuzynkę to już totalna żenada. Zmieniająca całkiem dalszą historię Fran

Nataliapwolniak
Автор

A ja dziś dokończyłam trzeci sezon i powiem coś pierwszym sezonie była wspaniała para, w drugim pasja i namiętność, ale w trzecim czułam coś nie było namiętności i pasji, ale gdy patrzyłam na głównych bohaterów, to czułam bezpieczeństwo i miłość mega dojrzałą ❤. Miałam poczucie, że tych dwoje jest dla siebie wsparciem i nigdy nie dadzą zrobić drugiemu

anetaleszkowicz
Автор

Mi się podobał ten sezon :D choć wolałabym więcej scen pen i colina żeby pokazali ich relacje i ich więź, jakoś do końca to tak nie wybrzmiało dla mnie :( Trochę za dużo było tych wątków innych i to mnie wybijało trochę ale i tak oglądałam pochłonięta :D i czekam na kolejny sezon! :D

kinguellaa
Автор

Ależ to był zły sezon, ależ to było niedobre. Nic tam się nie zgadzało.
1. Za dużo par do śledzenia, za bardzo rozproszona uwaga widza. Colin + Penelope, Francheska + lord Kilmartin, matka Bridgertonów + lord Marcus, Benedict + tamta laska, Anthony + Kate...
2. Główna para wcale nie była w centrum uwagi. Przyćmiła ją choćby para Franscheska+ lord Kilmartin, a nawet stara para Anthony + Kate.
3. Nie było chemii między Colinem i Penelope. Oni mogli się przyjaźnić, ale nie było wystarczającej podbudowy pod związek romantyczny.
4. Sceny ich zbliżeń niepotrzebne.
5. Po co nam wątek rodziny tego boksera, która nagle uzyskała tytuł i bogactwo? Zajęli cenny czas ekranowy. Wcześniej pełnili oni funkcję komentatorów klasy średniej/niskiej, a teraz są po to by być i do tego są niemili. Ta żonka z jakim złośliwym uśmiechem odmawiała zaproszeń na bale - już zapomniał wół, że cielęciem był. Mega słabe.
6. Cały ten wątek z poszukiwaniami lady Wistledown był przeciągnięty i słabo wyegzekwowany.
7. A najbardziej temu sezonowi zaszkodził podział na dwie cześci. Niestety, przez to pierwsza częśc musiała mieć wstep, rozwinięcie i climax (zaręczyny w powozie), tak i druga musiała to mieć, aby dobrze się to oglądało. Ale przez to całosc nie ma sensu i dynamika akcji jest zachwiana.

lagadema
Автор

Sam fakt, że historia Pen i Colina została przedstawiona w 3 sezonie już mi się nie spodobała, ponieważ w książkowej kolejności powinien być Benedict. W 3 sezonie został zmieniony też reżyser i to BARDZO widać. Odnoszę wrażenie jakby te 2 części serialu były odzielnymi sezonami. W 2 części nagle poznikały postacie typu lord Debling i lord Samadani, co było dziwne. Kolejną masakrą jest to co netflix ma zamiar zrobić z historią Franceski - 8 odcinek (jeśli ten sezon powstanie nie oglądam😆 nienawidzę takich zmian w stosunku co do książki). Wątki poboczne jakby toczyły się obok mnie, w 1 i 2 sezonie byłam w nie zaangażowania a w 3 były nudne. Postać Benedicta została strasznie zmaltretowana, najciekawsza dla mnie postać (wątek artysty, rozczarowanie tym, że Anthony zaplacił mu za miejsce w Akademii w 3 sezonie przeszli do porządku dziennego jakby to nie miało miejsca).  Musieli mu znaleźć zajęcie w 3 sezonie, który powinien być jego, to wymyślili lady Arnold i tragiczny trójkąt. Spłycili jego postać do granic możliwości. Eloise przeszla bez echa. Wątek Violet i brata Lady Dunbry podobał mi się. C.d w odpowiedzi

liliannalili
Автор

Najlepszy sezon ^^ jestem zakochana w relacji Pen/Colin, resztę można przewinąć, ale ta dwójka, to po prostu miód na moje serce <3
Najlepsza scena to ta spod drzewa 😆 tak bardzo mi to przypomniało moje pierwsze rozmowy z pierwszym facetem, którego kochałam, że byłam tak nieznośnie skrępowana w trakcie oglądania, że musiałam ją obejrzeć kilka razy, rewelacja :D :D :D

marjorie
Автор

Ja uwielbiam Eloise w tym sezonie 🥺 Ona strasznie dojrzewa, mimo że jest skłócona cały sezon z Pen, to jednak widać było, że ciągle ją chroni, że chce się z nią pogodzić... W dodatku ona stara się jak może mimo wszystko gdzieś tam zawalczyć o to żeby zmienić swoje zdanie na temat Lady Whistledown. Kojarzycie ten moment jak Pen rozdarła się suknia... Eloise od razu chciała za nią pobiec. Tak samo poszła do niej kiedy to wyszło na jaw że poprosiła o pomoc Colina... No i na sam koniec.. bardzo ją wspierała. Eloise dopiero nam pokaze jak rozkwita

paulinagorska
Автор

Do połowy sezonu oglądało mi się całkiem przyjemnie. W drugiej jakoś całkowicie siadło mi tempo. Chyba liczyłam na to, że królowa odpuści sobie usilne poszukiwania Lady Whistledown, wtedy socjeta dalej miałaby swego rodzaju pożywkę i powód do plotek. Drugi sezon dalej pozostaje moim ulubionym.

ala
Автор

Ja książki czytałam i chociaż 1 i 2 sezon mają zmiany w stosunku książek to widać inspiracje nimi i naprawdę przyjemnie się ogląda te sezony. Trzeci sezon to po prostu żenada nie ma w nim magi tego czegoś co urzekło w poprzednich sezonach o zmianie płci miłości życia Franceski nie wspomnę. Nie wiem czy winna jest zmiana showrunnera czy coś innego ale do pierwszych sezonów jak mam nastrój z chęcią obejrzę ponownie a o tym chce zapomnieć

barbaraszymczak
Автор

Co musicie wiedzieć o książkach:
Książki są strasznie płytkie w porównaniu do serialu. Przeczytałam do tej pory 'When He Was Wicked' (Francesca) i 'An Offer From a Gentelman' (Benedict). Są to typowe smuty, każda książka kręci się wokół dwóch postaci i mało jest tam czegokolwiek innego. Pytacie czego można się spodziewać po Benedikcie z książki. Po przeczytaniu obu książek wiem, że autorka ma dany obraz mężczyzny który jak szablon przekleja z książki do książki. Benedict i Michael są okropnie podobni. Niektóre sytuacje są prawie identyczne. Serial jest o wiele bardziej rozbudowany w porównaniu do książek, porusza dużo więcej wątków, daje postaciom oryginalny charakter. Trzeba wiedzieć, że taki Benedict jest dużo dużo bardziej ciekawy w serialu. W książce zakochuje się od pierwszego wejrzenia w zamaskowanej piękności, która okazuje się być kopciuszkiem (dosłownie, cała jej historia to kopciuszek kopiuj wklej). Benedict ma w serialu humor i charakter, za który jestem ogromnie wdzięczna. Dodałabym jeszcze, że dużo ludzi czytających książki uważa, że serialowy humor Benedicta został zabrany książkowemu Colinowi. Póki co zgadzam się z tym bo w książce z Francescą Colin był dużo ciekawszą postacią. Mam nadzieję, że pomogłam.

Christine-jpej
Автор

Trzeci sezon mnie rozczarował, a co gorsza widziałam porównanie Colina do bałwana z filmu Jack Frost i już nie potrafiłam tego odzobaczyć. Eloise to moja ulubiona postać, więc mam nadzieję, że nie zepsują mi sezonu o niej. Wątek Benedicta był przeze mnie przewijany, ileż można...
Razem z przyjaciółkami stwierdziłyśmy, że dla nas niezmiennie najlepszym sezonem pozostaje ten o królowej Charlotte. Kończę oglądać turbulencje i wracam do tego sezonu <3

thelannister
Автор

Mi się najbardziej podobał pierwszy sezon. Uwielbiam historię Daphne i Simona. Bardzo żałowałam, że nie było widać ich razem w drugim sezonie (wiem, że to dlatego, że aktor grający Simona miał kontrakt tylko na jeden sezon, ale i tak szkoda), chociaż na szczęście Daphne parę razy się przewinęła w kluczowych dla Anthony'ego momentach. Natomiast w trzecim sezonie nie dość, że Daphne się nie pojawia to jeszcze nikt o niej nie wspomina ani razu, nawet przy okazji ślubu Pen i Colina, nikt nie tłumaczy jej nieobecności. Bardzo mi się to nie spodobało. Ogólnie też mam wrażenie, że trzeci sezon miał innego reżysera niż dwa poprzednie. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale przez to, że przed trzecim sezonem obejrzałam ponownie dwa pierwsze to miałam wrażenie, że z tym trzecim jest coś nie tak, właśnie w warstwie reżyserskiej, o fabule nie wspominając. Szkoda, bo ten serial miał duży potencjał na początku, ale teraz mam wrażenie, że jest na równi pochyłej i z odcinka na odcinek jest coraz gorszy.

AntymaraBooks
Автор

uuu czekałem na ten odcinek, zabieram się do oglądania! ;)

xandhii
Автор

Najlepszy był moim zdaniem 1 sezon - autentycznie do dzisiaj mam ciary oglądając scenę w galerii (?), gdzie Daphne i Simon się delikatnie dotykają dłońmi... bardzo mi się podobała chemia i napięcie między nimi.
Zgadzam się z Wami - 3 sezon również uważam za najgorszy; było zdecydowanie zbyt dużo wątków, przez co relacja Pen i Colina nie wybijała się na pierwszy plan i była taka rozmyta, mało wyrazista. Ciężko mi było też uwierzyć w to "nagłe" uczucie Colina.
Z jednej strony fajnie, że starali się rozwijać wątki innych postaci, ale było tego zdecydowanie za dużo. Przy czym połowa właściwie nie wnosiła nic do fabuły i nie popychała jej do przodu.
Natomiast bardzo podobała mi się relacja Francesci i Lorda Killmartina - to urocze, że dwie introwertyczne osoby się tak odnalazły w tej całej socjecie. Natomiast jestem autentycznie zbulwersowana ...
.
SPOJLERY DO KSIĄŻKOWEGO WĄTKU FRANCESCI!!!
..
..
zmianą płci kuzyna lorda Killmartina na kuzynkę, Michaelę (?). Bardzo ważnym aspektem książkowym było dla mnie to, że Francesca z Michaelem bardzo długo nie mogli mieć dzieci (jednak ostatecznie w książce się ich doczekali), co moim zdaniem stanowiłoby świetną podstawę do ukazania, że para również może być szczęśliwa bez posiadania potomstwa. Jestem bardzo ciekawa jak twórcy zamierzają z resztą ograć ten aspekt - oficjalne związki homoseksualne były wtedy nie do zaakceptowania przez panujące normy społeczne. Czy to oznacza, że Francesca będzie skazana na ostracyzm? Czy może też królowa wspaniałomyślnie zaakceptuje ich związek i wszystko rozejdzie się po kościach (jak po wyznaniu Pen na balu, że jest Lady Whistledown)?
Dodatkowo dochodzi kwestia spadku i majątku, którym również nie mogła zarządzać kobieta w tamtych czasach.
Książki moim zdaniem nie są wybitne, mało tego - im dalej w las, tym stają się coraz bardziej powtarzalne i schematyczne, aczkolwiek każda zawiera dość ciekawe wątki, które na pewno możnaby w interesujący sposób rozwinąć na ekranie.

saraole
Автор

Co do wątku Penelope i Colina - może nie od dziecka ale z moim partnerem przyjaźniliśmy się 5 lat zanim zostaliśmy parą :D
Nawet by mi to do głowy nie przyszło w ciągu tych 5 lat, jemu też nie. Stało się to bardzo spontanicznie, a teraz chcemy spędzić ze sobą resztę życia i patrzymy na siebie inaczej niż na początku

grumpy
Автор

Przeczytajcie książki.... Każdy sezon odbiega od książek, ale to co się dzieje w 3 sezonie to już przegięcie.... Ogólnie po obejrzeniu pozostał mi niesmak 😓 życie Benedicta w książkach jest zupełnie inne i nic się nie zgadza... Nie ma trójkątów, jakichś romansów itp.... a zakończenie sezonu, gdzie z mężczyzny zrobili kobietę (Michael Stirling) to już było przegięcie 🤦

alicja_menkina