Polscy robotnicy przymusowi w Rzeszy

preview_player
Показать описание

Dziękuje za waszą uwagę. W intro motyw przewodni z filmu "Byliśmy Żołnierzami". Trochę zdjęć z Wikipedii, nagrania z Ignitorium im. 25 pp AK w Piotrkowie Tryb.
Рекомендации по теме
Комментарии
Автор


PS. A może to jest spisek tylko nie taki jak wszyscy myślą? Może oni są wyznawcami austriackiego akwarelisty i celowo kasują go ze zbiorowej świadomości by móc zrestartować symulację i spróbować ponownie? xD

IrytujacyHistoryk
Автор

Rodzina mojego dziadka (Wołyńscy Czesi) między 43/44 trafili najpierw pod Berlin, a potem pod Szczecin gdzie do końca wojny pracowali na folwarku, dziadek opowiadał, że gospodarz widząc, że wśród 5 synów jest jeszcze 13 latek pozwolił najmłodszemu uczęszczać do szkoły zamiast cały dzień pracować. Po wojnie większość rodziny została tam i się spolonizowała w ciągu następnego pokolenia. Natomiast dziadek wyjechał pod Zelów i odkupił od repatriantów do Czech gospodarstwo. Ożenił się z Czeszką i w ten sposób udało się zachować tożsamość polskich Czechów. Dzięki temu chodzę po świecie jako polski Czech z niemieckim nazwiskiem mówiący częściej po polsku niż po czesku, mający w rodzinie ludzi którzy przeżyli horror obu totalitaryzmów, widzieli na własne oczy rzeczy, które działy się na Wołyniu, ale także naukę o przebaczeniu i pamięci o ucieczce z Czech przed prześladowaniami religijnymi.
Czuję się Czechem, ale jestem polskim patriotą bo tutaj się wychowałem i tutaj moja rodzina znalazła schronienie.

rprezydent
Автор

Mój pradziadek był weteranem I Wojny Światowej, w której stracił nogę (Wielkopolanin, etniczny Polak). Jako, że mieszkali praktycznie na ówczesnej granicy polsko-niemieckiej bardzo szybko trafili pod okupację niemiecką i zesłano całą rodzinę na roboty do Niemiec. Tylko że nie zostali wywiezieni, tylko samemu musieli przemaszerować kilkaset kilometrów. Mój pradziadek nie potrafił zrozumieć dlaczego traktują go, weterana Armii Cesarstwa Niemieckiego, który 20 lat wcześniej walczył za Kaisera, gorzej niż psa. Ale że spowalniał marsz (wszakże nie miał nogi) i inni musieli całą drogą mu pomagać, został odstrzelony gdzieś po drodze... Jednak prababcia razem ze wszystkimi swoimi dziećmi dotarła do obozu, gdzie spędzili tylko kilka dni, bo prababcia jednak płynnie mówiła po niemiecku i właśnie dzięki swojej znajomości języka i dorastaniu w państwie niemieckim, była w stanie jakimś cudem wynegocjować, żeby nie rozdzielono jej i jej dzieci (które w tamtym momencie miały między 15 a 20 lat) i wszyscy razem trafili na roboty do jednej niemieckiej rodziny, która na szczęście okazała się dobra dla nich. Ale gdyby nie znajomość niemieckiego i realiów niemieckich przez moją prababcię nie wiadomo jak by się to wszystko potoczyło i czy w ogóle byłbym w stanie napisać dzisiaj te słowa...

Hadar
Автор

Może i nie moja historia, ale całkiem przedni żart:
- Dziadku co robiłeś w czasie wojny?
- Widzisz wnusiu, ja sam zniszczyłem przeszło 5 niemieckich samolotów!
- Prawda - dopowiada Babcia - dziadek był najgorszym mechanikiem 3 Rzeszy

koperekhabsburdzki
Автор

Członek mojej rodziny był wywieziony na roboty do Austrii. O tym też niewiele się mówi. Gospodarz nie był miły, a po latach jak pojechał tam po potwierdzenie tej pracy, aby dostać dodatek do emerytury- to ten udawał, że go nie zna.

zajlee
Автор

Moja prababcia została wywieziona do rzeszy w wieku 13 lat. Opowiadała mi że najpierw pracowała w fabryce masek przeciwgazowych a potem u Niemców na roli. Mówiła że jeden Niemiec ją bił a potem pracowała u innego który mówił do niej po Polsku i był miły. W 1944 została przeniesiona do jakiegoś dużego gospodarstwa i tam pracowała przez jakiś czas. Pewnego dnia przyszła armia czerwona i ''oswobodziła ich''. miała jechać z innymi robotnikami pociągiem nie wiadomo dokąd (zapewne do ZSRR)
jednak nie chciała i uciekła. Mówiła że szła piechotą z Czech przez 3/2 miesiące aż do Ełku (miasto na Mazurach) i mieszka tam do dzisiaj. Gdy to pisze ma się dobrze i jest zdrowa.

aronviktor
Автор

Mój dziadziuś Janek pochodził z województwa Wołyńskiego (wiadomo z czym się to wiąże), jednak nie zaznał koszmaru ludobójstwa gdyż został wywieziony przymusowo do Niemiec. Pracował u Bauera i z tego co mówił był traktowany dobrze. Jako że był człowiekiem ze stali, w dodatku od małego pracującym w rodzinnym gospodarstwie, nie uważał pracy u niemieckich gospodarzy za wyzysk. Miał gdzie spać i dostawał nawet własne pieniądze.
Po wojnie przez kilka lat (z pomocą Czerwonego Krzyża) szukał swojej rodziny. W Jego rodzinnej miejscowości (obecnie Ukraina) stoi postawiona przez polaków tablica ludzi zamordowanych przez UPA - połowa wymienionych tam osób nosiła nazwisko Dziadka...

DanielOliwa
Автор

Mój dziadek pracował jako stolarz i pomoc w gospodarstwie u Niemca. Nie został jedna wysłany na terytorium Rzeszy. Niemcy przejmowali okoliczne duże gospodarstwa rolne i właśnie do takiego gospodarstwa oddalonego o 50km od miejsca zamieszkania trafił dziadek i pracował tam. Niestety nie zdążyłem dobrze poznać historii ale wiem że dziadek działał też w partyzantce, nie wiem jak to działało czy pomagał im pracując u Niemca, czy poszedł do lasu. Samą prace wspominał dobrze, mówił że trafił na dobrych ludzi którzy po prostu oczekiwali od niego uczciwej pracy i nie byli sadystami.

draco
Автор

Mój dziadek nigdy nie wspominał do jakiego miast konkretnie w Niemczech trafił. Był tam fryzjerem. Opowiadał, że praktycznie wszyscy byli dla niego mili i często za swoją pracę dostawał jedzenie. Raz była to czekolada innym razem kawałek jakiegoś mięsa, więc nigdy nie chodził głodny. Po wojnie nie wiedział gdzie jest reszta jego rodziny. I czy ktokolwiek jeszcze żyje, wsiadł w pierwszy lepszy pociąg i trafił do Zamościa. Najbardziej niezwykłe w tym wszystkim jest to, że zrządzeniem losu spotkał tutaj swoich 3 braci i rodziców.

polp
Автор

Temat.... Nie tyle co dla mnie ważny co istotny.... Moja św pamięci Babcia przeszła piekło pracy przymusowej. Pracowała w jednym z Niemieckich gospodarstw w pobliżu Wrocławia.... Jeśli gospodyni znalazła choć jeden nie zebrany owoc lub jakąś jedną małą smużkę na szybie czy choć trochę zagnie oną pościel to kończyło się to biciem zjadaniem swoich lub zwierzęcych odchodów brakiem jedzenia a to tylko kilka przykładów jej traktowania. Jej miejscem noclegu był obornik. Ps... Jej opowieść była jedną jak by to Z inspiracji które zachęciły mnie do poznawania historii z okresu 2 wojny.

wskpl
Автор

Mojego dziadka wywieźli gdy miał 18 lat. Trafił do Bawarii gdzie pracował u niemieckiej rodziny która traktowała jego jak i innych Polaków bardzo dobrze, można nawet powiedzieć że z troską. Dziadek wspominał że pewnego razu gdy rozbolał go ząb i ból był nie do wytrzymania Gospodarz w środku nocy wziął go na wóz, zawiózł do dentysty i zapłacił za zabieg(aktów dobroci tej rodziny było wiele). Nie pamiętam już nazwiska tego Niemca ale dziadek często je wspominał mówiąc na jakiego dobrego człowieka trafił.

mateuszsitek
Автор

Ale fajny kot!, mój dziadek świętej pamięci nigdy nie chciał opowiadać o tym ale jako 12 latek był u niemców na robotach wywieźli go na wieś i zajmował się królikami z którymi spał w klatce na dworze Niemców nienawidził do końca życia babcia tak samo

BanterRanterr
Автор

W mojej rodzinie nie było takich historii, ale w 2013 roku pracowałem w Warszawie na wyspie z telefonami i akcesoriami. Podeszła do mnie starsza kobieta chcąca kupić nowy telefon " dla seniora". Od słowa do słowa temat zszedł na wojnę, bo bardzo często kiedy miałem luźniej to rozmawiałem sobie z klientami. Opowiadała ona że została wywieziona z trzema koleżankami na przymusowe roboty do Niemiec. Pracowała w fabryce amunicji i mówiła że jedna po drugiej zaczęły umierać z głodu i wycieńczenia. Mówiła że gdyby nie wyzwolili ich Rosjanie to ona by już nie żyła. Więcej tematu nie ciągnąłem bo zaczęło mnie w gardle ściskać.

marekkuszynski
Автор

Moja babcia w wieku 13 lat, mieszkająca pod Wilnem, wraz z rodziną została wywieziona na wschód pod góry Ałtaj w '39 roku. Ojciec zawyżył jej wiek aby mogła pracować i dostawać większą rację. Pracowała w kopalni gdzie doznała wypadku który odbił się na słuchu do końca życia. Spędziła tam 6 lat. Jako dziecko pierwszy raz usłyszałem te historie i zrobiło to na mnie tak ogromne wrażenie. Dzięki niej zaczęła się moja pasja do historii. Najbardziej pamiętam opowieści o poszukiwaniu żywności latem (sybieria to piękna, bójna kraina latem), wygotowywaniu trujących grzybów i potrawie z węży od tubylców.

szymonpaliwoda
Автор

Mój pradziadek trafił do Niemiec gdzie pilnował ich jakiś Austriak. Koleś podobno miał tak dość tej wojny że dawał im pełną swobodę bo sam robił taki manewr. Wlewał wódkę do talerza, wrzucał rwany ręką chleb do tego. Jadł to widelcem i szedł spać na 2/3 dni. Wstał to powtórka.

RyanSuS
Автор

Mieszkam w małej podkarpackiej miejscowości, która przed wojną miała ponad 200 numerów. Tu też prowadzę wraz z żoną małą gastronomię. Kilka lat temu odwiedził nas młodzieniec z Niemiec, który przybył tu w poszukiwaniu śladów swoich przodków. Jego dziadek w wieku 14 lat został wywieziony na roboty do rzeszy i widać tam się rozmnożył i urządził, a jego wnuk, który nas odwiedził zachował to samo nazwisko pozbawione jedynie znaków diakrytycznych. Nazwa jednej z okolicznych gór i jednej z okolicznych łąk wywodzi się od tego nazwiska. Jako ciekawostkę dodam, że ten młody Niemiec przyjechał w Bieszczady z Norymbergi specjalnie rowerem.

tomekchojnowski
Автор

kolega dziadka był na robotach przymusowych na niemieckiej wsi jako nastolatek, na szczęście trafił do porządnego gospodarza który miał syna w podobnym wieku (chyba trochę młodszego) i w 44' jak szli czerwoni to Oni we dwóch ( ten znajomy dziadka i syn gospodarza) chcieli iść z pancerfaustami na radzieckie czołgi XD, na szczęście ten gospodarz w porę ich złapał, podobno obu porządnie przetrzepał skórę i obu zamknął w komórce na kilka dni aż front przejdzie :)

TheTerrorprime
Автор

Mój dziadziuś Józef jako jeniec wojenny z kampanii wrześniowej został przymusowym robotnikiem w Rzeszy. Trafił na wieś z innymi Polakami do dobrej Niemki. Organizowała im Ona spotkania w stodole, gdzie mogli słuchać radia zachodniego, które mówiło prawdę o postępach aliantów na froncie. Pamiętam jak opowiadał historię, gdy pewnego razu przyjechał SS-man i kazał się wszystkim Polakom ustawić w rzędzie. Gdy się wszyscy ustawili zaczął wskazywać i wybierać palcem na każdego z kolei, prócz na Józefa. Gdy skończył powiedział im, że wracają do Polski bo wojna się skończyła. Wszyscy zaczęli się cieszyć i radować, oprócz pradziadziusia. Po apelu pobiegł do kotłowni i zaczął tam płakać. Wtedy przyszła Niemka, na rzecz której pracował i powiedziała "Józef, nie płacz. Oni jadą do Auschwitz, do obozu koncentracyjnego. Nie wracają do domu." Całą wojnę spędził na przymusowych pracach w Rzeszy a po wojnie został jeszcze do 1946 r. przetrzymany w radzieckim obozie.

MrAwesomeAka
Автор

Mama mi opowiadała historię prababci, którą wywieźli na roboty i nie pamiętam jak ją traktowali w samych Niemczech, ale jak wracała po wojnie na piechotę do domu to musiała się chować przed czerwonoarmistami w stertach trupów leżących przy drogach... Tacy fajni "wyzwoliciele" ze wschodu

dorek
Автор

Witam, mòj dziadziuś Zygmunt w czasie drugiej wojny światowej pracował przymusowo u baora niedaleko Frankfurtu nad Menem, był traktowany dobrze, prawie 5 lat ciężko robił w gospodarstwie rolnym, tam też w Niemczech poznał moją babcię. Pracowała w zakładach wojskowych w Wolfen koło Halle. Jak môwiła dawno temu to spotkała tam wiele Polek pracujących dla trzeciej Rzeszy . Razem postanowili wrócić do Polski, do Częstochowy, co zajęło Im kilka tygodni. To były czasy nieciekawe że tak to ujmę. Pozdrawiam serdecznie.

tomaszstefaniak