Wycofanie, czyli opóźniona utrata pozycji #45

preview_player
Показать описание
Mini-wykład o opóźnionych skutkach wycofania

Oferta moich szkoleń video:

Oferta moich otwartych szkoleń i warsztatów:

Oferta szkoleń dla firm:

Opis metody, której uczę i w której pracuję:

Więcej informacji można znaleźć w książkach:

Dziękuję:-)
Jarosław Gibas
Рекомендации по теме
Комментарии
Автор

Wykład p. Gibasa o poranku, przed oddaniem się codziennym obowiązkom, to taka joga dla mózgu...

ewamielczarek
Автор

Gdy juz dochodzimy do wniosku, ze dla, , świętego spokoju, , nie będziemy ciągle na tak i gdy zaczynamy mówić to co i jak czujemy...powoduje to małe trzęsienie ziemi np w relacji. Ale warto, warto byc sobą.
Dziękuję za wykład i tyle dobrej wiedzy w pigułce.

paulinalitmanowski
Автор

Dziękuję z całego serca 🙏🙏🙏
Otworzył mi Pan oczy na wiele kwestii w moim życiu z którymi nie potrafiłam sobie poradzić
Pozdrawiam serdecznie ❤❤❤

renatastachowiak
Автор

To prawda często odpuszczam. Chociaż zawsze staram się i tak wyrazić własne zdanie. A czy ktoś mię posłucha to już jego wola. 😘

ewakrajewska
Автор

Jak dla mnie to wewnętrznie sprzeczny wykład. Zaprzeczył Pan swoim słowom z wykładu o lęku przed odrzuceniem.

marcinw
Автор

Otworzyły mi się oczy na pewne sprawy☺Dobrze się słucha.

Marta-wkeb
Автор

Trzeba dać przyzwolenie ludziom aby popełniali błędy, zwłaszcza w pracy. Dlaczego mam wkółko wszystkich poprawiać skoro ludzie tego tak naprawdę nie lubią. Co to da? To jest szefa problem że ma pomysły na których traci...

pawelrsw
Автор

Super filmik, piekny glos, dziekuje.

SofieMZF
Автор

Rozmowa z idiotami nie ma sensu o czym mówi stare - ogólnie znane - chińskie przysłowie. Jest to właśnie kwestią kalkulacji i tego, że kopanie się z koniem z góry skazane jest na porażkę i w przedstawionym przykładzie żadna - nawet opóźniona - utrata pozycji nie ma miejsca. Dlaczego. Bowiem tych ludzi absolutnie nie obchodzi prawda. Oni mają swoje cele, do których realizacji będą dążyć po jej trupie. Wobec tego nasz sprzeciw czy też jego brak nie ma dla nich żadnego znaczenia w kolejnych relacjach. Co najwyżej faktycznie możemy przyzwyczaić ich tym do naszych konkretnych reakcji, a w konsekwencji zyskamy jedynie więcej spokoju, bo przestaną zawracać nam tyłek iluzją wpływu na cokolwiek, którą tworzą wciągając w to naszą opinię.
Prawda jest taka, iż jeżeli w takim układzie chcielibyśmy coś zyskać, to należałoby się odwołać bezpośrednio do kogoś ponad takim miernym towarzystwem, kto jednocześnie podzielałby nasze zdanie, a przynajmniej byłby na tyle inteligentny, by dostrzec oczywiste absurdy wynikające z danych pomysłów, których nie kwestionowaliśmy z uwagi na oszczędność naszej energii i czasu.
Trudno mówić też o braku szacunku w sytuacji, kiedy w oczywisty sposób tego szacunku nie otrzymujemy, bo przecież jeśli nie szanuje się naszej opinii, a pyta tylko po to, by dokarmić swoje ego poprzez umocnienie własnej pozycji - czy to przez zyskanie kolejnego zwolennika czy też oponenta, którego zdanie będzie można zakwestionować - to nas samych również się nie szanuje.

Sam byłem w sytuacji, w której już kilka razy wcześniej miałem rację co do danego zagadnienia. Lecz za każdym razem ktoś robił zupełnie inaczej, niż mówiłem - jakby na złość - i za każdym razem okazywało się, że miałem rację, co miał oczywiste potem negatywne skutki i w konsekwencji wszyscy przychodzili do mnie po to, czego oni przez to nie posiadali. A wystarczyło mnie posłuchać.
Jednak kiedy przyszedł kolejny raz i w końcu wybuchnąłem, że jest to przecież enty raz, gdy zdarza się taka sytuacja i kiedy mówię, by zrobić tak, a tak, a po raz kolejny się to w oczywisty i celowy sposób ignoruje i robi inaczej, a historia znowu się powtarza, to jakoś nikt nie widzi w tym niczego niestosownego. Oczywiście zostałem zaraz upomniany, że po co ja się tak unoszę i denerwuję i tak dalej...
A w ostatecznym rozrachunku zostałem lekko odsunięty od całego towarzystwa i uczestnictwa w wydarzeniach które mogłyby generować problem. Problem, który generowali wszyscy inni uczestniczy zwyczajnie robiąc samym sobie na złość, bo nie chcąc posłuchać kogoś, kto już kilkukrotnie w danej sprawie miał rację.

Wniosek? Nie dyskutuj z idiotami, bo najpierw sprowadzą cię do swojego poziomu, a potem pokonają doświadczeniem. Nie kop się z koniem i nie podchodź do niego od tyłu, do byka od przodu, a do idioty w ogóle.

Zaręczam wam, że szkoda waszego czasu na tych, którzy mają was i waszą opinię w głębokim poważaniu, ponieważ nie zmieni tego żadna ilość zdarzeń wykazujących, że mieliście rację. Wręcz przeciwnie. sytuacje wykazujące waszą rację jeszcze bardziej poirytują tych ludzi i każą im jeszcze mocniej zacietrzewiać się w swoim postępowaniu, byle tylko nie dać wam tej satysfakcji. Przynajmniej w ich mniemaniu, bo przy tym w ogóle nie będą zwracali uwagi, że nie chodzi tu o waszą satysfakcję, tylko o satysfakcję wszystkich uczestników danego zdarzenia, która jest właśnie niweczona przez to usilne, a jednocześnie urojone odbieranie jej wam samym.

Dajcie. Sobie. Spokój.

gabrielwiadomsky
Автор

Dziękuję za kolejny wykład.
Ok. Rozumiem, że lepiej reagować, aby nie wpaść w "pułapkę", a co zrobić gdy opuszczało się właśnie dla świętego spokoju i stoi się pod ścianą, gdzie już nic nie widać, ani przyszłości, ani teraźniejszości?
Pozdrawiam

renatab
Автор

No przykro mi jestem drobobiazgowa i lubię udowadniać swoją rację. Pozdrawiam. 😉

agnieszkalepka
Автор

w 90% procent takich przypadków nie wyprowadzam ludzi z błędu, bo dokładnie tak jak Pan powiedział (3cie wytłumaczenie) - szkoda mi mojej energii.

BeataFabia
Автор

Jak już odpuszczać, to po to, żeby jak najszybciej opuścić grupę, a nie uczyć kogoś, ze cie może pomijać, nie szanować .... to akt madrosci... :) Takie odpuszczanie to często staranie sie o jak najszybsze wypierdzielenie z grupy idiotów (tak wynika z opisu pozostałych członków ekipy wzajemnej adoracji)... pasywna agresja, ale działa...

agneswrona
Автор

Czasami warto dowieść swoich racji. Dlaczego? Każdy miewał takie sytuacje, kiedy brak aktywności kończył się dla niego źle. Czasami oczywiście NIE, przecież delfin nie dogada się z owcą

jacekkudek
Автор

Rodzi się pytanie, dlaczego przy jednej relacji partner/grupa nie nadużywa pozycji i druga strona czuje się bezpiecznie artykuując odmienne zdanie, natomiast w innej się wycofuje.

AWo-spfx
Автор

Ciekawe to całe zagadnienie! Podobną wykładnię przedstawia Jordan Peterson w którymś z mini wywiadów, gdzie kluczowe zdanie brzmi "Tell the truth!!!" No i jak zawsze "diabeł tkwi w szczegółach" - otóż potrzeba pewnej dojrzałości aby sensownie zawalczyć o swoje - inaczej taki "buntownik z wyboru" będzie jedynie "kopać się z koniem". Szef jak chce to ma zawsze rację i potrafi się mścić. Podejście energetyczne, czyli zachowywania swojej energii ma głęboki sens - po prostu trzeba wiedzieć ile razy odpuścić, a kiedy trzeba i można "uderzyć". Dlaczego tak? Po pierwsze jak uczy Hawkins prawda nie jest odwrotnością kłamstwa tylko światłem, które wraz z jego ilością (fakty) - rozświetla coraz wyraźniej dane zagadnienie. I tu wchodzi pięknie zobrazowane przez pana Jarosława zagadnienie poziomów świadomości (w innym filmie), że osoba z danego poziomu widzi co najwyżej kawałek następnego poziomu, zaś nigdy kolejnych. Zatem, kiedy mamy do czynienia z różnicą kilku poziomów - zwyczajnie nie opłaca się wykrwawiać przekonując innych do swojej racji. Odpowiedzią może być stoicyzm, tzw. "wzruszenie ramion". Oczywiście to powyższe to nadal uogólnienia - intuicyjnie i kiedy sprawa zaczyna dotyczyć nas bezpośrednio (np. szef ma jakieś absurdalne żądanie odbierania telefonów w niedzielę by omówić ubiegły tydzień etc.) po prostu musimy postawić granice! Warto też zwrócić uwagę czy osoby, które dużo dyskutują i pozornie się nie zgadzają (czyli nie są jakoby konformistami) - nie mają przypadkiem nadmiernie wybujałego ego i to ono ich prowadzi bez względu na to jak sensowna czy też bezsensowna dyskusja ma miejsce. Ot i życie się toczy...

mariuszw
Автор

Możesz tez nie wyprowadzać z błędu myląca się grupę po to, zeby jej głupotę wykorzystać. Budowanie prawdziwych relacji, budowanie innych ludzi jest szalenie pracotwórcze i niewdzięczne. Na palcach jednej reki mogę policzyć ludzi, którzy podziękowali za wyprowadzenie z błędu. Na każde trzydzieści -czterdzieści osób, tylko jedna jest gotowa na burze mózgów i zmiane zdania, reszta rzuca się jak hieny żeby gryźć broniąc ego. Po co wiec dawac się gryźć? Może głupota zasługuje na swój los.

porywisty
Автор

Przedstawione w wykładzie zachowanie nazwałabym Syndromem Petroniusza.

agnieszka
Автор

Myślę że nikt jeszcze nie był na księżycu

promien
join shbcf.ru