Fajnop0lactwo właśnie załatwiło nam tfuska i jego tęczowców, niemcy płaczą ze szczęścia.
adampogadam
Bardzo ważny i dobry odcinek. Tak naprawdę wszystko sprowadza się do problemu samooceny i prestiżu. U nas w Polsce dodatkowo bardzo ważnym podziałem pokrywającym się z z tym veblenowskim jest podział na wieś/miasto. Każdy może zaświadczyć, że jest żywy już od przedszkola, gdzie dzieciaki "z miasta" pogardą otaczały dzieci "ze wsi", ("ty wieśniaku".)
To pokrywa się również z podziałem tradycja sarmacka, dworkowa/tradycja miejska, co z kolei pokrywa się z podziałem tradycja/modernizacja wszystkiego za wszelką cenę najlepiej kopiując wzory z Europy, czyli ośrodka prestiżu.
MS-twtj
W punkt. Bardzo dobra audycja. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
maryniamarynia
Tym ludziom sie niczego n ie przetłumaczy. Widziałem badania Eurostatu w kwestii przemocy względem kobiet. W Polsce jest ona najniższa w całej UE i najwyższa jest zgłaszalność. Ale oni i tak powiedzą ze w ramach służbie kobietom trzeba u nas wprowadzać standardy zachodnie, a nie na zachód nasze. Bo zachodnie lepsze jest z założenia. Taki dogmat, choćby wszelkie dane mówiły zupełnie coś innego.
maranatha
Krótki, ale wyczerpujący materiał. Rzeczywiście postawa w nim opisana jest zauważalna w przestrzeni publicznej, więc to nie puste teoretyzowanie. Wydaje mi się, że fajnopolactwo zahacza o ojkofobię i jakieś kompleksy wobec Zachodu, które się ciągną za nami od dekad. No i oczywiście dotyczą też tych, którzy mają interes w obrzydzaniu polskości i uwypuklaniu negatywnych cech Polaków, a co za tym idzie podtrzymywaniu wspomnianej w filmie iluzji. Zdecydowanie należy z tym walczyć.
schwerpunkt
Szukanie pracy i lepszych warunków życia również spoufalając się z innymi ludźmi to nie żadne "fajnopolactwo", bo po pierwsze to nie jest polska specyfika, a po drugie nawet ci, którzy nie są "fajnopolakami", tylko żyją na prowincji i są katolikami tak robią.
ExploreUniverse
Wszelkiego, to może nie.. ale na pewno wielce przyczynia się do wszechobecnej dzisiaj degrengolady.. Lepiej już było.
misterkefir
To jest o tyle ciekawe, że fajnopolak zdaje się być fajny i tyle. By tak rzec nie lubi Polski ale nie rozumie też Zachodu i nie chce być zachodni, on po prostu jest oportunistą i chce się czuć lepszym. Tak rozumiem to zjawisko, wnikając w perspektywy fajnopolaka.
iverntheboneless
Fajnopolactwo to przekonanie ze jest sie lepszym niż sie jest. Co prawda ktoś wywodzi sie od nas Polaków, ale myśli ze zrozumiał coś więcej niż wypracowała nasza wspólnota i jet ponad tym. A tak naprawdę to czegoś nie zrozumiał dlatego tak uważa.
maranatha
Doktor Piotr Stankiewicz napisał kilka lat temu książkę o fajnopolactwie. Serdecznie polecam!
karolmot
Jaka w sumie jest historyczna rola arystokracji?
Bo z jednej strony herby, rytuały, honor, przewodzenie i przywileje, władający z woli Bożej.
Z drugiej kosmopolityzm, często bardziej rozwiązłe obyczaje niż u ludu, pionierzy lub twórcy nowych idei, antyreligijni, wyobcowania od ludu.
Czy (dobrze funkcjonująca) arystokracja ma dbać o tożsamość czy też wprowadzać do niej nowe elementy? Innymi słowy. Czy arystokracja jest konserwatywna z natury?
czwartek
marzeniem fajnopolaka - awans na europejczyka
mischka
Na grafice tytułowej, osoba w środku przypomina Macieja tj. Maćka Stuhra... Przypadek?
janski
Bardzo dobry materiał. Dziękuję. Mam pytanie: Na czym polega fajnopolactwo K. Paciorka? (W nawiązaniu do ikonki tegoż filmiku).
Zoninos
A przy okazji, to to co opisywał Veblen jest widoczne też dzisiaj pod postacią tzw. shit jobs :-)
schwerpunkt
Z drugiej strony fajnopolacy byli też zawsze. I też się z nich śmiali.
Tutaj kabaret.
czwartek
Podjąłeś ciekawy temat. Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej o tym teoretyku z XIX wieku? Pewnie mało kto o nim słyszał. Koncepcjąa kojarząca między innymi pielęgnację ogrodu z próżniactwrem, brakiem pracy fizycznej wydaje się mocno oparta na uprzedzeniu i nieznajomości życia.. Jeśli idzie o omawianą postawę, to przede wszystkim kojarzę ją z niechęcią do martyrologii i romantycznych wzorców kulturowych, które zostały ściągnięte z Zachodu. Przy czym nie polega ona na konwersji, na przyjęciu jakiejś obcej ideologii, lecz na swoistej ucueczce. w codzienność i rozrywkę . Stąd z fajną polskością kojarzy się sprowadzenie patriotyzmu di sprzątania oo własnym psie i orzeł z czekolady Bronisława Komorowskiego. To dla zwolenników patetycznego czy melancholijnegoświętowania i przeżywania polskości jest trudne do zaakceptowania. Bywa też krytykowane przez osoby, które interesują się geopolityką i marzą o wielkiej Polsce... Jeśli zaś idzie o odnawialne źródła energii... Rzeczywiście nie mamy wiele widiwmsoadow l, ale za to bie brakuje morza i słońca. Gdybyśmy mądrzej zagospodarowali przestrzeń znalazkigt się także miejsce na wiatraki lądowe. Wiatru u nas nie brakuje. Prawdziwy problem oikega na zapóźnieniu technologicznym, niskich nakładach na naukę, wcięż słabe powiązanie politechnik z gospodarką. Na szczęście nie jest tak, że nic tu się nie robi. Samo poparcie dla transformacji energetycznej, wymiany przestarzałej sieci przesyłowej nie jest żadną ideologią. Sytuacja chyba wygląda trochę inaczej, gdy ktoś sirsecieua się budowie elektrowni atomowych. Ale nie będę się tu kategorycznie wypowiadał, bo nie jestem specjalistą od energetyki.
PegierzRozumu
Fajnopolactwo czy po prostu debilitas albo wyuczona bezradność.
viacuiavia
Proszę się odstosunkować od działalności pseudoartystycznej.
muadek
"Fajnopolactwo" to część większego zjawiska, które ja nazywam "BUNTEM OUTSIDERÓW". W każdej grupie społecznej są jacyś outsiderzy: rudzi, garbaci, śmieszni, jąkajły, piegowaci, kalecy, osoby dziwne, grubi, z niepełnosprawnościami różnego typu, brzydcy, u chłopców będzie to niska sprawność fizyczna itd. Takie osoby od dziecka przeżywają piekło na Ziemi. Mają wady, których nie da się usunąć i są one widoczne. Takie dzieci są często wyśmiewane, bite lub w każdym razie traktowane trochę inaczej. Szczególnie trudne jest to w małych społecznościach wiejskich i małych miasteczek. W dużych miastach takie osoby "giną w tłumie" i przynajmniej nie muszą każdego dnia przeżywać swojej tragedii od nowa.
Dawniej na tym ich historia by się skończyła. Żyli by dalej, na uboczu, biedni, zgorzkniali. Czasem, w okresach rewolucyj takie osoby dostawały "nowe życie" - stawały się żołnierzami, mordercami, katami, NKWDzistami, Gestapowcami, SA-mannami itp. "Od zera do Führera". Ale to było rzadko.
.
Jednak obecne czasy są inne: nagle ci wszyscy odrzuceni outsiderzy uświadomili sobie, że mają siłę sprawczą: w polityce, w działalności społecznej. Mają głos wyborczy. I mogą zrobić "na złość" tym wszystkim "bogatym, zdrowym i szczęśliwym".
.
Ja się często zastanawiałem nad fenomenem polskiego Bożego Ciała. I faktycznie: to jest NIEZWYKŁY FENOMEN. Jest to "DZIEŃ EKSPOZYCJI". Wszyscy członkowie danej społeczności w ten jeden późno-wiosenny dzień pokazują się na ważnej uroczystości w swoim najlepszym wizerunku: odświętnie ubrani, ze swoimi rodzinami, żonami, mężami, dziećmi - CELEBRUJĄ SWOJE SZCZĘŚCIE. Ale jak na to reagują outsuderzy? Przecież dla nich te 2 godziny ekspozycji to jak skupienie ich wszystkich upokorzeń z całego roku w jednym momencie. Widzą innych jako szczęśliwych, a sami muszą publicznie pokazać swoje nieszczęście.
To mogą być przeżycia traumatyczne, zwłaszcza dla dzieci, młodzieży i młodych dorosłych, gdyż w tym wieku człowiek nie potrafi znaleźć właściwej perspektywy i wszystko dla niego jest "końcem świata".
.
Ci ludzie zaczynają po prostu nienawidzieć zastanego świata, "patriarchatu", wiary, religii, systemów wartości. Uciekają od tego świata, lub z nim walczą. Jedni wyjeżdżają do wielkich miast, gdzie tacy jak oni witani są z otwartymi rękami. Bo politycy potrzebują głosów. Bo aktywiści potrzebują swoich "żołnierzy". Tak też rekrutuje się ludzi do mafii i innych grup przestępczych. No i oczywiście prostytucja: dla młodych kobiet błyskawiczna winda do sukcesu życiowego. Na skróty. Po trupie własnego życia.
.
Ci ludzie, nienawidzący szczęśliwego społeczeństwa chcą je zniszczyć. Nie ma dla nich znaczenia, że w tym szale zniszczenia zatopią też sami siebie, bo nie są w stanie wyobrazić sobie skutków zniszczenia niezwykle skomplikowanej tkanki społecznej, która potem jest nie do odbudowania.
.
Systemy totalitarne chciały zniszczyć tradycyjne struktury i zbudować nowe. Zniszczyły stare, niczego nie zbudowały.
Przykładem może być naruszenie tradycyjnych struktur w społeczeństwach prymitywnych: Afryka, Azja, Ameryka: alkohol, przestępczość, brak szacunku dla starszych. Ale jak młody człowiek w Afryce ma mieć szacunek dla starszyzny plemiennej, jeżeli on po wyjechaniu "na Zachód" zarabia więcej, niż cała jego wioska razem wzięta? I to za jakąś prymitywnie prostą pracę.
.
Mamy więc do czynienia z niszczeniem naturalnych relacji, struktur i hierarchii społecznych. Ma to różny przebieg w Afryce czy w Europie, ale za obiema sytuacjami stoją zbuntowani outsiderzy, którzy mszczą się za swoją niską pozycję.
.
Błędem (STRASZNYM !!!) środowisk wolnościowo-patriotycznych od lat 90tych było odrzucanie tych outsiderów, wyśmiewanie ich (słynne słowa Tumanowicza o batożeniu, ale także Brauna, Korwina itd.). Berkowicz np. uwielbiał się naśmiewać (pośrednio) z brzydkich kobiet chwaląc się, że "u nas są tylko piękne kobiety. Oczywiście tego rodzaju popisom zawsze towarzyszył rechot jego kumpli. Problem w tym, że każdy taki rechot to 100 tys głosów mniej w wyborach. O potem takie były skutki, że zostawaliśmy z naszą małą grupką fanatyków, jak Himilsbach z angielskim.
.
Skoro "normalni" odrzucili outsiderów, to sięgnęli po nich lewicowcy (szeroko pojęci). No i skończyło się rumakowanie. Lewica zaczęła osiągać 20-40%, a "twardzi prawicowcy" zeszli do nawet poniżej 3% i zaczęli się potykać o własne sznurówki. Oczywiście "lewica" w Polsce to nie tylko Lewica, ale także H, PO, PiS itd. Są różne odcienie lewicowości. W każdym razie walka z outsiderami skończyła się TRAGICZNIE.
.
Ale dlaczego 2-4% outsiderów mógł zdobyć 20-40%?
To proste: słabsi, wyśmiewani, gorsi, są brani w obronę. Głównie przez kobiety, ale nie tylko. W efekcie środowisko outsiderów zostało poparte przez ludzi z "mainstreamu" społecznego. No i mamy taki efekt.
Takie są konsekwencje marszów narodowców w podkutych buciorach i wygadywania korwinizmów przez pseudo-wolnorynkowców.
.
Ja niestety też byłem częścią tego OBŁĄKANIA. Przez 30 lat. Choć zdawałem sobie sprawę z tego, że nie tak powinniśmy działać, ale zabrakło mi determinacji (i zasobów), żeby wpłynąć na zmianę wcześniej.
Myślę, że to była moja zasługa, że kierownictwo Marszu Niepodległości zaczęło rugować grupy nacjonalistów i nazistów (które według mnnie były prowokacjami systemu) i stopniowo ta retoryka quasi-nazistowska zniknęła. Ale z korwinizmem już tak łatwo nie poszło, co można było nawet niedawno zauważyć.
.
Jutro wybory. Wyniki. I na podstawie wyników trzeba będzie poddać gruntownej analizie całe środowisko wolnościowo-patriotyczne i dokonać PRAWDZIWEJ REWOLUCJI. To co jest musi zostać rozliczone, zmiażdżone i zastąpione czymś nowym. Nie da się budować idei wolnościowej na Korwinie.