Jazda próbna używanym autem - na co uważać? #195 MOTO DORADCA

preview_player
Показать описание
Czy podczas sprzedaży auta i jazdy próbnej zawsze wpuszczacie kupującego za kierownicę?
W tym materiale szerzej odpowiadam jak to robić!

ZAPRASZAM RÓWNIEŻ NA MOJE PROFILE SPOŁECZNOŚCIOWE :

Рекомендации по теме
Комментарии
Автор

Ja miałem takie trzy sytuacje.
Pierwsza z nich to było jak byłem oglądać dla siebie BMW 318 e46 (benzyna). Auto prezentowało sie świetnie, fajny dźwięk silnika, dobrze utrzymane. W czasie jazdy próbnej usłyszałem nagle taki trzask i poczułem jak auto zaczęło samo schodzić na przeciwległy pas. Ja trzymałem kierownicę prosto a ono skręcało. Dziwne? Okazało się że końcówka drążka się "poluzowała". Dodam że auto kosztowało grubo ponad 15 tyś zł, za taką kasę ja oczekiwałem czegoś więcej. Sytuacja skończyła się tym że obszedłem się smakiem i nie kupiłem tej bejcy.

 Druga sytuacja to było jak byłem oglądać peugeota 307 niedaleko mojego miejsca zamieszkania dokładnie to w Kopciowicach (pozdrawiam motomaniaków). W ogłoszeniu fajnie prezentowane, diesel 2L niestety 90KM. I teraz najlepsze:
1) klima do nabicia
2)poduszka powietrza kierowcy do przymocowania na ten drążek
3)silnik do remontu.
Nie zapominając o kicie jaki na ćwiartce z jednej strony znalazłem po progiem.
Auto kosztowało 7 tyś. Na jeździe próbnej (sprzedający prowadził), w tym silniku coś mi ciągle "nie grało jak powinno", za mało mocy i trochę ospały. W czasie postoju wcisnąłem gaz i okazało się to uszczelka spod głowicy lub coś poważniejszego(nie wiem). Wtedy wziąłem mojego tatę na bok i mówię, że do tego samochodu to drugie tyle trzeba by było dołożyć, aby tym w ogóle się pochwalić kolegom tym samochodem. Sytuacja skończyła się tym że podziękowaliśmy sprzedającemu. Dodam że auto miało 125 tyś (2005r).

Ostatnia sytuacja to był peugeot 307 (tym co jeżdżę). Pojechaliśmy do Chorzowa. To co w ogłoszeniu to było w rzeczywistości. Auto kosztowało mnie 9 tyś (jeszcze liczę parę stów za opony zimowe). Przebieg rzędu 309 tyś, potwierdzony, hamulce robione, nabita klima, ani grama szpachli. Jednym słowem auto idealne. Sprzedający na początku pokazał jak samochód chodzi w jego wykonaniu, później ja. Autem jeżdżę codziennie i nigdy oprócz (2 razy), nie miałem z nim problemów.

OMG!! ALE ELABORAT. Ciekawe czy ktoś to przeczyta. Pozdrawiam.

TomekJakubLukasz
Автор

Miałem ciekawą sytuacje trzy lata temu jak pojechałem pod Poznań obejrzeć BMW e90. Podjechałem pod dom do właściciela pod wskazany adres. Wyszedł do mnie facet w wieku koło 30 lat dał mi kluczyki od samochodu a w środku była książka serwisowa i dokumenty po czym poszedł do domu i kazał dwonić jak będzie potrzebny. Po obejrzeniu auta zadzwoniłem i poprosiłem żebyśmy się przejechali. Na co on "jak chcesz to możesz sam jechać i sprawdzić autko" :D. No to wsiadłem z kolega i zrobiłem pare rund po okolicy po czym wróciłem i wypłaciłem pieniążki za samochód.
Po dwóch latach jak już sprzedawałem ten sam samochód przyjechali klienci w niedziele o 8 rano. Jako, że lubię sobie pospać otworzyłem im bramę, dalem kluczyki i poszedłem jeszcze poleżeć. Po 30 minutach zadzwonili, ze chca sie przejechac. Otworzyłem im pilotem brame (swój samochód zostawili u mnie na podwórku). Wrócili po chwili i byli zainteresowani zakupem. Zaprosiłem ich do domu i dokonaliśmy transakcji
Ogólnie zakup jak i sprzedaż bardzo miło wspominam jedno i drugie w domu przy ciasteczku i kawce. Wiadomo różnie bywa ale ludzią trzeba ufać i "jak cie widza tak cie pisza" tez jest waznym aspektem. Chociaż jak dostałem klucze od prawie nowej BMKI miałem 20 lat :)

kamik
Автор

Opowiem o swojej przygodzie ze SPRZEDAŻĄ auta: sprzedawałem starą corsę rocznik 92, przyjechał (podobno) tato, syn i córka dziunia. Tata kupował, dał dowód osobisty, a ja nie przypatrywałem się za bardzo co mam w ręce, no bo po co... Tatuś stwierdził że kupuje auto synowi bo ten lubi szaleć więc taki złom po prostu z czasem rozwali na jakiś drogach szutrowych. No i pojechali, a ja chcąc wyrejestrować auto poszedłem do urzędu i ZONK - dane kupującego nieprawdziwe... Początkowo myślałem że źle spisałem pesel, ale jak pojechałem pod adres kupującego to się okazało że domy na ulicy kończą się na 25 a ja miałem numer 27. Już wiedziałem że będzie źle... Co się najeździłem i natłumaczyłem policji i w urzędzie komunikacji to moje... Co się nasłuchałem od policji gróźb i wrzasków że jestem oszust i że pójdę siedzieć - szkoda słów. Teraz ZAWSZE czy kupuję czy sprzedaję - jak się dogadamy to na komisariat i wyciągamy dowodziki, papierki i sprawdzamy wszystko.

ZespolAlfaInfo
Автор

To ja opowiem sytuację, która zdarzyła się kilka dni temu. Moja dziewczyna chce kupić Clio 3, zobaczyliśmy takie w komisie w Krakowie - przy Rondzie Czyżyńskim. Pierwszego dnia byłem sam - brodaty sprzedawca otworzył auto, pokazał, zostawił mnie samego z autem - mogłem się mu przyjrzeć. Gdy przyszło do tematu jazdy usiadł na fotelu kierowcy i próbował odpalić silnik, ale nie udało się. Następnie próbował z zestawem uruchomieniowym, ale także z mizernym skutkiem. Zaprosił więc aby przyjść kolejnego dnia, że auto przygotuje i naładuje. Komis jest czynny do godz. 18, tak więc kolejnego dnia spieszyłem się z dziewczyną, która nieraz o tej porze jeszcze pracuje - przyjechaliśmy 17:35, poczekaliśmy aż ten sam pan skończy obsługiwać innych zainteresowanych a następnie podszedł do nas, i gdy zapytałem czy udało się naładować akumulator powiedział, że autko jest gotowe i czy chcemy je kupić. Odpowiedzieliśmy, że jeszcze nim nie jechaliśmy na co stwierdził, że możemy pojechać ale jedynie jeżeli kupujemy to auto. Gdy odpowiedzieliśmy, że aby wiedzieć czy chcemy to konkretne auto kupić musimy wiedzieć czy jeździ on odpowiedział, że dopiero co auto mył i musiałby je znowu wyczyścić. Odpowiedziałem, że jeżeli nie chce abyśmy mu ubrudzili auto to znajdziemy sobie inne Clio 3, po czym energicznie pobiegł po kluczyki, ale my spotkaliśmy się z nim w pół drogi dziękując za obsługę i życząc dalszych sukcesów.

AlwaysWildCS
Автор

Jakis rok temu bylismy z kolega po astre jedynke okolo 50km od naszego miasta, pojechalismy z kumplem jego dodge'm chargerem 2012r :) Pan do ktorego przyjechalismy tak sie zafascynowal dodge'm ze jak zapytalismy czy mozemy sie przejechac astra, dal papiery, kluczyki i powiedzial macie przejedzcie sie. Po 20 min wrocilismy, Pan od astry nawet nas nie zauwazyl :) Byl tak zajety ogladaniem dodge i rozmowa na jego temat. Oczywiscie astra okazala sie dobrym zakupem i nawet nam pan zszedl 200zl z ceny :) Astra jezdzi do dzisiaj.

DangerousMike
Автор

Bardzo przydatny odcinek wielkie dzieki :)

mrdanio
Автор

Sytuacja sprzed niecałych dwóch lat. Rodzice zmieniali samochód. Umówili się z gościem na oglądanie Opla Merivy, 2008r, 1, 6 benzyna, 105 km. Pojechałem z nimi do tego komisu. Tata pyta się sprzedawcy o jazdę próbną, a on dał nam klucze, powiedział: tu jest taka fajna droga, trochę prosta, trochę zakrętów i nierówności, mały ruch. Jedźcie sprawdzić auto. I po tych słowach poszedł zająć ię swoimi sprawami a my sami pojechaliśmy na jazdę próbną. I rodzice są bardzo zadowoleni z tego samochodu. :)

marekprecikowski
Автор

Heh, przypomnialo mi sie jak kiedys pojechalam ogladac samochod. Golf V 1.9 TDI 105km, ze skrzynia DSG. Nie mialam super oczekiwan, szukalam samochodu drugiego w rodzinie, glownie dla siebie. Dosc dlugo go szukalam, bo koniecznie chcialam w automacie, no i ze wzgledu na okropny brak czasu, nie chcialam jechac wiecej niz ok. 100 km w jedna strone. Znalazlam to ogloszenie, samochod ladny, sprowadzany z francji, z przebiegiem takim, ze "znawcy" w rodzinie lapali sie za glowe, bo zajechany i juz dogorywa :D oczywiscie wszyscy gadali ze na 100% mnie oszukaja, bo przeciez jak to baba moze kupowac samochod inny niz Toyota Yaris, i to w dodatku sama.. w ogloszeniu pozaznaczane co wymieniane, ze rodzynek, etc. Nie spodziewalam sie zadnego cuda, pojechalam, pogadalam troche ze sprzedawca, w koncu mowie, ze chce sie przejechac tym autem. Sprzedawca mowi ze oczywiscie, ale zony nie ma i jest sam w domu z dziecmi, nie zostawi ich ani nie bedzie ich bral, zeby nie przeszkadzaly, wiec przyniosl mi kluczyki, dal dowod rejestracyjny(!) i powiedzial zebym jezdzila ile chce i koniecznie wyjechala na autostrade zeby go przetestowac i pocisnac, bo specjalnie zatankowal go do pelna :D kopara mi opadla, nie powiem. Jezdzilam nim dosc dlugo, az sie zorientowalam ze jezdzilam prawie godzine :p sprawdzalam tez miernikiem, ma cienka szpachle na ktoryms blotniku, dobrze zrobiona i w niczym nie przeszkadza, prawdopodobnie mial jakas mala stluczke(nie, zachaczenie o cos na parkingu, albo lekkie stukniecie to NIE JEST wypadek, tak jak sadzi chyba 3/4 kupujacych ;) ) samochod w zaskakujaco dobrym stanie, jak na sprowadzanego dopiero co z Francji. Po zakupie nie wymienialam nic, mechanik go sprawdzil i stwierdzil ze wszystko zrobione, olej w skrzyni i paski dopiero po jakims czasie. W zeszlym roku trzeba bylo przekodowywac kluczyki, bo wlaczal sie immobilizer i auto gaslo, przez uzycie zapasowego kluczyka. Poza tym, samochodem jezdze do dzisiaj i bardzo sobie chwale. Jakbym go kiedys chciala sprzedac, to niestety obawiam sie ze w polsce nie da rady bez krecenia licznika... Ale co poradze, ze wszyscy polacy wierza, ze nastoletni samochod sprowadzany z niemiec(chyba wiekszosc zlomu jezdzacego po naszych ulicach jest sprowadzona z niemiec) jest nie dosc ze bezwypadkowy i super zadbany, bo przeciez w niemczech nie ma innych kierowcow niz spokojni dziadkowie jezdzacy do kosciola, albo kobiety, ktore boja sie pojechac wiecej niz 30 km/h, to jeszcze ma przebieg max. 150 tysiecy :D :p

morgana
Автор

Pod koniec ubiegłego roku szukałam auta. Jazdę próbną zrobiliśmy w drodze do miejsca gdzie mogliśmy wjechać sobie na kanał by dokładniej obejrzeć auto (ponad 10 km różnej nawierzchni). Jazda próbna była dla sprzedającego czymś naturalnym co sam z resztą zaproponował jako pierwszy i co mnie zdziwiło, nie usiadł z przodu jako pasażer a z tyłu. Chciał żebyśmy my sobie wszystko dobrze przetestowali i zobaczyli, więc za kierownicę wsiadł chłopak jako, że ma większą wiedzę i doświadczenie a obok ojciec, z tyłu ja ze sprzedającym. Ogólnie samo auto i sprzedający na tak i od października jestem szczęśliwą posiadaczką Mazdy 626 DiTD '99 :)

aniunia
Автор

Niecały rok temu pojechałem ze znajomym oglądać auto. Wybór padł na Mazde która znajdowała się w Gnieźnie. Pojechaliśmy. Sprzedawca, jak się później okazało handlarz, umówił się z nami na oględziny.... pod Biedronką. Po dwugodzinnym oczekiwaniu na parking zajechało auto. Sprzedający od razu po wyjściu z auta powiedział do nas: "piękna laleczka, co nie?" Mówił też, że dawno takiego rodzynka nie miał. Auto przygotowane do sprzedaży na szybko, miałem wrażenie że jest świeżo po malowaniu. We wnętrzu zużył chyba ze dwie puszki PLAKa, wszystko dosłownie się kleiło, PLAK był wszędzie nawet na wnęce od drzwi. Umowa na Niemca, jazda próbna odbyła się tylko na kawałku osiedlowej drogi bo podobno policja mogła się doczepić :D. Kolega jechał z takim nastawieniem, że musi tego dnia jakieś auto kupić bo nie ma czym jeździć, a ta mazda ma fajny silnik, 2.0 praktycznie bezawaryjny mówił. No i kupił. Jak się po później okazało tam nie było 2.0 jak mówił handlarz i było napisane w ogłoszeniu tylko 2.3, który już taki bezawaryjny nie jest :D A naprawa blacharska błotnika którą auto przeszło przed sprzedażą już wymaga poprawy. Nie polecam kupowania aut pod Biedronką:)

JVG
Автор

Ja kiedyś oglądałem Audi A3 za około 30 tys zł i sprzedający dał mi kluczyki i nawet nie wsiadł ze mną, stwierdził, że gdy wrócę, to żeby do niego zadzwonić :D :P Więc różnie ludzie do tego tematu podchodzą ;)

matmadlahumanow
Автор

Przypomniała mi się historia, jak wiele lat temu sprzedawaliśmy Clio 1. Przyjechał jakiś facet, zdecydowany na to auto, dokumenty chciał zostawić, bo powiedział, że jest bez gotówki i jutro przyjedzie z pieniędzmi. No cóż, szybko wyleciał z drugiego piętra, na którym mieszkałem.

Co do sprzedaży auta, mój ojciec pozwala wszędzie wszystko dokładnie sprawdzić, nie widzi problemu w sprawdzeniu każdego zakamarku auta, lecz na jeździe próbnej to on prowadzi. Ludzie są różni i nie ma co ryzykować, a ktoś, kto jest chętny na samochód powinien być w stanie wyczuć, jaki dany samochód jest siedząc na miejscu pasażera. Inna sprawa ze znajomymi, takich ludzi się zna i ze spokojem można pozwolić na siedzenie za kierownicą, dla obcych szkoda nerwów ;)

dnielixe
Автор

Kupiłem kiedyś od znajomych w bardzo okazyjnej cenie Lanosa. Auto mechanicznie w bardzo dobrym stanie, lekko przetarte drzwi. Kupili nowe a tego chcieli się jak najszybciej pozbyć bo stało pod domem. Zrobiłem przegląd w Lanosie, zalegalizowałem butle z gazem. Auto śmigało super pojeździłem nim dwa tygodnie. Jednak potrzebowałem pieniądze a Lanos i tak miał być drugim autem takim w razie W do jazdy. Klient przejechał się autem, obejrzał go razem z kolegą. Pojechaliśmy jeszcze na stacje diagnostyczną bo chciał chłopak sprawdzić auto, oczywiście zgodziłem się. Diagnosta stwierdził że ma jakiś lekki wyciek oleju na silniku a tak to do reszty nie ma co się przyczepić i jak to określił że sam by go kupił jakby szukał auta. Opuściłem z ceny przez ten wyciek o którym nawet nie wiedziałem. Auto sprzedane. Dwa tygodnie później dzwonie do tego co kupił bo potrzebowałem pesel do ubezpieczalni (chyba źle go napisałem lub go nie było w umowie) zapytałem jak auto a nowy właściciel mówi że padło coś w silniku mechanik rozebrał silnik, złożył a auto dalej nie chodzi - byłem w szoku. Trzy miesiące później widziałem na OLX że jest na sprzedaż ze ściągniętą głowicą i już z dużo niższą ceną... Auto sam kupiłem z pewnej ręki i nawet później żałowałem że sprzedałem... ale jedno jest pewne, że auta nigdy nie można być pewnym.

opolskiewykopki
Автор

Drogi Moto Doradco
Ogladając twoje filmy, w których udzielasz rad i mówisz ze jazda próbna to taka naturalna rzecz.
A co jeżeli, potencjalny kupujący podczas jazdy próbnej rozwali auto, wpadnie na znak, płot etc. ???
Przecież powie że auto rozbite, i on takowego nie chce.
My jako sprzedający zostajemy z ręka w nocniku, rozbitym autem i bez kasy, co więcej juz nie sprzedamy tego auta
za takie same pieniadze, bo albo naprawimy auto i musimy obnizyc cene bo auto powypadkowe, albo sprzedamy rozbite.
Więc w seoich poradach, zanim powiesz o rzeczach opczywistych, to opowiedz o wszystkim.
Nadmieniam że nie jestem komistantem ani handlarzem samochodami.

jarekxray
Автор

Waldku ! Świetny materiał, robisz dobrą robotę, tak trzymaj. Pozdrawiam :)

kozaq
Автор

Ostatnio kolega przed zakupem przejechał się ze sprzedającym. Miał już sam wsiąść za kierownicę. Jednak sprzedający przekozaczył i na zakręcie uszkodził prawe przednie zawieszenie uderzając w krawężnik. Nie zawsze kupujący to ten zły.

Blacha
Автор

Generalnie nie komentuje filmów na YT, ale tutaj to zrobię.
To co powiedziałeś, z jednej strony jest dobre, z drugiej jednak nie koniecznie, teraz będę wystawiał na sprzedaż moja Honde S2000, samochód z tylnym napędem, zero kontroli trakcji itp. Strach dać komuś, kto przyjedzie wsiąść za kierownicę, owszem rozumiem, że każdy przed zakupem chciałby się przejechać przyszłym nabytkiem, niemniej jednak, nauczony poprzednim doświadczeniem, nie wyrażam zgody na coś takiego, może będzie mi trudno dzięki temu sprzedać, chociaż nie mam nic przeciwko wizycie w każdym ASO czy u każdego mechanika, w celu sprawdzenia samochodu.
Co do poprzednich doświadczeń, sprzedawałem kiedyś inne cabrio, bardzo niskie, pomijając, że większość kupujących którzy przyjechali, było widać, że przyjechali sobie pojeździć, a nie kupić. Jeden miał pecha, a w sumie to tego pecha miałem ja, jako iż samochód był obniżony, trzeba było uważać gdzie się nim jechało, pan niestety nie uważał i wjechał w tak duża dziurę, że poszła felga i przedni zderzak. Po czym stwierdził, że to nie jego wina, bo samochód był za niski, a w ogóle to on kupować tego samochodu nie ma zamiaru...

tasmankrk
Автор

Mój tato (lat 56) pojechał oglądać auto Opel Zafira B. Wrócił do domu i po rozmowie z mechanikiem odwiedzili z kupującym stację diagnostyczną, aby sprawdzić auto. Gdy wrócił mówił, że auto super itd. itd. i bierze go. Zadałem mu pytanie jak się jeździ. A on odpowiedział: "No dobrze", pytam o konkrety, a w odpowiedzi słyszę: "Na fotelu pasażera jechałem, bo nie chciał mi dać wsiąść za kierownicę". Dla mnie to był szok! Jak można kupować auto bez "poczucia go". Po kupnie narzeka, bo to nie jest "jego samochód". Także KONIECZNIE trzeba się przejechać potencjalnym nowym autem. Pozdrawiam

DaroG
Автор

Odnośnie do sytuacji opisywanej przez Ciebie Waldku mającej miejsce w salonie renault: gdy nie ma włączonego luzu lub wyciśniętego sprzęgła, czy w przypadku automatu pozycji parking i wyciśniętego hamulca nie ma możliwości uruchomienia silnika, więc wyjazd przez szybę po wciśnięciu przycisku start/stop jest po prostu nie możliwy.
Nagranie świetne, ukazuje mnóstwo aspektów prawnych, o których zwykły "zjadacza chleba" nawet nie pomyśli.
Pozdrawiam Cię.

marcinkowalski
Автор

Ja powiem szczerze, że zupełnie inaczej kiedyś zrobiłem sprzedając auto. Przyjechało dwóch cwaniaczków którzy chcieli kupić auto, bardzo dziwnie się zachowywali, naprawdę nie wiadomo co im szumiało w głowach a ich podstawowe słowa to ku.. i h... auto, w każdym bądź razie auto warte ponad 10 tyś. Zażyczyli sobie jazdę próbną, jasne odpowiedziałem nie ma sprawy ale zażądałem kwoty wartości auta za taką jak sprzedawałem pod zastaw bo naprawdę chłopaków nie byłem pewien, i zachowywali się nad wyraz dziwnie, na początku bardzo nie chętnie do tego podeszli ale powiedziałem kulturalnie, że nie jestem ich pewien zachowują się dziwnie i jak uderzą w inne auto lub drzewo i skasują moje auto to ja będę miał problemy a nie oni ! W każdym razie dali mi z wielką nie chęcią pieniądze pod zastaw i mając je w ręce mogliśmy już spokojnie odbyć jazdę próbną. Skończyło się tak, że kupili auto stwierdzając, że pewnie postąpili podobnie jak ja nie znając osób kupujących :)

Pajdaq