filmov
tv
Cerkiew Św. Dymitra - urban exploration - RATS urbex

Показать описание
Umęczona jak On sam...
Nowy album na naszym fanpage'u - zobaczcie koniecznie -
...Ze świętymi daj odpoczynek, Chryste, duszy zmarłego Twego sługi, gdzie nie ma cierpień, smutku i westchnień, lecz życie nie mające końca..." Święty Dymitr - Demetriusz - Sołuński - Dymitr z Tesaloniki - Άγιος Δημήτριος της Θεσσαλονίκης - Wielikomuczenik Dimitrij Sołunskij - męczennik, święty Kościoła katolickiego, prawosławnego, ormiańskiego i koptyjskiego. Cerkiew Jego imienia - grekokatolicka - datowana w obecnym kształcie na rok 1842/44 przebudowana i przekształcana w formie konstrukcyjnej kilkukrotnie. Ta właściwa, budowana tak - by w środku zamknąć swoją poprzedniczkę - którą jakby obudowano otaczając wokoło, a na koniec rozebrano odsłaniając ściany nowej świątynni. Główna kwadratowa nawa cerkwi przykryta ośmiokątną kopułą z pieczołowicie wykonaną polichromią na drewnie. Tak trwała przez lata. Chłonęła modlitwy niosąc je do samego Świętego Dymitra, słuchała śpiewów i rozważań swych wiernych, a wypłakane intencje wsiąkały wraz ze łzami w podłogę świątyni. Święta ziemia szybko chłonie ból co czyni ją coraz żyźniejszą. Mijał czas - świątynia "błyszczała" niejako swoim monumetalnym ikonostasem rozdzielającym sankturium od nawy głównej. Mineła wojna, a Ona wciąż trwała. Przyszła kolejna wojna. Ta w końcu też minęła - ale przemijając przyniosła akcję "W". Wysiedlano ludność, gasły świece i milkły modlitwy. Lały się łzy. Lała się krew. Umęczono Ją - umęczonono jak i Jego. Przebito i wyrwano Jej serce - bo sercem świątyni są wierni, jej duszą - każda modlitwa, a pieśn każda w chwale śpiewana - jak krew co tlen w ciele prowadzi. Zapłakał sam Święty - kolejny raz jego serce przebiły włócznie niewiernych. Ból nie wsiąkał już tak szybko w ziemię, której przecież dodatkową świętość stanowią prochy jej przodków na kórych stoi... opustoszała choć paradoksalnie była pełna - wypełniona bólem po brzegi. Ból, aż wylewał się bokami cieknąc przez plac dawnego cmentarza na którym stoi, zamieniając się w potok smutku, który pewnie zasilając rzekę rozpaczy stawał się morzem cierpienia. Święte ikony przestały słuchać modlitw stając się eksponatami muzeum, a sama świątynia stała się numerem nieruchomości Skarbu Państwa coraz bardziej chyląc się ku ziemi... "...Sam jeden jesteś nieśmiertelny, który stworzyłeś i ukształtowałeś człowieka, jesteśmy bowiem śmiertelni i z ziemi stworzeni, i do tejże ziemi powrócimy, jak rozkazałeś. Ty, który mnie stworzyłeś, rzekłeś do mnie, że jestem ziemią i do ziemi powrócę, dokąd pójdziemy wszyscy ludzie... Wieczna pamięć, wieczna pamięć, wieczna pamięć..." i ta wieczna właśnie pamięć umrzeć całkiem Jej nie dała - bo nowe dziać się zaczyna... za Jej męczeństwo - niechaj świętą dla nas się stanie - niechaj trwa skoro przetrwać to wszystko zdołała. Niechaj trwa bez cierpień smutku i westchnień. Wieczna pamięć, wieczna pamieć, wieczna pamięć...
#rats #ratsurbex #urbanexploration #forgetmenot
Nowy album na naszym fanpage'u - zobaczcie koniecznie -
...Ze świętymi daj odpoczynek, Chryste, duszy zmarłego Twego sługi, gdzie nie ma cierpień, smutku i westchnień, lecz życie nie mające końca..." Święty Dymitr - Demetriusz - Sołuński - Dymitr z Tesaloniki - Άγιος Δημήτριος της Θεσσαλονίκης - Wielikomuczenik Dimitrij Sołunskij - męczennik, święty Kościoła katolickiego, prawosławnego, ormiańskiego i koptyjskiego. Cerkiew Jego imienia - grekokatolicka - datowana w obecnym kształcie na rok 1842/44 przebudowana i przekształcana w formie konstrukcyjnej kilkukrotnie. Ta właściwa, budowana tak - by w środku zamknąć swoją poprzedniczkę - którą jakby obudowano otaczając wokoło, a na koniec rozebrano odsłaniając ściany nowej świątynni. Główna kwadratowa nawa cerkwi przykryta ośmiokątną kopułą z pieczołowicie wykonaną polichromią na drewnie. Tak trwała przez lata. Chłonęła modlitwy niosąc je do samego Świętego Dymitra, słuchała śpiewów i rozważań swych wiernych, a wypłakane intencje wsiąkały wraz ze łzami w podłogę świątyni. Święta ziemia szybko chłonie ból co czyni ją coraz żyźniejszą. Mijał czas - świątynia "błyszczała" niejako swoim monumetalnym ikonostasem rozdzielającym sankturium od nawy głównej. Mineła wojna, a Ona wciąż trwała. Przyszła kolejna wojna. Ta w końcu też minęła - ale przemijając przyniosła akcję "W". Wysiedlano ludność, gasły świece i milkły modlitwy. Lały się łzy. Lała się krew. Umęczono Ją - umęczonono jak i Jego. Przebito i wyrwano Jej serce - bo sercem świątyni są wierni, jej duszą - każda modlitwa, a pieśn każda w chwale śpiewana - jak krew co tlen w ciele prowadzi. Zapłakał sam Święty - kolejny raz jego serce przebiły włócznie niewiernych. Ból nie wsiąkał już tak szybko w ziemię, której przecież dodatkową świętość stanowią prochy jej przodków na kórych stoi... opustoszała choć paradoksalnie była pełna - wypełniona bólem po brzegi. Ból, aż wylewał się bokami cieknąc przez plac dawnego cmentarza na którym stoi, zamieniając się w potok smutku, który pewnie zasilając rzekę rozpaczy stawał się morzem cierpienia. Święte ikony przestały słuchać modlitw stając się eksponatami muzeum, a sama świątynia stała się numerem nieruchomości Skarbu Państwa coraz bardziej chyląc się ku ziemi... "...Sam jeden jesteś nieśmiertelny, który stworzyłeś i ukształtowałeś człowieka, jesteśmy bowiem śmiertelni i z ziemi stworzeni, i do tejże ziemi powrócimy, jak rozkazałeś. Ty, który mnie stworzyłeś, rzekłeś do mnie, że jestem ziemią i do ziemi powrócę, dokąd pójdziemy wszyscy ludzie... Wieczna pamięć, wieczna pamięć, wieczna pamięć..." i ta wieczna właśnie pamięć umrzeć całkiem Jej nie dała - bo nowe dziać się zaczyna... za Jej męczeństwo - niechaj świętą dla nas się stanie - niechaj trwa skoro przetrwać to wszystko zdołała. Niechaj trwa bez cierpień smutku i westchnień. Wieczna pamięć, wieczna pamieć, wieczna pamięć...
#rats #ratsurbex #urbanexploration #forgetmenot