filmov
tv
PROLOG - Projekt 'Gen Leonarda'

Показать описание
„Gen Leonarda" to niezwykły segment osobowości niezbyt hojnie rozdawany przez Stwórcę, ale wszyscy nim obdarzeni mają zdolność dostrzegania rozwiązań tam gdzie inni ich nie widzą, wychodzenia poza krąg zniewalającego mózg pojęcia - „nie możliwe” – napisał Władysław Tatarkiewicz. I tak się złożyło, że Opatrzność, jakby chcąc powstającej w 1918 roku Polsce zrekompensować zapaść ponad stuletniej niewoli hojną ręką gen Leonarda sypnęła.
To było następne pokolenie po Powstaniu Styczniowym. Rodziny chciały ich trzymać jak najdalej od nieuchronnego kolejnego narodowego wybuchu. Nie chciałyby i oni rzucali na stos ofiarny swe życie. Wygrzebując czasem ostatni grosz, posłały ich na studia za granicę. Do Niemiec, Francji, Szwajcarii. Najczęściej na studia inżynierskie. Wrócili uzbrojeni w wiedzę najwyższej próby, w sam czas, kiedy odradzała się Polska. To była nietuzinkowa szansa dla młodych. Gospodarcza pustynia, gdzie nie było praktycznie niczego. Biała karta do zapisania. Nie było też zaskorupiałej hierarchii zawodowych światów, gdzie wspinanie wzwyż młodego inżyniera, musiało trwać latami, Aż utraci niezbędny twórcy rozmach i obrazoburczą fantazję. Dopóki ktoś nie wbije im w głowę, że tak projektować nie można. Mieli jeszcze coś, zupełnie następnym pokoleniom nieznanego. Gigantyczną patriotyczną motywację. To nareszcie było nasze, polskie. To było za każdym razem rzucanie wyzwania, nie tylko opornemu tematowi, ale światu. Nim nie ośmieszono hasła „Polak potrafi” wtedy, choć w ten sposób nie zwerbalizowane miało ono niezwykły osobisty sens.
Imponujące owoce przyszły z początkiem lat trzydziestych. Najpierw tam, gdzie były wielkie możliwości i mecenat Państwa uosabianego przez Armię. Ta kupowała zagraniczny sprzęt wraz z licencjami, a młodym polskim inżynierom mówiła zróbcie lepszy. I robili. Szeroko, nawet ponad nasze możliwości, otworzyły się dla tych produktów światowe rynki. Dynamika tego trendu była niesamowita. A gdzieś w tle był zawsze inżynier. To zupełnie nie podobna do dzisiejszego produktu politechnik kategoria. Dziś ten świat rozpadł się na naukowców teoretyków i przemysłową szarzyznę od bieżącego dozoru produkcji. Tamci chłonąc światowe nowinki zasługiwali spokojnie na dowolny stopień naukowy, ale każdy z pomysłów musieli następnego dnia sprawdzić przy warsztacie. Często byli pierwszymi kierowcami doświadczalnymi i oblatywaczami. To oni stworzyli pojęcie „polskiej normy technicznej” i zawsze oznaczało to wzniesienie się ponad dopuszczalną przeciętność. Bez zrozumienia ich duszy nikt nie opisze gospodarczego fenomenu zwanego Centralnym Okręgiem Przemysłowym, którego patos porwał nawet szacownego Melchiora Wańkowicza. On opisał to tak. Pomysł, tempo, jakość, sukces.
Wojna, większość tych wspaniałych karier zatrzymała w biegu. Zatrzymała, ale nie przekreśliła. Znani dobrze w świecie, rychło znaleźli swoje miejsce każdy w ukochanej branży, ale na obczyźnie. Kiedy świat rozcięła Żelazna Kurtyna, na ogół, nie było dla nich powrotu. Pracowali w ważnych, ”drażliwych” branżach, U nas bardzo uporczywie przez dekady zacierano pamięć o nich. Odeszli na obczyźnie, w goryczy, często osamotnieniu, pozostawiając nas z poczuciem długu, wobec nich i ich dzieł jak na swój czas niezwykłych. I to właśnie główne przesłanie tej serii filmów dokumentalnych.
To było następne pokolenie po Powstaniu Styczniowym. Rodziny chciały ich trzymać jak najdalej od nieuchronnego kolejnego narodowego wybuchu. Nie chciałyby i oni rzucali na stos ofiarny swe życie. Wygrzebując czasem ostatni grosz, posłały ich na studia za granicę. Do Niemiec, Francji, Szwajcarii. Najczęściej na studia inżynierskie. Wrócili uzbrojeni w wiedzę najwyższej próby, w sam czas, kiedy odradzała się Polska. To była nietuzinkowa szansa dla młodych. Gospodarcza pustynia, gdzie nie było praktycznie niczego. Biała karta do zapisania. Nie było też zaskorupiałej hierarchii zawodowych światów, gdzie wspinanie wzwyż młodego inżyniera, musiało trwać latami, Aż utraci niezbędny twórcy rozmach i obrazoburczą fantazję. Dopóki ktoś nie wbije im w głowę, że tak projektować nie można. Mieli jeszcze coś, zupełnie następnym pokoleniom nieznanego. Gigantyczną patriotyczną motywację. To nareszcie było nasze, polskie. To było za każdym razem rzucanie wyzwania, nie tylko opornemu tematowi, ale światu. Nim nie ośmieszono hasła „Polak potrafi” wtedy, choć w ten sposób nie zwerbalizowane miało ono niezwykły osobisty sens.
Imponujące owoce przyszły z początkiem lat trzydziestych. Najpierw tam, gdzie były wielkie możliwości i mecenat Państwa uosabianego przez Armię. Ta kupowała zagraniczny sprzęt wraz z licencjami, a młodym polskim inżynierom mówiła zróbcie lepszy. I robili. Szeroko, nawet ponad nasze możliwości, otworzyły się dla tych produktów światowe rynki. Dynamika tego trendu była niesamowita. A gdzieś w tle był zawsze inżynier. To zupełnie nie podobna do dzisiejszego produktu politechnik kategoria. Dziś ten świat rozpadł się na naukowców teoretyków i przemysłową szarzyznę od bieżącego dozoru produkcji. Tamci chłonąc światowe nowinki zasługiwali spokojnie na dowolny stopień naukowy, ale każdy z pomysłów musieli następnego dnia sprawdzić przy warsztacie. Często byli pierwszymi kierowcami doświadczalnymi i oblatywaczami. To oni stworzyli pojęcie „polskiej normy technicznej” i zawsze oznaczało to wzniesienie się ponad dopuszczalną przeciętność. Bez zrozumienia ich duszy nikt nie opisze gospodarczego fenomenu zwanego Centralnym Okręgiem Przemysłowym, którego patos porwał nawet szacownego Melchiora Wańkowicza. On opisał to tak. Pomysł, tempo, jakość, sukces.
Wojna, większość tych wspaniałych karier zatrzymała w biegu. Zatrzymała, ale nie przekreśliła. Znani dobrze w świecie, rychło znaleźli swoje miejsce każdy w ukochanej branży, ale na obczyźnie. Kiedy świat rozcięła Żelazna Kurtyna, na ogół, nie było dla nich powrotu. Pracowali w ważnych, ”drażliwych” branżach, U nas bardzo uporczywie przez dekady zacierano pamięć o nich. Odeszli na obczyźnie, w goryczy, często osamotnieniu, pozostawiając nas z poczuciem długu, wobec nich i ich dzieł jak na swój czas niezwykłych. I to właśnie główne przesłanie tej serii filmów dokumentalnych.
Комментарии