RELIGIA W SZKOLE to patologia | Dla każdego coś przykrego #50

preview_player
Показать описание
I problemu nie rozwiąże zastąpienie jej akademickim religioznawstwem.

0:00 Dlaczego religia w szkole to patologia
1:34 ALE KRZYSZTOF, JAK ŚMIESZ, JAKA PATOLOGIA
2:17 Jak jest de lege, a jak jest de facto
8:37 Argument pierwszy: chędożone półtora miliarda
16:04 Argument drugi: przeciwdziałanie przemocy
34:20 Argument trzeci: programy nauczania
1:00:37 Argument czwarty: ucieczka od dogmatyzmu
1:08:28 Religia jest nauczana w szkole poza katechezą
1:23:00 Problemy znikają, gdy religia wraca do kościoła

Źródła:
9. Marcin Karas, Z dziejów Kościoła. Ciągłość i zmiana w Kościele rzymskokatolickim w XIX i XX wieku, Sandomierz: Wydawnictwo Diecezjalne w Sandomierzu 2008.
10. W poszukiwaniu wolności. Podręcznik dla klasy 1 szkoły ponadpodstawowej, Lublin: Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej 2020.

Miniatura:
Honoré Daumier, Si je n'allais pas être réélu!, litografia (1869)

Muzyka:
Etienne Russel, A Winter's Night
Jay Vorton, Natural Ghost
Donell Mase, We Don't Half Sleep
Jay Vorton, Infra
Jo Wandrini, Sciophobia
The Fly Guy, Jump the Streets
℗ Epidemic Sound

Harris Heller, Shatter
Harris Heller, Stealth
Harris Heller, Unhealthy Bias
℗ Streambeats

Za wspieranie serdecznie dziękuję!

#dlakażdegocośprzykrego #religia #edukacja #katechezy
Рекомендации по теме
Комментарии
Автор


Decyzję o przenosinach katechezy podjęła MALOPOLSKA KURATOR. Tak, ta.

Nie wiem, jak to jest być bardziej radykalnym od Barbary Nowak, ale here you go

KrzysztofMMaj
Автор

Jestem agnostyczką, ale nigdy nie przestanę być wdzięczna za mojego katechetę. Był to człowiek z ogromną pasją, którego wspominały niemal wszystkie pokolenia nauczycieli. Chodzili do niego również ludzie niewierzący, bo byli ciekawi, jak przedstawia chrześcijaństwo, jego historię etc. Był to człowiek otwarty i ciepły, chętny do zabawy na lekcji (a było to gimnazjum, więc zabawa na zajęciach była nowiną jako tako) i bardzo, ale to bardzo ciekawych eksperymentów myślowych. Już na pierwszych zajęciach miał tzw. zakład o mleko. Jeżeli ktoś mówił, że nie wierzy w Boga i udowodnił katechecie, że faktycznie go nie ma, cała klasa dostawała 6 na koniec. Jeżeli nie, miał mu przynieść mleko do kawy na następne zajęcia. Wszystko było na wielkim luzie i w dobrej atmosferze. Facet był nawet otwarty na rzeczy, którym kościół jest ogółem przeciwny np. LGBT. Kiedyś, podczas luźnej rozmowy w grupie po zajęciach wymsknęło mi się, że lubię i facetów i kobiety. Wszyscy na moment zamarli, bojąc się reakcji katechety. Do dziś pamiętam, jak mi serce podeszło do gardła z przerażenia. Ten się tylko ciepło uśmiechnął i po prostu kontynuował rozmowę... Nigdy nie zapomnę tego uczucia ulgi.

Jak teraz słucham tych wszystkich historii z horroru, o bitych małych dzieciach, o indoktrynacji i innych rzeczach, za których tych ludzi powinno się wypieprzyć na zbity pysk, to aż się we mnie gotuje. Jak można coś takiego robić!? Religia może być pięknym przedmiotem, otwartym na dyskusje filozoficzne i moralne! Ba, nawet katecheci czysto katoliccy potrafią, trzymając się głównie nauczania chrześcijańskiego, mówić o innych religiach i jak to u nich jest (patrz, mój katecheta)! Ale ci i tak zostaną przy pruskim wychowaniu, choć nawet Jezus (o ile się nie mylę, niech ludzie mądrzejsi mnie poprawią jeżeli się mylę) nie tylko wykładał, ale i dyskutował. A potem się dziwią, że ludzie uciekają z kościoła.

astray
Автор

Dla rodzica, który próbuje żyć jak spokojny ateista, szkoły to pole minowe. Zwłaszcza państwowe. W LO mojego dziecka mamy mszę z każdej okazji (nieobowiązkową, ale hej, zaproszenia na msze wysyła dyrektor, także jest msza z okazji ślubowania klas pierwszych, po której dyrektor przysłał podziękowania na librusa, że wszyscy byli pięknie na galowo w kościele), w klasach krzyże, dni papieskie z wykładem dla wszystkich (nie tylko chodzących na religię), etc. Nie da się tak żyć, a walczyć z tym też trudno, bo dziecko się boi, że jak rodzice się odezwą, to szkoła się "zemści". I tak to się kręci.

blutka
Автор

Nic mnie nie zateizowało bardziej, niż lekcje religii w szkole i wysyłanie mnie siłą na msze w kościele. Na szczęście moja mama nie jest mocno religijna, więc w końcu bez problemu postawiłam na swoim. Najbardziej to wszystko krzywdzi osoby z bardziej religijnych rodzin, które chciałyby się wyłamać albo nie pasują do obrazu "idealnego katolika" z różnych powodów.

LadyRevania
Автор

Do dziś pamiętam Technikum nr 1 w Głogowie język polski. Polonistka gadała coś o jakiś święcie religijnym które miało być, nikt nie wiedział jaka. Oburzona rzuciła do nas "Jacy z was katolicy" wtedy odpowiedziałem, że nie jestem wierzący. Do dziś pamiętam jej wielkie zdziwienie i ten cytat "MICHAŁ TY TAKI DOBRY CHŁOPAK NIE JESTEŚ WIERZĄCY NIE WIERZE". Religia w szkole to rzeka toksyn

gancu
Автор

Kiedy byłam w pierwszej klasie szkoły podstawowej nasza katechetka wmawiała nam, że zwierzęta nie mają duszy, jeżeli oglądamy pokemony to pójdziemy do piekła, a nam, siedmioletnim wtedy dziewczynkom zapowiedziała, że przez grzech Ewy będziemy rodzić dzieci w męczarniach. Przemiła kobieta.

yourlocalwitch
Автор

"Udają, że mają płeć przeciwną (...) jedynie pogłębia [to] ich zanurzenie w iluzję. (...) Życie w iluzji i zakłamaniu nie daje szczęścia (...)"

Bardzo mocne mocne słowa, jak na organizację religijną, której założeniem jest WIARA i której członkowie ustawiają sobie całe życie i wartości w oparciu o wiarę w coś, na co nie ma absolutnie żadnych dowodów.

AleksNeve
Автор

Jakąś szufladkę w mojej pamięci otworzyłeś. Nagle mignęła mi sytuacja, gdy jako 6-letnie dziecko co tydzień kiblowalam na korytarzu przed sala, z której mnie wypraszali na czas katechezy. Kolejna scenka: we wczesnej podstawówce gdy na korytarz wyprowadzała mnie nauczycielka, pół klasy wolało "kici kici". Nauczycielka nie reagowała. Kolejna scenka: w 4 klasie zostałam poproszona o odgrywanie roli diabła w jasełkach, co bylo wygodne bo przeciez jestem niewierzaca, do tego fajne fikolki robię. Po 2 latach nagradzanych przez urzad miejski wystepow, w których moje salta (byłam akrobatyczką) zdobywały owacje, odmówiłam gry 3-ci rok z rzędu bo nie chcialam byc jawnie wykorzystywana przez swoj ateizm. Obniżono mi zachowanie na koniec roku. Kolejna scenka- jedna z niewielu które ciepło wspominam- moja polonistka wzięła mnie na stronę na początku roku szkolnego i przepraszała, że będę musiała odrabiać zadania domowe z biblii, bo taka jest podstawą programową i żebym nie żywiła do niej urazy. Dalej: dzieciaki śmiejące się że mnie, że nie mam nowego zegarka ani roweru na komunię. Dalej: szósta klasa, tzw. koleżanki szydzą ze mnie bo jeszcze nie dostałam okresu i pewnie to dlatego, że jestem bezbożna. I tak dalej...
Matko, Krzysztof, ile tego było. Nie da się zliczyć. A całkiem niedawno koleżanka z pracy prosto w twarz, z ciekawości, rzuciła mi tekst, jak ja w ogóle mogę mieć moralność, skoro nie mam duszy.
Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości, że katecheza i indoktrynacja w szkole to zło?
Co przerażające, ja wtedy te wszystkie przykrości traktowałam jako coś oczywistego- tak musi być, nie mogę być na sali gdzie inni mają religię, muszę czekać na korytarzu, bo świetlica i czytelnia o tej porze zamknięte. Niech sobie gadają, nie zgłoszę tego nikomu bo przecież nikt nie weźmie mnie na poważnie. Byłam jedyna osoba jawnie i od najmłodszych lat niewierzacą w przedszkolu i szkole.
Jestem ciekawa ile jest takich dzieciaków, które mają podobne milutkie wspomnienia.

marzenawojtaszewska
Автор

Ciekawy przypadek ode mnie z liceum: we wrześniu w 2 klasie dostaliśmy info, że nasza poprzednia katechetka w związku z problemami zdrowotnymi musi iść do sanatorium i w tym roku szkolnym już nie będzie pracować. Dyrekcja zajęła się poszukiwaniem zastępstwa. Przyszedł taki pan katecheta. Na 1 lekcji mówił, że będą oceny, będziemy pisać wypracowania na kilka stron, ma być absolutna cisza. Zahaczył też o temat lgbt. Jako, że nasza szkoła jest bardzo tolerancyjna odnośnie do stroju, włosów itd. to domyślam się, że z innymi klasami dyskutował na temat ich ubioru, i tych kwestii ze zbioru "nowoczesnych i kontrowersyjnych". Po 3 dniach już go nie było.

masteryoghurt
Автор

Ode mnie pozytywna historia. W 8 klasie rzeczywiście na religii uczyliśmy się o islamie i judaizmie. Cudowna katechetka, aż chciało się siedzieć na jej lekcjach (pomimo tego, że byłam wtedy już ateistką)

slimaque
Автор

Też się kiedyś spotkałam ze stwierdzeniem że u osób transpłciowych jest wysoki poziom depresji. Już abstrahując od braku źródeł, zakładając że te dane są zgodne ze stanem faktycznym, dobrym follow up pytniem jest "co konkretnie powoduje depresję u takich osób?". Może wieczne prześladowanie ze strony społeczeństwa i niemożność wyrażania siebie, hm?

Drakenwild
Автор

W szkole syna Pani z sekretariatu bardzo się dziwiła, że nie może mi zawracać tyłka przychodzeniem i pisaniem rezygnacji dla syna z religii tylko ma mi go z niej wypisać, bo szkoła wpisała go na nią bezpodstawnie. A kiedy powiedziała "Co mi szkodzi przyjść i podpisać" powiedziałam, że nie będzie mi marnowała czasu swoimi błędami.

GagatèkAB
Автор

Jestem katolikiem i zgadzam się z tobą żeby lekcji religii nie było w szkole, szanuje poglądy i dziękuję Krzysztofie

krzysztofgabrys
Автор

Ten materiał to tylko pretekst do nawracana nas na jedyną słuszną wiarę: Jamnicyzm
Jamnik jest najwspanialszym stworzeniem
Jamnik to miłość, Jamnik to życie
Jamnik jest dobrotliwym stworzeniem, który za karmienie wynagradza, a za zło gryzie
Nie czyń Jamnikowi tego co tobie niemiłe, bo będzie mu przykro
I wtedy Jamnik rzekł do swych braci: *szczek, szczek, szczek* I Jamnik w swej mądrości tak uczynił

histhoryk
Автор

Wspaniały, długo wyczekiwany materiał, idealne miejsce na opowiedzenie pewnej historii której doświadczyłem (i dalej doświadczam dwa razy w tygodniu), od starszego brata słyszałem, że lekcje religii nie wyglądają w sposób taki, że nikt nie słucha, a katechetka nic nie robi. Kiedy przyszedłem na pierwszą lekcję, poza mną nikogo nie było, pomyślałem "okej, pewnie jeszcze nie przyszli", po czym okazało się, że jestem sam (to idealny komentarz do tego ile osób uczęszcza na religię), katechetka powiedziała, że nie wypuści mnie wcześniej bo jestem sam, powiedziała, że będziemy rozmawiać. Już po paru minutach dowiedziała się, że jestem ateistą, a na religię chodzę tylko dla tego, że rodzice mi karzą, pech chciał, że jest ona katechetką z tych z misją, czyli za cel postawiła sobie nawrócenie mnie, z tej racji już na pierwszych zajęciach dowiedziałem się, że skończę w piekle za bluźnierstwo. Męczyła mnie historiami ze swojego życia, które w jej opinii świadczyły o tym, że ateiści nie mogą być dobrymi ludźmi, na przykład podam opowieść o parze która się kłóciła (bo jak każdy wie, wierzący się nigdy nie kłócą), kiedy wykazałem, że jest to błąd uwydatnienia przypadkowego szczegółu, zdawała się puści to mimo uszu. Po skończeniu lekcji religii spotkałem brata i opowiedziałem mu co się stało, znał każdą z wymienionych przeze mnie historii i wprost mi powiedział, że musiałem się być zdezorientowany, miał rację. Na następną lekcję przyszedłem przygotowany, były też dwie inne dziewczyny które i tak wyszły po około 15min ponieważ miały autobus (nie wiem jak to wygląda w innych szkołach, ale u mnie jak ktoś "miał autobus" to znaczyło, że chce po prostu wyjść wcześniej), wytykałem każdy błąd i krzyczałem "dowody" za każdym razem gdy katechetka przedstawiała jakąś prawdę objawioną, nauczycielka wyraźnie nie była tym faktem zadowolona. Na trzeciej lekcji znów wytykałem błędy i podważałem argumenty tak często jak się tylko dało, lekcja przebiegła po prostu nie przyjemnie. Czwarta katecheza zaczęła się tym, że katechetka natchniona tym, że szukam dowodów przyniosła książkę zatytułowaną "100 dowodów na istnienie boga" i oczywiście niektóre z nich czytała, główny nacisk postawiła na argumenty następujące "świat istnieje, więc bóg też musi" oraz "napisy na burtach tytanika", ten drugi może wymagać wyjaśnienia więc, ponoć na burtach opisywanego statku były napisy "Nawet sam Chrystus nie zatopi tego statku" i "Nie ma Boga, który by zdołał ten statek w odmętach morskich pogrążyć", w tym momencie również powiedziałem "dowody" w odpowiedzi uzyskałem "tu, w tej książce masz napisane, a jak nie wierzysz to sprawdź w Internecie". tak też zrobiłem i dowiedziałem się, że ktoś kiedyś widział jak tytanik był wodowany i miał te napisy, ale są one pod wodą więc nie było ich normalnie widać (na szczęście można po prostu podpłynąć do omawianego statku i to po prostu przeczytać... a nie zapomniałem, że jest jest gdzieś na dnie, czyli jednak nie można), jednak to nie było najgorsze, na tej samej lekcji dowiedziałem się, że teoria ewolucji to tylko teoria i nie ma dowodów na to, że ludzie pochodzą od małp, do końca lekcji toczyłem jałową dyskusję z katechetką, w tamtym momencie przypomniało mi się, co na temat religii sądził Imperator z "Warhammer'a 40tys". Morał z tego taki, nie przekonuj przekonanych (przepraszam za ewentualne błędy i życzę miłego dnia)

salixxsepulcralis
Автор

Jestem z pokolenia, które doświadczyło zarówno sal katechetycznych, jaki i zajęć religii w szkole. Uważam, że miejscem na katechezę jest przykościelna sala katechetyczna. Zupełnie inna atmosfera i podejście niż do lekcji szkolnej. Szanujmy się i swoje przekonania religijne i nie róbmy z nich kolejnych znienawidzonych lekcji.

pwolkowicki
Автор

odkąd pamiętam religia w szkole to była parodia najgorsza, ale w moim liceum katechetka należała do topki nauczycieli, w ramach kartkówek i sprawdzianów graliśmy z nią w religijnych milionerów (tak były 3 koła ratunkowe i tak były pytania o inne wyznania - w tym o buddyzm), a w klasie maturalnej każdy uczeń otrzymał list, własnoręcznie sporządzony i spersonalizowany, do dziś się wzruszam jak go czytam! i mimo że minęła ponad dekada od tego momentu to wciąż jestem w stanie sobie przypomnieć jego treść, gdzie wyczytałam jak ważna jest wiara w siebie i swoje możliwości, że ona we mnie wierzy, żebym pokochała swoją empatię i wrażliwość i nie bała się zmian, śmiało sięgała po marzenia i nie poddawała się, serio nic lepszego w szkole mnie nigdy nie spotkało iks de

nienoco
Автор

Krzysztofie - piszę to jako ksiądz, który katechizuje od lat - zgadzam się z każdym absolutnie Twym zdaniem. Pozdrawiam i czekam na powrót do wszelakich katechez w salkach parafialnych...

arveeth
Автор

Powiatowe miasto, duża szkoła (ok. 1000 uczniów), zagłębie PiSu. Zwolniliśmy się w cztery osoby pełnoletnie z religii w klasie maturalnej, to jak na tamte czasy (11 lat temu) była naprawdę rebelia. Dało się o dziwo zrobić to bez kwitków od rodziców, ale może to dlatego, że wzięliśmy ich z zaskoczenia. Oczywiście szok i niedowierzanie na każdym etapie załatwienia sprawy. Wielebny ksiądz katecheta podpisał nam nasze papierki (oczywiście, że taki był wymóg szkoły). Podobno kiedy już wyszliśmy przekazał klasie, że uważa, że "te osoby" zmarnowały 3 lata nauki w liceum. A taki fajny był, młodzieżowy, uśmiechnięty bardzo (potem jeszcze dowiedziałem się o nim, że oprócz oceniania szlaczków w zeszytach dorosłych ludzi, na lekcjach przekazywał takie fundamentalne prawdy wiary jak np to, że kobiety w Afryce zasłużyły sobie na epidemię AIDS).
W sekretariacie przyjęto nasze papierki z podpisem wielebnego księdza katechety, ale poinformowano nas, że informacja o tym pójdzie do proboszcza. Podkreślam, powiatowe miasto, a nie mała mieścina, gdzie proboszcz to niemal bóg, ja np. nie wiedziałem nawet, kto jest proboszczem w mojej parafii. Jeszcze nas pytano na godzinie wychowawczej, czy wyrażamy zgodę na to, żeby informacja o osobach wypisanych z religii (i lekcjach wdż, tak na marginesie), była podana na stronie szkoły. Odmówiliśmy no i to również trzeba było napisać w formie dokumentu i do dziś nie wiem, w jakim celu chciano udostępniać na stronie liceum takie informacje🤔

brbmaster
Автор

Wiem, że trochę nie w temacie odcinka, ale w 1:21:53 pada coś bardzo dziwnego odnośnie praw kobiet. Sugestia jakoby równość prawa w stosunku do grup które kiedyś były uciskane polegała na tym, że teraz należy ograniczyć prawa grup niegdyś uciskających. W podanym przykładzie kobiety nie miały praw głosu, więc jakby mężczyźni stracili prawo głosu to nic by się nie stało. To nie jest równość. To jest zemsta. Może ta wypowiedź jest nieco wyrwana z kontekstu, ale zabrzmiało to wszystko jakoś tak niepokojąco.

Jarasznikos