Katastrofy Morskie. Bieszczady.

preview_player
Показать описание
#KatastrofyMorskie, #PodcastHistoryczny, #bieszczady
We wrześniu 2000 roku u północno - zachodnich wybrzeży Danii, polski jacht Bieszczady został staranowany przez płynący do Rotterdamu gazowiec Elena. Uratowała się jedna osoba.

Mój drugi kanał pt. "Historie niezwykłe", możecie obejrzeć tutaj:
Рекомендации по теме
Комментарии
Автор

Trzeba oddać, że produkcje na tym kanale to już trzymają poziom wysoko ocenianych produkcji zachodni. Te takie smaczki jak fragmenty z radiowych wiadomości przerywane szumem. Ilustracje zawsze w tematyce. Kto by pomyślał 30 lat temu, że tak będzie.
Polecam założyć konto na serwisie gdzie można postawić kawę. Cafe Late z chęcią bym się zrewanżował. Nawet z dodatkowym cukrem w ramach podziękowania za ciekawe filmy w wyśmienitej oprawie.

luzik
Автор

Pływałem nie raz na Zawiszy Czarnym, zawsze dużym jednostkom schodziliśmy z kursu, duży ma dużą bezwładność, lepiej ustąpić.

wojciechnadglowski
Автор

Pływałem na nim w 1987 roku do Szwecji i Niemiec [Kiel, Holtenau, Flensburg }

Jarek
Автор

Szanowny autorze tego materiału. Sam jestem marynarzem (starszym oficerem naw) jak i żeglarzem z niemałym stażem. Mam kilka zastrzeżen co do przedstawionego materiału.
1. Załoga statku została przedstawiona jako niedoświadczona i słabo wyedukowana, przede wszystkim mieli ukończone jakiekolwiek szkoły morskie a ich doświadczenie było relatywnie wyższe niz żeglarzy (ja spędzam każdego roku 6-8 miesiecy na morzu w pracy, dla większości zeglarzy jest to max 1 miesiąc wypoczynku).
2. Co do COLREG, polskie tlumaczenie tego kodeksu wprowadza sporo zamieszania, oryginalny tekst nie mowi o pierwszenstwie, jest jednostka majaca utrzymac swój kurs i predkosc oraz jednostka majaca zmienic swoje parametry ruchu aby nie doszlo do kolizji.
3. Co do radarow, antena umieszczona wysoko bedzie generowala wiecej ech ktore system tlumiacy moze uznac za fale itp i je usunac. Dodatkowa kwestią jest staz czesci zwanej magnetronem, byc moze na pokladzie gazowca miał już troche godzin przepracowanych, jednoczesnie spelniajac jeszcze wymogi. To moglo sie przyczynic do niewykrycia jachtu Bieszczady.
4. To nie jacht odpadl do fordewindu po zwrocie tylko sam zwrot musial zostac wykonany w sposob wybitnie nieprawidlowy, jacht sam z siebie tak nie robi, to sternik ma nad nim panowac a wykonanie zwrotu w taki sposob oznacza kompletny brak umiejetnosci zeglowania.

Jezeli kogos urazilem to przepraszam ale w analizie wypadkow morskich nie ma miejsca na rozczulanie sie nad poszkodowanymi. W mojej opinii jacht zlamal szereg zasad i 95proc odpowiedzialnosci za ta katastrofe ponosi kapitan jachtu. ZHP od zawsze slynie z wybitnie slabo wyszkolonej kadry i to sie nie zmienia - a powinno, dowodem niech bedzie Zjawa ktora w XXi wieku wrypala sie na skaly w szkierach.

VOR
Автор

smutne, to było rok po moim pierwszym rejsie... zimny kubeł dla neofity😕 ale jak pisał Autor(+/-), morze trzeba kochać i szanować a ono, może daruje życie, od tego czasu skoczyło ponad 20 lat i nigdy nie spotkałem Kapitana jachtu, stosującego na morzu prawo drogi - zawsze pamiętaj kto jest większy, i jaką ma bezwładność- teraz przy wszechobecnym AISie taka sytuacja jest prawie nie do pomyślenia, do prowadzenia tego jachtu w długim przelocie w zupełności wystarczało 6 osób tylko trzeba szybko spać ;-) no i faktycznie musiała zawieść obserwacja [*] [*] [*]

mateuszd
Автор

Dzięki Vito! Jak zwykle super. Napiszę tak - duży może więcej, a mały powinien zrobić wszystko, a nawet więcej, żeby być widocznym...Taki jacht w zwarciu z gigantem, ma nikłe szanse. Jak rowerzysta w zderzeniu z TIR-em. Pozdrawiam.

gregorpychowski
Автор

super materiał jak zawsze od katastrof morskich !

KamperempoIrlandii
Автор

Usłyszałem na początku fragment "Requiem" i poryczałem się

TheDowgird
Автор

Lo katastrlofa - super prezencik na popoludnie👍

arango
Автор

Jeszcze jedna ciekawostka(?) odnośnie Bieszczad i w kontekście 15:16 - Opale zwykle miały koło sterowe (np. Alf), ale Bieszczady miały rumpel, co oznaczało, że utrzymanie go na kursie wymagało albo dobrego wybrania żagli, albo, no siłowania się nieco z morzem i tym, co jacht chciał robić. Ale przy wybranych dobrze żaglach dało się nimi bardzo fajnie sterować. Poza tym jestem niemal pewna, że maksymalnie na Bieszczadach mogło być 9 osób, nie 8 (w ostatnim rejsie było o jedną osobą mniej niż zwykle).
Co do cieknięcia - mam wrażenie, że nie było tak źle jak to zabrzmiało w materiale (bo zabrzmiało nieco tak, jakby się tam lało). Tak, ciekło z góry, ale nie na każdej koi i nie było tragicznie. Tak, konserwy przechowywane w zęzie czasami od wody traciły etykiety (ach ta ruletka na wachcie kambuzowej), ale z tonu wypowiedzi w materiale brzmi, jakby tam była jakaś tragedia. Nie było. Nie bardziej niż na innych drewniakach i nie tylko. Czy ta jednostka wymagała pracy? Tak. Jak prawie każda.
Co do stacjonowania w Cuxhaven. Tak i nie. Na pewno tam wracał, ale był też na przykład w Amsterdamie czy Esbjergu, ale tak, jacht czesał wtedy Północne.
Co do oświetlenia... Tu mnie nieco zatrzymało. Wiem że to są ustalenia komisji itd. ale gdybię i dumam, bo w końcówce lipca tego samego roku nie było żadnych problemów z akumulatorami i oświetleniem (poza koniecznością dokręcenia lampy, czy podwiązania jej krawatem, bo świeciła w wodę czy coś). Że akumulatory zaczęły zdychać na przestrzeni dwóch miesięcy, nawet mniej - możliwe, jeśli tak zapisano w dzienniku, to taka prawda. Wystarczyło, że coś się obluzowało, ale... OK. Nie wypowiem się o załodze na pokładzie i ich decyzjach, to ich decyzje i czy jeśli wiedzieli, że im światła zdychają, to postanowili płynąć dalej... Nie wiem, nie rozumiem, może mam wątpliwości.
Ale to tak jak nie rozumiem, jak można znaleźć się tak blisko innego statku - bo może w materiale brzmi to jakby światła dziobowe LE były widoczne tylko z przodu, ale o ile nie były uszkodzone, to je widać z boku (+te na nadbudówce) plus fakt, że przechodzili przez rutę. Stare dobre powiedzenie na morzu mówi: jak się ściemni, to się rozjaśni, bo nocą choć widać na morzu mniej, to to co widać, mówi o wiele więcej: czy coś stoi, czy płynie, jak jest długie itd. Nie czaję tego nawet 20+ lat po katastrofie, tak jak nie czaiłam tego, gdy w gazetach pisali, że Bieszczady zatonęły. A pływałam nocą po morzu. Pływałam nocą po na tym akwenie i na tym jachcie. I nie wiem, i na sporo lat ta wizja statku zatrzymała mnie na lądzie, bo nawet jeśli ja się nie bałam, to bała się rodzina.

...rozmył się czas słoneczny blask, w szarych głębinach tonie...

try.adding.numbers
Автор

.., czasy Peerelu, skutkowaly czesto sttuacjami o ktorych mowilo sie zartem ze do prowadzenia polskiego yachtu wystarczy dwie osoby a dziewiec to za powszechne tozladowane akumulatory i niesorawne silniki, ....mozna ubolewac i pojsc po tozum do glowy.Oczywiscie zal, .... i pomodlic sie trzeba za ofiary i xa to by mlodsi odebrali naukę.
Pozdrawiam autora, dzieki za przypomnienie i refleksję.

johnjohnandy
Автор

Dzień dobry,
Czy jest jeszcze możliwość kupić gdzieś książki o katastrofach morskich Pana autorstwa? 🙂

pankratowicz
Автор

"siermieżny PRL "
a reszta bardzo obiektywna - dziekuje

mslawmslaw
Автор

Czy dało się zapobiedz tej katastrofie ? Dlaczego tak się zderzyli, że gruszka przeorał jacht ?

pelonik
Автор

Podcast o s/y Cefeusz imoże się doczekam, , bo mało informacji .

jedrzejborowy
Автор

Jeden błąd i .... 40 lat doświadczenia zatopione . I żeby tylko jego ...
" Widze światła innych, ale czy na pewno inni mnie widzą ?" . Proste zwrotne pytanie . No i jeszcze te dzikie manewry, gdzie wokół były inne jednostki .
Co musiała robić załoga jachtu, żeby nie widzieć świateł statku ???

mariolondyn
Автор

Ja nie rozumiem takich zaniedbań na morzu.
Przecież to nie jest jak na lądzie - a najwyżej stanę i przyjedzie laweta, tylko to kwestia życia lub śmierci. A tu baterie śmietnik, silnik nie odpala, pokład przecieka... Idealny sprzęt do walki z morzem...

pankratowicz
Автор

Za ;D prelu to byla prawdziwa siermiega

johnnyarchon