Chada - Żyć aż do bólu Instrumental (Piosenki dla widzów)

preview_player
Показать описание
Instrumental jest to sama muzyka bez wokalu. Z normalnej piosenki jest ją bardzo ciężko wyizolować, ale mi się to udaje ;). Więc możesz zostawić łapkę w górę i subika na kanale za trud włożony w nagrywanie.

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, to tutaj możesz mi pomóc:

Рекомендации по теме
Комментарии
Автор

Geniusz Twojej prostoty zawsze mnie fascynował,
jak swobodnie ten Chada w zwroty wkładał te słowa.
Zawsze chciałem spróbować zrobić to po Twojemu,
tylko szkoda, że żałoba mnie skłoniła ku temu.
Może będę żałować, ale to są emocje,
nie potrafię ich schować, bo są kurwa za mocne.
Same cisną się słowa, Tomek dzięki za troskę,
nie musiałeś dać się nam pochować, żeby nas ostrzec.

Chciałeś żyć pełnią życia, być do końca artystą,
w przenośni i dosłownie, ponad normę Ci wyszło.
I nie mierzyłeś nisko, chciałeś sięgać obłoków,
nade wszystko, zawsze chciałeś dobrze dla kroków.
Zawsze do upadłego, tak od słowa do czynu,
ale kto, jak nie my, zawsze ponad maksimum.
W końcu masz święty spokój, no i brat jeszcze jedno,
nigdy więcej nie będziesz widział celi od wewnątrz.

Chciałeś żyć aż do bólu, sukcesami się chwalić,
jeden z tych kotów, co na zabój życie kochali.
Nie masz żadnych problemów, wyroków i skandali,
dziś spokojnie z Tupac'em, Biggie’em jeffa zapalisz [x2]

Chciałeś życia jak z bajki, dziś masz prywatny Eden,
przyniosłeś ciężki przekaz, adekwatny do Ciebie.
Sam nie wierzę, w co piszę, tu teraz siedzę jak struty,
na papierze długopisem chcę to z siebie wyrzucić.

Wiem, że czuwasz nade mną, a ja myślę za Tobą,
wiem, że czuwasz nade mną, zastanawiam się nad sobą.
Też innego życia nie znam, przyznam, że to mnie trapi,
wiem, że byłbyś Bratku dumny, że dziś jestem w terapii.
To nie "Numer na farta" i to nie "List do Chady",
listy słałem, jak leżałeś w kryminale do sprawy.
Na listy już za późno, szczególnie na list gończy,
szukajcie, aż znajdziecie, tak to zwykle się kończy.

Nigdy już nie upadniesz, nigdy więcej nie zbłądzisz,
I nie grożą Ci już żadne więcej wyroki, sądy.
Żadne ławy przysięgłych, bo to góra tu rządzi,
o, tylko Bóg może nas sądzić.

Chciałeś żyć aż do bólu, sukcesami się chwalić,
jeden z tych kotów, co na zabój życie kochali.
Nie masz żadnych problemów, wyroków i skandali,
dziś spokojnie z Tupac'em, Biggie’em jeffa zapalisz. [x2]

Niech Ci Pan wynagrodzi, Aniołowie czuwają,
niech się tak się, niech się tak się, właśnie tak się sprawy mają.
Spoczywaj w pokoju Bratku, niech Ci ziemia lekką będzie,
dziś jesteś wolny jak ptak, a nie skuty na komendzie.

pigua
Автор

kocham chade i bezczela ale szkoda że ich już znami nie ma

fp.frlegends
Автор

Pragnę żyć pełnią życia być do końca artystą
Kosić hajs no i wszystko z tego życia wycisnąć
Mieć prywatne lotnisko i nie jeden samochód
Marzę o tym jak każdy chłopaczyna z tych bloków
Chcę mieć dochód jak Messi chcę dostatnio zarabiać
Monte Christo no właśnie być jak cholerny hrabia
Nie udawać nikogo pierwszy ruszać spod świateł
Mieć na wszystko i poczuć jak smakuje dostatek
Latem siedzieć nad morzem niekoniecznie Bałtyckim
Pić szampana i gapić się dziewczynom w ich cycki
Ze stoickim spokojem palić najlepszy towar
Grać w ruletkę zwyczajnie niczym się nie przejmować
Nie żałować już na nic i nie martwić o zastaw
Nosić zawsze przy sobie komplet kluczy do miasta
Hajsem szastać jak Tyson i bez poczucia winy
Żyć po prostu jak bym codziennie miał urodziny
Pragnę żyć aż do bólu sukcesami się chwalić
Chociaż raz w końcu poczuć jak właściciel Ferrari
Nie mieć żadnych problemów cały czas być na fali
Pić szampana z ekipą i spokojnie zapalić
Pragnę żyć aż do bólu sukcesami się chwalić
Chociaż raz w końcu poczuć jak właściciel Ferrari
Nie mieć żadnych problemów cały czas być na fali
Pić szampana z ekipą i spokojnie zapalić
Chce mieć życie jak z bajki własny prywatny Eden
Pływać jachtem i więcej nie znać pojęcia „debet"
Biedę niech klepią inni nie odpowiadam za nich
Mam apetyt by czerpać z tego życia garściami
Chcę czerwone Ferrari własną kolekcję broni
Być gdzie zechcę i nigdy więcej nie martwić o nic
Już nie gonić za niczym ze spokojem zasypiać
Mieć tą władzę jak cały ten cholerny Watykan
Chcę rozpychać się w życiu no i brat jeszcze jedno
Nigdy więcej już nie oglądać celi od wewnątrz
Zrzucić piętno tych czasów o rachunki nie martwić
Mieć w kredensie szufladę a w niej drogie zegarki
Wielki parking za domem i fontannę za oknem
Ogród basen strzelnicę prywatny helikopter
Pełen portfel po brzegi teraz tak na to patrzę
Bo mam szczerze już dosyć wszystkich ciężkich doświadczeń
Pragnę żyć aż do bólu sukcesami się chwalić
Chociaż raz w końcu poczuć jak właściciel Ferrari
Nie mieć żadnych problemów cały czas być na fali
Pić szampana z ekipą i spokojnie zapalić
Pragnę żyć aż do bólu sukcesami się chwalić
Chociaż raz w końcu poczuć jak właściciel Ferrari
Nie mieć żadnych problemów cały czas być na fali
Pić szampana z ekipą i spokojnie zapalić
Chcę mieć własne imperium zapomnieć o limicie
Płacić złotem i więcej żyć już bez ograniczeń
Tobie tez tego życzę a więc na to zapracuj
Musi fajnie być z bloków przenieść się do pałacu
Mieć tu bogacza status i cierpliwość do kobiet
Żyć na co dzień jak wszyscy ci cholerni szejkowie
Nie narzekać na zdrowie i nie obrywać za nic
Nie zaprzątać już sobie głowy komornikami
Grać z kumplami w pokera tylko na grubą forsę
Co dzień mieć nowe ciuchy i przemieszczać Rolls Royce'm
Mieć miliony na koncie wszystko poskładać w całość
Żeby wrogów z zazdrości to zwyczajnie skręcało
Śmiało iść przez to życie już nie włóczyć po sądach
Być przykładem i na nikogo się nie oglądać
Ciągle młodo wyglądać dogadywać się z Bogiem
I po pierwsze nigdy braciszku nie stać się snobem

pigua